Rozdział 35

259 19 1
                                    

HERMIONA

Tylko trochę zdziwił ją ich widok, gdy weszła do sypialni. Theo i Draco siedzieli naprzeciw siebie, ich głowy pochylone i oparte o siebie nawzajem, a dłoń Theo spoczywała na szczęce Draco. Odsunęli się od siebie powoli, kiedy weszła, na ich twarzach nie było śladu winy. Zamiast tego zobaczyła błyszczące łzy na rzęsach Theo.

– Nie możemy pozwolić mu umrzeć – powiedział Theo, a desperacja w jego głosie poruszyła jej serce.

Może Theo kochał Draco bardziej, niż chciał to przyznać.

– Nie umrze – odparła rzeczowym tonem.

– Masz plan, prawda? – zapytał Theo.

Hermiona westchnęła. Miała wrażenie, że zawsze to na niej spoczywał obowiązek obmyślania planu, znajdowania rozwiązania – czy to, jak pomóc komuś zdać egzamin, uwarzyć Eliksir Wielosokowy, czy pozbyć się Voldemorta. Teraz jednak ta odpowiedzialność wydawała się cięższa niż kiedykolwiek.

– Mam plan. Kiedy zdobędziemy kamień, wszystko powinno być w porządku. Gellert zapewnił mnie, że to zadziała.

To było świadectwem zaufania Theo dla niej, że nie zadał żadnych pytań, nie wymagał wyjaśnień. Draco ukrywał twarz w dłoniach, gdy Theo wstał, czekając na dalsze instrukcje.

– Gdzie jest ten kamień? – zapytał.

– Musimy dostać się do Hogwartu – odparła. – To jedyne miejsce, które przychodzi mi na myśl. Draco, możesz nas teleportować i...

– Nie mogę – przerwał Draco.

Zatrzymała się, marszcząc brwi.

– Czy zabezpieczenia są tam aż tak silne? – zapytała.

Draco pokręcił głową, unikając jej spojrzenia.

– Nie mogę się teleportować – powiedział. – Nie mogę rzucić żadnego zaklęcia.

– Jesteś najpotężniejszym czarodziejem na świecie i masz najpotężniejszą różdżkę. Co masz na myśli, mówiąc, że nie możesz rzucać zaklęć? – zapytała.

– To jak... to jak próba przepchnięcia orzecha włoskiego przez słomkę – wyjaśnił, przesuwając palcami po sobie i wpatrując się w nie intensywnie. – Nic nie wychodzi.

Tylko na niego patrzyła, z rozchylonymi ustami, a on podniósł wzrok na nią.

– To koniec, Granger – powiedział z goryczą. – Chyba mój czas się skończył.

Theo wydał z siebie dźwięk, jakby dostał cios w brzuch.

– Co robimy, Hermiono? – zapytał Theo, spanikowany.

– Kiedy Dumbledore umarł, zostawił mi książkę – powiedziała, wyciągając gruby, sfatygowany egzemplarz „Baśni barda Beedle'a".

– Bajki dla dzieci – powiedział Draco.

– Nigdy nie rozumiałam dlaczego – odparła Hermiona. – Nie mogłam tego pojąć, aż dowiedziałam się, co oznacza ten symbol.

Dotknęła trójkątnego znaku.

– Gellert i Dumbledore przez całe życie poszukiwali Insygniów Śmierci – wyjaśniła. – Dumbledore wyraźnie chciał, żebyśmy o nich wiedzieli. Żebyśmy podążyli tą ścieżką. A kiedy Dumbledore zmarł, zostawił też coś Harry'emu.

Spojrzała na twarz Theo, pełną nadziei i na bladą, niepewną twarz Draco. Hermiona odmówiła zastanawiania się nad dniami, które Draco miał jeszcze przed sobą. Ile ich zostało?

[T] A SHIFT IN LOYALTY | dramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz