*4 tygodnie pozniej*
Właśnie jutro jest koncert 5 Seconds Of Summer. Mam juz uszykowaną walizkę, ktora stoi przy drzwiach i czekamy na Charlie, ktora jak zwykle się spóźnia.
- Zadzwoń do niej!- warknęła Zara, ktora była zdenerwowana faktem, ze nie moze lecieć ze mna i z Charlie na koncert z powodu ciąży.- Musiałeś zrobic dziecko teraz?!
- Och kochanie- przytulił ją mocno Chico- przypominał ze ty tez brałaś w tym udział.
Na co ja się zaśmiałam.
- Nareszcie- rzuciłam gdy zobaczyłam Charlie z nową perułką na włosach, biedna wyłysiała podczas chemioterapii, ktora jak narazie pomagała jej.- chodź szybciej Chico i Zara nas odwiozą na lotnisko.
Skrzywiła się na te słowa, nie lubiła Zary. Nie rozumiem o co jej chodzi przecież ona jest moja przyjaciółką.
- Cześć Dev, cześć Chico- rzuciła nie witając się z Zar.
- Ciebie tez miło widzieć- odburknęła Grande.
Nie czekając dłużej wsiadłam do samochodu Francisca. Podwiózł nas na lotnisko.
- Trzymaj się maly diabełku.- poczochral mi włosy Fran
- Kocham cie, wracaj szybko kochana. Zadzwoń jak będziecie na miejscu.- chciała mnie przytulić ale mały Milo nam przeszkadzał. Zaśmiałysmy się i pocałowałam ja w policzek.
- Do zobaczenia za 4 dni!- krzyknęłam i pobiegłam na odprawę.
Po 2 godzinach siedzialam juz w samolocie razem z Charls. Wcześniej na lotnisku zrobiłam sobie kilka zdjeć z fanami oraz rozdałam kilka autografów. Szczerze mówiąc nie miałam pojęcia, że mam fanów. Było to wspaniałe uczucie.
- Co ty widzisz w tej dziewuszce ze wsi?-zapytała moja przyjaciółka wiedziałam ze chodziło o Zarę
- Jest moja przyjaciółką zresztą tak samo jak ty...- powiedziałam obracając się od okna.
- Serdecnie witamy na pokładzie samoloty Australian Air. Lot do Paryża potrwa 26 godzin, bedzie jedno lądowanie w Dubaju ale to za 9godzin, aby natankowac nasz samolot. W tym czasie moją państwo 8 godziny czasu wolnego. Samolot oczekiwany w Paryżu jest o godzinie 18:34. Dziękujemy za uwagę. I w imieniu obsługi Australian Air życzę miłego rejsu.
- Zrelaksuj się Charls. Mamy 4 godziny w Dubaju!!!- powiedziałam szczęśliwa.
Zaraz po starcie zasnęłam. Obudziłam się 6 godzin pozniej. I zauważyłam Charls, ktora spała. Włączyłam iPoda i za zelam słychać muzyki.
- Witamy w Dubaju. Czas lokalny to godzina 19:34 , aktualnie jezt 42 stopni Celsjusza.- powiedział stuardessa.
- Chralie. Mamy 8 godziny w Dubaju!- wykrzynelalam jej do ucha
- No to w drogę! chcesz perułkę?- popatrzyłam na nią jak na osobę chorą umysłową- no co!? Zeby cie nikt nie poznał!
- Nie dzięki!- odrzekłam i pociagnełam ja za rękę i pobiegliśmy na podbój Dubaju . Szybko przebralysmy w którykolwiek spodenki i bluzki corp topy. Charlie jeszcze zmieniła kolor perułkę na czerwoną.
Pobiegliśmy na miasto. Czytaj chciałyśmy znaleźć się jak najszybciej w the Dubai Mall. Podobno jest to największe centrum handlowe na świecie! Tam znajduje sie akwarium, którego pojemność wynosi 10 mln litów wody. Pływa w nim ponad 33 tysiące okazów zwierząt morskich. Musiałyśmy to zobaczyć! No i oczywiście te sklepy. Postanowiłyśmy spędzić tam 3 godziny a resztę czasu dać zwiedzanie. Wbiegłam do sklepu dla dzieci i nakupiłam dużo ciuchów dla Milo. Byłam w sklepach dla dzieci takiach jak: Armani Junior, Disel Kids, Guess Kids, Gucci Kids. Po tym sklepie Chralie oddaliła się ode mnie i poszła do sklepów dla dorosłych, mówiąc wcześniej ze nie bedzie wybierała ciuchów dla bachora Zary. Nie skomentowałam tego, ponieważ nie chciałam się kłócić. I poszłam dalej na podbijanie sklepów dla dzieci. Juz widzę te nagłówki gazet: Czy najwieksza para show-biznesu bedzie miała potomka? Jeju Luke bedzie się denerwował, ale dla Mila musze to zrobic!
Poszłam dalej do: majestic kids, Lollypop Little i wielu innych. Odkupiłam Milo całego! Chyba na cale dzieciństwo. Poszłam zobaczyć to akwarium zrobiłam kilka zdjeć i udałam się do sklepów przeznaczonych dla mnie. Weszłam do Forever 21, gdzie spotkałam Charlie z tylko jedną reklamówką. Co mnie zdziwiło ona uwielbiala zakupy. Tam kupiłam tylko jedna bluzkę oraz krótkie spodenki. Oczywiście musiałam tez zaliczyć sklep Chloé, Victoria's Secret i wiele innych. Odkupione zamówiłyśmy taksówkę. Pojechałyśmy jeszcze trochę zwiedzić, gdyż zostały nam jeszcze 4 godziny. Pojechałyśmy na plaze. Szybko przebralysmy się w stroje kupione w Sun & Sand Sport. Postanowiłam zakupy i zabawki dla Milo jak i moje ciuchy zostawić w płatnej szatni. Po godzinie opalania i robienia zdjeć ruszyliśmy dalej. Następnie odwiedziliśmy największą na świecie wieże, ktora jest niesamowitym wyczynem inżynierii-Burj Khalifa weszłyśmy na gore oczywiście zrobiłam kilka pamiątkowych zdjeć. Kiedy zeszliśmy z wieży udaliśmy się pod Fonntanny, ktore znajdowaly się pod nią. Oczywiście zdjecia to podstawa! Następnie udaliśmy się do restauracji na pożądny obiad, bo zostało nam 10h podróży. Poszłyśmy do podobno najlepszej restauracji indyjskiej- Tresind. Zaraz to sprawdzimy!
- Co zamawiasz?- zapytałam- Bo ja chce kurczaka tandoori.
- Ja poproszę- zamyśliła się na moment- Samosy. I białe wino.
- jakie sobie pani życzy?- zapytał ciepło kelnerka- słodkiego?
- tak poproszę Brasco.- powiedział jak wielka znawczyni w co szczerze watpię.
- a ja wodę z cytryną- dopowiedzilam.
Kiedy kelnerka odeszła zaczęłyśmy się śmiać.
- serio znasz nazwy win?- zapytałam lekko się śmiejąc
- Cos ty! Jak nie patrzyłaś przeczytałam w internecie- zaczęła się się śmiać.
- Powiedz mi dlaczego nie lubisz Zary?- to pytanie nurtowało mnie od dłuższego czasu.
- Naprawdę chcesz wiedzieć?- kiwnęłam głowa na tak- boje się ze zabierze mi ciebie.
- Nigdy! Jestes moja najlepsza przyjaciółka od przedszkola. Naprawdę myślisz ze Zara moze tobie zagrozić- rumieńce wpłynęły na jej twarz- myśle ze mozemy razem tworzyć zgraną paczkę.
- obiecuje, ze spróbuje się pogodzić z nią po powrocie- uśmiechnęła się słodko.
Chciałam zapytać o jej chorobę, ale kelnerka przyniosła nasze zmowienia. Szybko zjadłysmy i pojechałyśmy meteorem na lotnisko. Byłyśmy godzinę przed czasem wiec Charlie postanowiła zadzwonić do Rodziców. A ja zadzwonić do Zary. Bardzo chciałam zadzwonić do Luke. Ale to była niespodzianka. Wcześniej powiedziałyśmy chłopcom, ze nie zdążymy na samolot i nas nie bedzie w Paryżu.
(Pochyla czcionka to rozmowa telefoniczna)
- Hej Zar!
- Cześć Chloe!
- Jestesmy w Dubaju za godzinę lecimy do Paryża! Jak tam moj mały Milo?
- Milo ma się dobrze, cały czas kopie. Bedzie piłkarzem.
- Haha mam dla niego masę zabawek i ubranek.
- nie trzeba było kupować!
- musiałam nie mamy swojego dizcka z Luke'iem to chce kupić cos dla Milo dobra?
- okay.
- obudziłam was napewno nie?
- no co ty przecież jest jakiś 4 nad ranem. Alejka na serio nie splam mówiłam Milo mnie kopał.
- Trzymajcie się.
- ty tez napisz jak bedziesz w Paryżu i rób dużo zdjeć.
- papa!
- pa!
Nagle usłyszałam głos rozlegający się z megafonów:
- Pasażerowie lotu do Paryża samolotem Australian Air numer lotu: AU6969. Proszenie na pokład samolotu. Wzięłam Charls za rękę i pociagnelam w stronę samolotu.
- Jeszcze przed nami 10 godzin- uśmiechnęłam się do Charlie.
- Taaa tylko 10 godzin- odwzajemniła uśmiech. Teraz ona wepchnęła się do okna. Zrobiłyśmy sobie kilka głupich selfie. Lot minął nam na gadaniu. Zbliżała się 13:00 wiec poszłyśmy spać. O godzinie 16 usmyslalyszmy głos, który mówił ze zaraz ładujemy.
O godzinie 17 wyszłyśmy juz z bagażami na lotnisku miałyśmy do koncertu 2 godziny. Zabukowalysmy sobie pokoj w hotelu Shangri-La.gdzie chłopcy. Zamówiłyśmy taksówkę. Gdzie poszpanować trochę moim francuskim i kierowca zawiózł nas pod hotel. Szybko odebrałyśmy klucze do penthouse. Zobaczylysmy fanki chłopców,a one nas. Czyli chłopcy jeszcze ne zeszli na dol dolałam Charlie klucz a drugi zostawiłam sobie. Szepnelam jej zeby poszl juz się kapać. Boy hotelowy zanosił nasze bagaże do pokoju. A ja podeszłam do fanek.
- UWAGA WSZYSCY!- ryknelam kiedy wszyscy piszczeli i krzyczeli moje imie.- Balagam cicho mam dla was wiadomość.
Jak na zawołanie wyszły zamilkli.
- chłopcy nie maja pojęcia ze tu jesteśmy. Balagam nie mówcie im ze ty
U jesteśmy dobra? To bedzie nasza tajemnica. Chcemy im zrobic niespodziankę. KOCHAM WAS!- krzyknęłam-zaraz bedą schodzili wiec jutro pod wierzą Eiffla rozdamy aurogrfy ok? Zaciągnę tam 5SOS- powiedziałam i odeszłam w stronę mojego pokoju.
Weszłam do windy i kierowałam się na ostatnie piętro. Wysiadłam z niej zamyślona szukałam karty do pokoju. Juz było po prostej widziałam numerek mojego pokoju, kiedy na kogos wpadłam!
CZYTASZ
ONE MORE CHANCE.../l.h.
FanfictionCześć mam na imię Chloe i mam 18 lat. Kiedyś moje życie nie układało się najlepiej ale miałam oparcie w NIM. To ON zawsze wspierał mnie po kłotni z rodzicami, był moim najlepszym przyjacielem. Zawiodłam się na NIM. ON wyjechał zostwił mnie samą z m...