This is life |12

175 15 2
                                    

Przeszłam przez próg szkolnych drzwi od razu spotykając się ze krzywimy spojrzeniami innych uczniów. "No to zaczynamy zabawę" - pomyślałam i ruszyłam przed siebie.  Szłam starając się udowodnić, że ich spojrzenia, szepty i wytykanie palcami  w ogóle mnie nie rusza, a wbrew pozorom bawi. W środku jednak panikowałam. Bałam się tego jak będzie od teraz wyglądać moje życie.  Od teraz będę tematem tabu i nic z tym nie mogę zrobić. Jednak to wszystko jest niczym w porównaniu z lękiem jakim odczuwam z powodu skrywanej przeze mnie tajemnicy. Teraz Luke może w każdej chwili dowiedzieć się o mojej chorobie. Tym bardziej, że media zrobią wszystko, żeby dowiedzieć się o mnie czegoś więcej.    

W tłumie spostrzegłam swoją przyjaciółkę Mia'e. Uśmiechnęłam się sama do siebie, ciesząc się z tego, że mam tu chociaż jedną osobę, która wesprze mnie w tych trudnych dla mnie chwilach. 

- Mia, poczekaj. - zawołałam na co nie zareagowała. Podbiegłam bliżej, chwytając ją za łokieć. - Mia. Stój.- odwróciła się, patrząc na mnie z odrazą. 

- Zostaw mnie w spokoju. - powiedziała, wyszarpując się z mojego uścisku. 

- O co ci chodzi?

- Rozejrzyj się. Czuję się teraz jak oni wszyscy. Jest tylko jedna różnica. Oni mają prawo tak się czuć, ale ja jako twoja przyjaciółka nie. - powiedziała wskazując ręką resztę uczniów.

- O czym ty do cholery mówisz?! - wykrzyczałam. 

- Jak długo chciałaś mnie jeszcze okłamywać?- zapytała, a w jej głosie słychać było smutek i rozczarowanie. 

- J- ja.. - nie wiedziałam co powiedzieć. Po raz pierwszy czułam się przy niej tak niekomfortowo. - Przepraszam. - to wszystko co mogłam teraz powiedzieć. 

- Odpuść. - powiedziała odchodząc. Po chwili przystanęła, odwracając się w moją stronę mówiąc - Najbardziej zabolało mnie to, że nie jesteś w stanie mi zaufać. 

Stałam jak wryta na środku korytarza, a w oczach zbierały mi się łzy. Straciłam ją. Straciłam jedyną osobę, która znała mnie lepiej niż własna matka, osobę, która potrafiła mnie pocieszyć, albo schrzanić za nic. Rozejrzałam się po korytarzu i jedyne co zobaczyłam to wścibskie spojrzenia innych. Spuściłam głowę, ocierając spływające po policzkach łzy. Nie wytrzymam całego dnia z tymi ludźmi. Zamknęłam oczy, biorąc głęboki wdech po czym wybiegłam ze szkoły. 

#

Siedziałam pod płaczącą wierzbą, kryjąc swoją twarz w ramionach tak jak kilka tygodni temu. Jedyne czego brakuje to Luke. Jak na zawołanie mój telefon zaczął dzwonić, a dzwoniącym był nikt inny jak Luke. Przez dłuższą chwilę zastanawiałam się czy odebrać, ale stwierdziłam, że chłopak i tak nie da za wygraną, więc odebrałam.

- Halo kochanie? - usłyszałam głos Luke'a. Dwa zwykłe słowa wywołały uśmiech na moich ustach.

- Cześć. Coś się stało?

- O to samo chciałem zapytać. - powiedział poważnie blondyn.

- Nie rozumiem? 

- Czemu nie jesteś w szkole? 

- Skąd wiesz, że nie jestem w szkole? - zapytałam zaskoczona.

- Bo odebrałaś telefon. - powiedział, zapewne śmiejąc się teraz do słuchawki. - Więc... Dlaczego znowu opuszczasz lekcje? 

- Luke. - powiedziałam po czym wybuchłam płaczem. 

- Lucy, skarbie.  Gdzie jesteś? - zapytał zmartwiony moją reakcją.

- Pod wierzbą. 

- Zaraz tam będę. - powiedział po czym się rozłączył.

#

Poczułam czyjś ciepły dotyk na swoich plecach. Podniosłam głowę, spoglądając w błękitne, pełne smutku tęczówki Luke'a. Otarł moje łzy, delikatnie się do mnie uśmiechając. 

- Boję się, wiesz? - powiedziałam, spoglądając na blondyna.

- Wiem kochanie, ja też. - odpowiedział i zamknął mnie w uścisku.

Siedzieliśmy pod wierzbą, trzymając się za ręce. Cisza pomiędzy nami była nie tyle przyjemna co bardzo potrzebna. Musieliśmy sobie wszystko przemyśleć i przyjąć fakt, że teraz wszystko się zmieni. Dla Luke'a i tak nie robi to jakiejś wielkiej różnicy, gdyż jego prywatność jest znikoma, ale dla mnie to nowość. 

- Lucy. - powiedział z zadowoleniem w głosie Luke.

- Hmm?

- Skoro już o nas wiedzą to... Chciałabyś iść ze mną na uroczystość rozdania nagród? - zapytał blondyn.

- Co?! - zawołałam nie mogąc uwierzyć w to co właśnie usłyszałam. - Na rozdanie nagród?

- Tak, ale takie mniejsze. Będzie w formie uroczystego spotkania z kilkoma sławnymi osobami. Jest to rozdanie nagród dla tych, którzy w jakiś sposób wsparli jakąś akcje itp. Takie podziękowania za darowizny. 

- Jaką akcję wsparliście? - zapytałam zainteresowana.

- Całą zarobioną kwotę z koncertu, za bilety, koszulki i inne wpłaciliśmy na konto szpitala zajmującego się m.in leczeniem białaczki u dzieci. - powiedział, a mi zaparło dech w piersiach. 

- J-jakiego szpitala? 

- Tego na Macquarie Street. Nie słyszałaś o tym? - zapytał zaskoczony.

- Nie, pierwsze słyszę, ale wspaniały gest. - powiedziałam uśmiechając się do blondyna.

- Mam dużo wspomnień z tym szpitalem. - dodał po chwili.

- To znaczy?

- Tam trafił mój tata po wypadku. Pojechałem do niego i oczywiście było tam już pełno fanek i paparazzi. Nie masz pojęcia jak się o niego bałem. Nie przejmowałem się tym, że olewam fanów, myślałem tylko o nim. To chyba normalne. Była tam taka dziewczyna, pacjentka. Dobiłem do niej. Kiedy pomagałem jej wstać paparazzi wykorzystało ten moment i od razu zrobili z nas parę. Nawet nie wiesz jaki byłem wtedy wściekły. Człowiek przechodzi w życiu trudne chwile, a oni robią wszystko, żeby jeszcze bardziej je pogorszyć. Dlatego z całego serca nie znoszę paparazzi. - wyjaśnił, a ja słysząc te słowa zaczęłam bardzo się stresować. Opowiadał historię, która dotyczyła nie tylko jego, ale i mnie. To ja byłam tą pacjentką, którą staranował. Moje zachowanie w tej chwili mogło być dziwne, ale jak ja miałam na to zareagować? Śmiać się, współczuć? Byłam zmieszana, a na moich policzkach pojawiły się wielkie rumieńce. 

- Lucy, wszystko okey? - zapytał Luke.

- Mmm tak.

- To co z tym rozdaniem nagród. Zechciałabyś iść ze mną? - zapytał podając mi rękę.

- Z miłą chęcią. - powiedziałam, po czym położyłam swoją dłoń na jego, a on zbliżył ją do ust i pocałował. 

____________________________________________________________________________________

No i jest! Krótki, bo krótki, ale jest! Dałam radę. Mam nadzieję, że Wam się spodobał pomimo paru niedociągnięć. W najbliższym czasie nie będzie nowego rozdziału, gdyż aktualnie jestem w Danii i nie mam internetu. Ten został opublikowany za sprawą mojej koleżanki, której serdecznie dziękuję i pozdrawiam, ale spokojnie jak tylko wrócę od razu biorę się do pisania ;)

Dziękuję Wam za tyle gwiazdek, komentarzy i ponad tysiąca wyświetleń. Jesteście niesamowici. Dajecie mi tyle energii do pisania <3 <3 <3 DZIĘKUJĘ <3 <3 <3

* piosenka taka, a nie inna, ponieważ mówi o walce, a nasi bohaterowie walczą z innymi o swoją miłość.

czytasz= komentujesz 

This is life |l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz