DRACO
Być może odpowiedzią było po prostu odpuścić.
Granger zasnęła kilka godzin wcześniej, choć desperacko starała się tego nie robić, chcąc spędzić z nim każdą pozostałą godzinę. Chciała wykorzystać każdą chwilę, jaka im jeszcze została. Ale teraz spała spokojnie obok niego, w bladej, niebieskawej poświacie księżycowego światła, które wpadało przez okno jego sypialni i łagodnie oświetlało jej pogodne rysy.
Po prostu patrzył na nią, gdy spała, zastanawiając się, jakim cudem kiedykolwiek na nią zasłużył.
W jego wnętrzu kipiała nerwowa energia, nie potrafił już dłużej leżeć bezczynnie w łóżku. Cicho wstał, by jej nie obudzić, a gdy sięgnął po Czarną Różdżkę na stoliku nocnym, poczuł, jak ta drży w jego dłoni.
Ona też była niespokojna.
Następnie podniósł Złoty Znicz, chłodny w jego dłoni i wsunął go do kieszeni. Na koniec sięgnął po Pelerynę Niewidkę i zarzucił ją na siebie, by przemknąć przez dwór i jego tereny niezauważony przez rodziców ani odwiedzających go przyjaciół.
Kiedy jego matka opowiadała mu w dzieciństwie historię o Trzech Braciach, powiedziała, że ostatni brat przywitał śmierć jak starego przyjaciela. Draco znał śmierć aż za dobrze. Nie był już w stanie zliczyć czarownic i czarodziejów, których zabił przez ostatnie jedenaście lat. Sam niejednokrotnie otarł się o śmierć. A jednak nigdy się z nią nie oswoił. Ukrywał się za lodowatą tarczą oklumencji, trzymając śmierć na dystans.
Ale teraz, gdy kroczył przez tereny Posiadłości Malfoyów, ukryty pod Peleryną Niewidką, jego umysł był czysty. Nie chronił się przed śmiercią. Zmierzał ku gajowi drzew na skraju posiadłości, niewidzialny w mroku nocy.
A potem ściągnął pelerynę z ramion – gestem niemal buntowniczym. Ujawnił się przed śmiercią. Jego czas nadszedł. Nie zmusi swojej żony, by obudziła się obok jego martwego ciała w ich łóżku.
Przywita śmierć jak przyjaciela.
Otwieram się na końcu.
Draco wyciągnął Złoty Znicz z kieszeni, a gdy jego skóra dotknęła chłodnego metalu, coś się zmieniło. Znicz rozchylił się, ujawniając mały, gładki kamień ukryty w środku. Nie zastanawiając się nad tym, umieścił go w swojej dłoni i trzykrotnie obrócił go w palcach.
A kiedy podniósł wzrok...
Pośród drzew pojawiła się przezroczysta, fosforyzująca sylwetka. Szczupła, drobna postać, rozglądająca się wokół z lekkim zmieszaniem, aż zamglone, zielone oczy w końcu spoczęły na nim.
– Potter – powiedział, podkreślając „p" w jego nazwisku, a na jego ustach mimowolnie zadrgał cień drwiny, mimo jego najlepszych starań, by to stłumić.
– Malfoy – padła odpowiedź.
Potter stał pośrodku polany, z otwartą ciekawością przyglądając się drzewom wokół siebie.
– Jestem martwy – powiedział po prostu.
– Jesteś.
– Jak długo?
– Jedenaście lat.
– Co się stało? – Zapytał Potter.
Było zbyt wiele do opowiedzenia. Draco nigdy nie był gadatliwy. A jednak...
Bez tarcz oklumencji, bez murów chroniących jego emocje...
Słowa zaczęły płynąć z niego same. Opowiedział Potterowi o jego śmierci na dziedzińcu Hogwartu, o błyskawicznym upadku Ministerstwa i zastąpieniu go przez jego ojca i Czarnego Pana. O Inkwizytorach. O Kartach Identyfikacyjnych Mugolaków. O swojej brutalnej roli w utrzymaniu tego systemu.

CZYTASZ
[T] A SHIFT IN LOYALTY | dramione
RomanceW świecie w którym to Lord Voldemort wygrywa a Harry Potter ginie, rodzina Malfoyów znajduje się na szczycie drabiny społecznej. W szeregach Czarnego Pana pojawia się niebezpieczna konkurencja, Lucjusz Malfoy dla dobra siebie i swojej rodziny postan...