Rozdział 8

5.5K 430 31
                                    

Luke zdołał odprowadzić dziewczynę tylko na przystanek autobusowy. Coraz bardziej zaczynał się martwić o przyjaciół. Który był na tyle wielkim idiotą, aby trafić do więzienia do cholery?!
Dodatkowo, kiedy przyjechał autobus Marthy gorzej niezręcznie być nie mogło. Nie miał pojęcia jak ma się z nią pożegnać. Dać rękę jak biznesmeni? Może przybić piątkę? Przytulić ją?!
Zachowujesz się jak frajer, bądź mężczyzną!
Kiedy brunetka miała już się z nim żegnać, on zapominając o tym, jaka jest drobna i poszkodowana przytulił ją do siebie zgniatając jej twarz ( i oko, z naciskiem na oko ) jej własnymi okularami powodując jeszcze większy ból. Jęknęła żałośnie a on odskoczył od niej jak poparzony przepraszając w kółko. Wskakując do autobusu pokiwała mu i odjechała.
Ale z Ciebie mężczyzna. Prawdziwy siłacz.

Następnie zamówił taksówkę, aby szybko znaleźć się na komisariacie policyjnym i odebrać, któregoś z trzech idiotów.
Miał cichą nadzieję, że to nie będzie Calum, który próbował zagadać do tamtej dziewczyny z muzycznego, która umawia się z facetem gorylem. Już wyobrażał sobie te jego i tylko jego zdaniem dobre testy, przez które nie raz dostał już w twarz i Michaela zbierającego jego godność raz po raz z podłogi. Miał przez oczami jak Calum próbuje zagadać po raz kolejny do dziewczyny a ona próbuje go spławić, do akcji wkracza jej chłopak, Calum myśli, że ma wystarczająco dużo sił, aby pokonać goryla a zdenerwowana dziewczyna wzywa policję do sklepu z płytami i tak zakończa się jego podryw i miłość do ekspedientki.

Zapłacił taksówkarzowi należną kwotę i pobiegł pod komisariat. Poprawił przed wejściem włosy, odchrząknął i najpewniej jak tylko wtedy mógł podszedł do jakiejś lady gdzie zobaczył pierwszego lepszego funkcjonariusza, który zmierzył go protekcjonalnym wzrokiem.
Chyba o milion pączków za dużo kolego..
- Słucham, w jakiej sprawie? Kradzież?
- Przyszedłem odebrać przyjaciela, jestem Luke Hemmings.
- Proszę za mną. Następnym razem nie skończy się to tak dobrze dla pańskiego przyjaciela..

Luke nie wiedział wciąż, o kogo chodzi, zdążył sobie wyobrazić już chyba wszystkie możliwe scenariusze. Kiedy policjant otworzył małe ciasne drzwi ukazała mu się czerwona czupryna Michaela, który gdy tylko zobaczył Hemmingsa rozpromienił się ciąż siedząc o stanowczo zbyt nisko usadzonej ławeczce. Clifford pokiwał mu i w swój charakterystyczny sposób i odezwał się pierwszy
- Hajaaa Lukey!!!
- Proszę, oto zguba. Trzymaj tego wariata z daleka od sprzedawców.
- Na razie Jefferson! Niech pączki będą z Tobą przez długi czas! – odezwał się Mike

Kiedy wyszli z budynku komisariatu Luke patrzył na niego pytającym wzrokiem czekając aż wreszcie jego przyjaciel zacznie mówić jak się tam znalazł. Michael spojrzał na swojego przyjaciela i wybuchł śmiechem zaczynając wszystko od początku.

Kiedy Michael został sam w domu jakiś malutki głosik w jego głowie nakłonił go do wyrzucenia chociażby tych kilku puszek po piwach i opakowań od chipsów. Skusił się dopiero po 2 godzinach. Przez ten czas siedział na kanapie i zastanawiał się czy wypada to posprzątać czy nie. Przebrany i umyty od sztucznej krwi miał wyrzucić śmieci do kontenera na zewnątrz gdy usłyszał pukanie do drzwi. Pukanie przerodziło się w walenie tak mocne, że obawiał się o stratę drzwi. Wtedy jego rodzicie pokusiliby się o stratę Michaela. Wszystko przez nowiuteńkie drzwi. Sprawiedliwość.
Gdy otworzył drzwi zobaczył dwójkę funkcjonariuszy. Zupełnie nie wiedział, co się dzieje. Mundurowi zakuli go w kajdanki mówiąc regułkę o zachowaniu milczenia bla bla. Trzeci z nich wszedł do jego domu i pewnie zaczął go przeszukiwać. Tego mógł się jedynie domyślać jadąc radiowozem.

W środku (wciąż w kajdankach) był przesłuchiwany przez jakich dwóch facetów w sprawie morderstwa.
W tamtym momencie miał naprawdę ochotę popełnić morderstwo na tamtych marketingowcach.
Zajęło mu naprawdę dużo czasu na wytłumaczenie, że kobiece krzyki, którzy tamci idioci słyszeli należały do Luka, a ''prawdziwa'' krew należała do tubki ze sklepu zabawkowego. Żadnych zwłok nie było.
Dopiero, kiedy jakiś funkcjonariusz znalazł w jego praniu brudne ubrania w śmietniku, którego na szczęście nie zdążył opróżnić pustą tubkę po krwi uwierzyli mu. Jednak, jako że Michael Clifford miał czasem niewyparzony język zdenerwował najgrubszego pracownika kąśliwymi uwagami dotyczących jego wagi oraz ilości pączków musiał przesiedzieć trochę czasu w celi czekając na Luka, (bo był najbardziej ogarnięty z ich paczki), aby potwierdził zeznania.
''I tak warto było'' pomyślał



- Michael jesteś naprawdę idiotą – skwitował Luke
- Warto było. Też przesłuchiwali cię przy stoliku z lampką?!
Luke był zmieszany, może uderzył się w głowę za mocno. O czym do jasnej cholery Michael mówił. Może pobyt w celi był dla niego za długi i wariował?
- Stary, nie przesłuchiwali mnie..
- Wredny, stary, gruby pączek! Musiałem siedzieć w tej celi i wąchać te wszystkie opary na darmo!
Luke nie chciał wnikać w zmysły Michaela, bał się, że ta głupota lub cokolwiek to było jest zaraźliwe.
Skierowali się jeszcze do małego sklepiku po fajki, gdyż Michael zbyt mocno martwił się o nowe drzwi. Oby tamten gliniarz ich nie porysował czy coś.




Po dotarciu do domu, starciu, jeśli można było to tak nazwać z mamą, pogadanek na temat: bezpieczeństwa, dorosłości i odpowiedzialności wreszcie mogła spokojnie położyć się na swoje łóżko na mięciutki koc, który był taki mięciutki jak prawdziwa chmurka i wreszcie odpocząć.
Myślała, że nigdy nie wyjdzie z tego cało, kiedy zdjęła okulary w domu. Równie dobrze mogła zacząć pisać w tamtym momencie książkę pod tytułem ''50 odcieni złości mojej mamy – historia prawdziwa". Sprzedałoby się to, jako kryminał. Była tego pewna, jednak Martha nie była pisarką, więc jej interes życia nie mógł polegać na wydaniu miliona książek. Wolała je czytać. Zdecydowanie.
Jednak ta chwila przyjemności musiała trochę poczekać, gdyż musiała odrobić lekcje na jutro.
Bała się przyjścia do szkoły, plotki na pewno się już rozeszły a ona nie była chyba jeszcze gotowa na wszystkich gapiów ze szkoły.
Na początku włączyła płytę The 1975 i zabrała się za odrabianie historii. Chciała mieć już najgorsze za sobą. Kiedy kończyła ostatnie zdanie w zeszycie jej telefon zaćwierkał.

20:40
Od Vee:
Czy Ty naprawdę tak bardzo przyciągasz do siebie latające rzeczy czy tylko Zack znowu się zgrywa?

Martha zrobiła szybkie selfie w odpowiedzi do przyjaciółki. Nie było trzeba niczego dopisywać. Wszystko mówiło samo za siebie.

20:45
Od Vee:
Jutro rano postaram nie wyśmiać Ci się w twarz na przywitanie, ale to zrobię.
Jeśli jutro zrobi to ktoś inny – zabiję.

20:50
Do Vee:
Pomijając fakt, że i tak mnie wyśmiejesz i moje nieszczęście jesteś kochana.

Po wysłaniu wiadomości odrzuciła telefon na łóżko i zaczęła odrabiać biologię. Rozszerzenie to coś, co kochała.
Sarkazm.
Jako, że o dziwo doskonale rozumiała dział genetyki musiała zrobić również dodatkowo kilka krzyżówek genetycznych dla Zacka na studia. Od czego przecież są przyjaciele. W rzeczywistości chłopak przekupił ją wielkim słoikiem nutelli i zapłacił za kino, kiedy wybierali się na Magic Mike XXL. Do teraz nie wiedziała, na kogo ten film podziałał bardziej.
Chyba na Zacka.
Zdecydowanie na Zacka.

Kiedy skończyła lekcje, spakowała się i poszła pod prysznic.
Ciepły prysznic = niebo.
Zawsze.
Przebrana w piżamę w koty, która była iście zaprzeczeniem seksowności i jakiegokolwiek flirtu ułożyła się wygodnie na łóżku mając wreszcie w zamiarze poczytać w spokoju książkę, dostała kolejną wiadomość.
Przysięgała na Boga, że jeśli to był Zack dopytujący się jak jego zadanie domowe udusi go swoimi małymi rękoma.
Jakież było jej zdziwienie, kiedy zobaczyła nadawcę wiadomości.

22:15
Od prawie taneczny Luke:
Mogę zadzwonić?

Uznała, że w takim wypadku książka może jeszcze zaczekać.



BENG! CO CHCIAŁBY LUKE?! :D 

WITAM W ROZDZIALE NUMER OSIEM ( NR 8 )<< ohohohoo ja żartowniś

MAM NADZIEJĘ, ŻE JAKOŚ PRZYPADNIE DO GUSTU ALBO OMFG SIĘ SPODOBA LOL. 
LAJKUJCIE, GWIAZDKUJCIE (lol to to samo) KOMENTUJCIE, PISZCIE JAK WAM SIĘ PODOBAŁO, LUB CO NIE. COKOLWIEK. 

I TAK BARDZIEJ MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ SPODOBA.

DO NASTĘPNEGO MORDECZKI, BUZIACZKI :D x 

Breathe | l.h| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz