13.Kolacja Rodzinna

2 0 0
                                    

Nagle do kuchni wszedł Matthew z Liam'em.
Gdy tylko Liam mnie zobaczył,uśmiechnął się.
-Witaj skarbie,jak się spało?-Spytał z troską przytulając mnie do swojego boku.
-Dobrze,dziękuje że pytasz.-Odpowiedział a zaraz po tym usłyszałam ciche parsknięcie Aarona który właśnie wszedł do kuchni.
Ojciec natychmiast się na niego spojrzał.
-Masz coś do powiedzenia?-Warknął na niego.
Aaron nie odpowiedział,spojrzał się na mnie i zaczął robić se kawę.

Myślałam że to będzie spokojny dzień, ale nie dziś...

-Aha,Melanie,idziemy dziś na wspólną kolacje rodzinną,w salonie na kanapie jest paczka z sukienką dla Ciebie.Idziemy o szesnastej.Mówię ci,żebyś miała czas na przygotowanie,bo masz trzy godziny.-Powiedział Matt.

Natychmiast zerwałam się od stołu i pobiegłam po paczkę.Następnie pobiegłam z nią na górę,krzycząc przy tym szybkie "Dzięki kocham!".

Gdy weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi na klucz,otworzyłam paczkę.
Natychmiast ujrzałam piękny,czarny materiał a na nim srebrne obcasy.

Wyciągnęłam ubranie,i już miałam się cieszyć,gdy zobaczyłam że nie ma rękawów.

O kurwa.

Jestem w dupie.

Poszłam do łazienki razem z nowymi ubraniami i kolczykami ze szkatułki.
Odłożyłam suknie na wieszak a buty na marmurową posadzkę.
Kolczyki zaś,odłożyłam na zlew a sama,weszłam pod prysznic by umyć się i włosy.

Po tej czynności wysuszyłam włosy a ciało owinęłam ręcznikiem.

Gdy ogarnęłam makijaż który składał się z:Podkładu,korektora,bronzera,rozświetlacza,tuszu do rzęs,i czarnej kredki do oczu którą zrobiłam kreski,ubrałam suknie.

Wyglądałam pięknie...
I sama to mogłam przyznać,mimo że moja samoocena nie sięgała nawet sześciu procent...

Gdybym tylko miała jakieś rękawiczki do łokci...
Odwinęłam bandaż z nocy i biłam się z myślami,czy założyć nowy,czy nie.

Chuj,nie zakładam.

Zrobiłam sobie loki i wyszłam z łazienki,po czym nałożyłam buty.

Odłączyłam telefon i zobaczyłam na godzinę.

15:50.

Zeszłam na dół i udałam się przed drzwi wyjściowe by czekać na braci Wilson.

Nie wiedziałam jeszcze,że ta kolacja nie będzie należeć do tych spkojnych.

Wyciągnęłam po chwili mój telefon i scrollowałam instagrama gdy nagle do moich uszu dotarło gwizdanie któregoś z Wilson'ów.

Spojrzałam nad telefon i ujżałam bliźniaków i Dylana.

-No no,moja mała siostra to kobieta.-Gwizdnął z uznaniem Chris.Uśmiechnęłam się i odpowiedziałam.
-Moi bracia też niczego sobie,ładnie wam w garniturach.-Powiedziałam,bo to prawda.Bardzo...Mafijnie...

To nie tylko pozory.

A teraz ich wzrok spoczął na moich nadgarstkach...

KURWA.

-Melanie?-Jako pierwszy odezwał się Dylan.
-J...Ja...Eeemm...-Nie wiedziałam co powiedzieć.
-Kiedy?-Wtrącił się Chris.
-W nocy...-Mruknęłam.
-Obiecałaś...-Sapnął Aaron.
-Nic nie obiecywałam,jak już to powiedziałam że się postaram.-Odwarknęłam mu.

Łzy samoistne napłynęły mi do oczu a ja odwróciłam się od braci i machałam rękoma aby osuszyć oczy,bo miałam zajebisty makijaż.

-Uciekłam od moich rodziców,mimo iż mi nic nie zrobili,kurwa, pojechałam z moimi niby braćmi tysiąc kilometrów od domu.Co oni sobie teraz myślą?Mam...-Spojrzałam na telefon.

Sto trzy nieodebrane połączenia od mamy.
Dziewięćdziesiąt siedem od taty.
Trzydzieści sześć od Jake'a.
Dwadzieścia od Sary.
Piętnaście od Ali.

-Sto trzy nieodebrane połączenia od mamy.
Dziewięćdziesiąt siedem od taty.
Trzydzieści sześć od Jake'a.
Dwadzieścia od Sary.
Piętnaście od ali.-dokończyłam żaląc się.-Co oni sobie myślą?-Skończyłam a gdy odwróciłam się spowrotem do braci, zobaczyłam jeszcze Harry'ego i Matthewa.

Zajebiście.

Zobaczyłam jeszcze wkurwiony wzrok Aarona.

-Od,kurwa,kogo?-Warknął.
-N...No...Mamy,tat...W sensie Ivana,Od Jake'a od Ali,mojej przyjaciółki i od Sary,znajomej.-I dopiero po wzroku Chrisa i Dylana zoriętowałam się,kto do mnie dzwonił.

Ponad trzydzieści od Jake'a.
Czego ten skurwiel chce?
Jeszcze po tej akcji w szkole?
Wtf?

-Oh...A właśnie...Nie powiedziałam wam wszystkiego...-Mruknęłam a spojrzenia braci,które wcześniej ze sobą wymienili,spoczęły momentalnie na mnie.-On mnie pocałował,potem wyzywał, dzień po tym wylądowaliśmy we włoszech i tam -odsłoniłam swoja noge z blizną po nożu tego zjeba z Włoch.-Się to stało,potem znowu mnie pocałował,nastepnie wróciliśmy samolotem do Glendale a następnie zaprosił mnie na urodziny.-Powiedziałam na jednym wdechu.

Miny braci mówiły same za siebie.

Byli wkurwieni.

-CO.CI.KURWA.ZROBIŁ?!-Krzyknął Dylan.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~
673 słowa!!

Sukienka,makijaż i włosy Melanie!!

Sukienka,makijaż i włosy Melanie!!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Melanie Wilson  |Book I|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz