Rozdział 41.

112 12 0
                                    

Od spotkania Prudencji i Stanleya mijały kolejne dni. Urodziny dziewczyny i jej brata zbliżały się wielkimi krokami. Przez cały tydzień poprzedzający piątek Stan zachowywał się w szkole nadzwyczaj dziwnie. Podczas długich przerw siadał z Ringo i Yoko na trawie obok szkoły, ale wciąż był nieobecny duchem. Zazwyczaj opierał się o pień drzewa i zakładał słuchawki. Nucił jakąś piosenkę, a kiedy myślał, że nikt go nie widzi, układał palce w różne akordy, jakby pociągał za struny gitary. W środowe przedpołudnie, kiedy siedzieli jak zwykle w cieniu drzewa, Prudencja spytała:

-Czego ty tam ciągle słuchasz? - i nachyliła się do niego, wyciągając dłoń po słuchawkę.

-Ej! - oburzył się Stan i odsunął jej rękę.

-Jezu, Stan! - powiedziała z wyrzutem. - Zachowujesz się gorzej, niż ja podczas okresu.

-Bardzo śmieszne - odpowiedział i ostentacyjnie wyciągnął przed siebie telefon, zwiększając głośność.

-Co z nim nie tak? - zwróciła się Yoko do brata, który w milczeniu obserwował ich zachowanie.

-Czy ja wiem? - wzruszył ramionami. - Może się zakochał? Albo serio dostał okresu?

-Stawiam raczej na to drugie - odparła.

W czwartek wieczorem Prudencja upiekła dla Ringo tort, a w piątek z samego rana oboje zjedli po wielki kawałku, składając sobie nawzajem życzenia. Ich tato przywitał się z nimi i przyciągnął ich do siebie, przytulając mocno.

-Dostanę kawałek tortu? - spytał, kiedy już ich puścił.

-No jasne, chodź.

Jedli przygotowane przez Yoko ciasto, kiedy Mark nagle wstał.

-Zapomniałbym o czymś - powiedział i wyszedł z kuchni. Po chwili wrócił, niosąc długi pakunek owinięty kolorowym papierem prezentowym i jeszcze jeden, znacznie mniejszy, wielkości niewiele większej od pudełka na pierścionek.

-To dla ciebie, Prudencjo - powiedział i dał jej ciężką paczkę. - A to dla ciebie, Ringo - i wręczył mu maleńki podarunek.

-Co to...? - spytał chłopak, kiedy otworzył wieczko małego pudełka.

-Jak to co? - odpowiedział ojciec.

Ringo wyjął jakieś kluczyki z logo BMW.

-No te kluczyki. Od czego one są?

-Wyjrzyj przez okno - odpowiedział, a chłopak aż pisnął cicho na widok nowego samochodu.

-Dzięki tato! - krzyknął i wybiegł na dwór do swojego nowego auta.

-Nie otworzysz? - zwrócił się Mark Hartfield do córki, która śmiał się z brata.

-Ach tak, już otwieram - odparła i położyła paczkę na kamiennym blacie. Rozerwała ostrożnie papier i zobaczyła pudełko w kształcie prostopadłościanu. Otworzyła je z ciekawością i aż poprawiła okulary na nosie. W środku był pokrowiec z wytłoczoną firmą Gibson.

-O. Mój. Boże. - powiedziała tylko i rzuciła się ojcu na szyję.

-No już dobrze, wypróbuj ją.

Prudencja ostrożnie wyjęła błyszczącą gitarę z pokrowca i z czułością ją pogłaskała.

-Jaki to model? - spytała.

-Najnowszy Gibson Les Paul Less Plus.

Dziewczyna założyła gitarę i powoli zagrała coś prostego.

-Cudowna - westchnęła.

-Lepiej już ją zanieś do pokoju, bo zaraz spóźnisz się do szkoły.

loneliness in paradiseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz