Zaraz z samego rana wybrałam się do szpitala, aby zobaczyć się z Panem Jasonem. Na szczęście Mark mi nie towarzyszył, ale zdawałam sobie sprawę z tego, że cały czas ktoś może mnie obserwować. W końcu te listy nie wysłały się same. Właściwie, to ktoś je podrzucił, bo nie było nic napisane na kopercie. Tę ostatnią po prostu wyrzuciłam nie zaglądając do niej. Zadbałam jednak o to, aby Mark to widział. Nie skomentował tego.
Wchodząc na salę, zadbałam o to, aby nikt nie mógł nas usłyszeć. Czułam się jak w filmie akcji tylko, że ja nie znałam scenariusza. Nie wiedziałam właściwie jak mam się zachować. Czy to były głupie żarty, czy ktoś robi to serio? Byłam tego ciekawa.
- Dzień dobry. - przywitałam się z lekkim uśmiechem.
Pan Jason spojrzał na mnie i odwzajemnił uśmiech. James miał rację, że wygląda coraz lepiej. Prawie tak jak zawsze, tylko był bardziej blady i osłabiony.
- Witaj, dziecko moje. - powiedział chrapliwym szeptem. - Czekałem na ciebie.
- James mi mówił. - powiedziałam cicho. - Podobno chciał pan ze mną rozmawiać.
- Tak. Masz rację. - zgodził się. - Nikt nie będzie nas słyszał?
- Drzwi są zamknięte, więc raczej nie.
- Dobrze. - odetchnął głęboko. - Pewnie nie wzięłaś sobie do serca tego, że nie masz ufać Markowi.
- Nie ufać? Dlaczego?
- Widzisz, drogie dziecko... Jestem prawie pewien, że Mark mnie oszukuje. Mnie i firmę. Zanim zacząłem się źle czuć, odkryłem, że pieniądze z firmowego konta znikają. Mark dziwnie się zachowywał i zacząłem nabierać podejrzeń. Rozumiesz, co chcę przez to powiedzieć, prawda?
- Tak. - powiedziałam mechanicznie. W głowie analizowałam wszystkie jego słowa.
- Mówię ci o tym, ponieważ byłaś blisko z moim synem. Wiem, że Cię zranił, ale może mogłabyś dać mu jeszcze jedną szansę?
- Skąd pan o tym wie? - zapytałam zaskoczona jego bezpośrednością. Z tego co pamiętam, to James był pokłócony z ojcem przez długi czas i dopiero niedawno udało im się dojść do porozumienia.
- Kiedy James był w Paryżu, to interesowałem się tym co robi. - powiedział ze smutnym uśmiechem. - Wbrew wszystkiemu on jest moim synem i kocham go. Byłem dla niego zbyt surowy, ale chciałem, aby firma miała godnego następcę. Nie wiem dlaczego nalegałem, żeby ożenił się z Monicą, kiedy miał pod nosem taką dziewczynę jak ty. Gdyby nie ja, to bylibyście teraz szczęśliwi. - uśmiechnął się słabo.
- To by się i tak nie udało. - powiedziałam bez przekonania.
- Nie możesz być tego pewna. - powiedział patrząc na mnie uważnie. - Byłaś młoda, a on chyba nie zdawał sobie sprawy z tego, że połączy was coś więcej. Powiem Ci coś, czego nie mówiłem jeszcze mojemu synowi. Byłem tam. Widziałem jak tańczycie. Wtedy zrozumiałem, że źle postąpiłem. Powinienem mu pozwolić spełnić swoje marzenie i mieć go przy sobie, niż zgrywać twardziela i stracić go na kilka lat.
- Dlaczego mu pan o tym nie powiedział? - zapytałam słysząc to wyznanie.
- Bałem się. - przyznał. - Bałem się, że znowu mnie odrzuci. Teraz nasze stosunki trochę się poprawiły, ale to przez to, że jestem w szpitalu. W firmie jest chłodny i obojętny na to co mówię, ale stara się. - zamyślił się na chwilę. - Chyba odbiegłem od tematu.
- Nic się nie stało. - posłałam mu uśmiech.
- To właśnie po tym jak zacząłem go podejrzewać, coś zaczęło się dziać z moim zdrowiem. - wyznał. - Nie wiem czy to ma jakiś związek, ale dziwny zbieg okoliczności, nie sądzisz?
CZYTASZ
Nie Mogę Cię Zapomnieć
RomantizmDruga część "Jesteś wszystkim...". Mark prowadził mnie między stolikami, aż pod ścianę. Po drodze witał się ze znajomymi i przedstawiał im mnie. Ja stałam i grzecznie rozmawiałam na niezobowiązujące tematy. W końcu doszliśmy do jednego stolika i Ma...