12.Zbita szafka

2 0 0
                                    

Obudziłam się z krzykiem.

Obudziłam się cała mokra od potu.

Obudziłam się przestraszona.

Obudziłam się z małym atakiem paniki.

Obudziłam się zalana łzami.

Sen Melanie: (Leila i Cam to postaci ze snu!)

-Boże,serio się głodzisz i tniesz?Potrzebujesz atencji czy co?
Naprawdę idiotko?Nikt cię nie kocha,zrozum to.Jesteś za brzydka na miłość.Szmato!Nikt na Ciebie nawet nie spojrzy!-Wykrzyczała mi Leila.
-Co ja ci zrozbiłam...?-Powiedziałam słabo bo wisiałam na samych rękach,które były przypięte do kajdanek,a te,przykute do mokrej i brudnej od mojej i czyjejś krwi ściany.

Włosy miałam mokre od potu i łez,tak samo jak twarz i klatke piersiową.
Pojedyncze krople mojej krwi zkapywały mi z brody i z nosa,mieszając się potem na mojej-niegdyś białej-sukni ślubnej.Nie wiedziałam za kogo wychodzę.

-Twojej śmierci.-Wysyczał tym razem Cam i walnął mnie z całej siły biczem w twarz.Aż głowa odleciała mi w bok.
Piwnica była mokra i zimna,tak jak ja.
-To zrób to szybko.-Wycharczałam.
-Niee...Nie byłoby wtedy zabawy i frajdy!-Krzyknęła Laila.

Znowu dostałam biczem,tym razem w brzuch,krocze,piszczel i kostki.
Krew lała się ze mnie strumieniami,a jeszcze wjęcej bo bicz był pokryty mikro igiełkami.Nie bolało.Nie czułam bólu.

Nie czułam już nic.

Spuściłam głowę,a gdy jeszcze raz ją podniosłam zobaczyłam Lailę,celującą mi w szyję z pistoletu.

Nie zdążyłam nic powiedzieć.

Poczułam ból,pierwszy raz od wielu dni siedzenia tutaj.

Następnie widziałam śmiejące się twarze moich oprawców,które po chwili zalała moja krew.
Z szyi.

Nie żyłam.

Zamknęłam oczy.

Koniec snu!

Usłyszałam głośnie pukanie do drzwi i cała zalana potem i łzami poszłam je otworzyć.

Gdy drżącymi rękoma sięgałam do klamki,usłyszałam trzask,a następnie krzyk Noaha.

Otworzyłam drzwi,a gdy chciałam wybiec,wbiegł do mnie Aaron.

-Puść!-Krzyknęłam gdy złapał mnie za nadgarstek.

Świeże rany.

Pięć godzin wcześniej: (podkreślone)

Co ja zrobiłam?

Uciekłam od rodziców.Okej.Ale uciekłam do Pensylwanii.
Ponad tysiąc kilometrów od domu.

Jestem okropną córką,która nie nawidzi swoich rodziców,mimo,że mi nic nie zrobili.

Kurwa.

Wstałam,a raczej zerwałam się z łóżka i zbiegłam na dół po moje rzeczy,bo nie wszystkie wczoraj zabrałam z dołu.
Nie zabrałam szkatułki...

Szłam po cichu,by nikogo nie obudzić,w końcu była piąta nad ranem.

Wzięłam to co moje i weszłam na górę.
Gdy zatrzasnęłam drzwi poszłam prosto do łazienki.Aaron mi powiedział że powinna gdzieś tu być apteczka...Między innymi z bandażami.

Gdy znalazłam przedmiot,zaczęłam swoje.

37 kresek.

Nice.

Owinęłam nadgarstki bandażem i poszłam spać.

Teraz:

Okej,zabolało.
Nie puścił.
-Puść mnie,ała!-Pisnęłam zakrywając twarz,trzymał za mocno.

-Sorka Mell,Czemu krzyczałaś?-Spytał z troską.
-Ehh...Usiądź.-Powiedziałam i zamknęłam za nim drzwi.

Następnie opowiedziałam swój sen.

-Spokojnie,to tylko sen-Uspokajał mnie.-Przebierz się bo jesteś cała...yyy...no ten...-Trudził sie.
-Jezu ty zboczeńcu z brudnymi myślami!Jestem mokra...-Dokończyłam.

On się uśmiechnął po czym wstał i wyszedł,ale zanim to,dodał:
-I chodź na śniadanie-Popatrzył mi glęboko w oczy.
Ja cos mruknełam i poszłam po czyste ciuchy.

Z długim rękawem.

Oczywiście.

Ubrałam biały top z długim rękawem a na to beżową bluze oversize.
Spodnie ubrałam (tzw.)Spadochrony.
Było ciepło...

Gdy ogarnęłam jeszcze makijaż,włosy i zęby,zeszłam na dół.

-Hejka-Powiedziałam gdy wchodziłam do kuchni.
Jednak zamiast rodzinki siedzącej przy stole,zobaczyłam okaleczonego Noaha a przy nim Chrisa i Dylana.

-C...Co ty zrobiłeś?-Spytałam i dopiero wtedy mnie zauważyli.Nie powiem,jego odpowiedź mnie zaskoczyła.

-Zbiłem szafkę...-Przyznał się.
Ja się na niego spojrzałam i zaczęłam się niekontrolowane śmiać.To cudne że jeszcze kilkadziesiąt minut temu byłam zalana łzami,a teraz śmiałam się ze słów "Zbiłem szafkę".
-C...Co...Co?-Powiedziałam przez łzy i śmiech.
-No drzwiczki były szklane...A pokłóciłem się z kolegą w szkole i sie wkurzyłem i kopnąłem w szafkę.-Spoważniał a ja jeszcze głośniej się zaczęłam śmiać i płakać.

Płakam ze szczęścia...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~
638 słów!

Melanie Wilson  |Book I|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz