Witajcie po dłuuugiej przerwie!!! Aż łezka się kręci, kiedy myślę, iż jest to już 7 rodział razem z wami ;) No cóż. Jedyne co mogę powiedzieć to to, że brakuje mi ostatnio weny... Pewnie zrobiła sobie wakacje, a powiedzmy sobie szczerze ona nie powinna ich mieć. Trzymajcie za mnie kciuki w odzyskaniu jej :)
Zapraszam do czytania!!!
UWAGA: brzydkie słowa tu będą, za które Pani Szałwia bardzo przeprasza :/Dorian:
Już piątek co? Ale ten tydzień zleciał. Szczerze powiedziawszy chyba jeszcze nigdy nie miałem takich pięciu dni roboczych. Co chwila coś się dzieje.
- Coś mi się zdaje, że Pan, Panie Dorianie, to wogóle nie skupia się na mojej lekcji! A piamiętaj, że wiedza to skarb, którego nikt Ci nie zabierze. Chyba, że stracisz pamięć, albo nie będziesz jej sobie odświeżał, a z przyswajaniem to ja już nie wyjeżdżam, bo każdy z was tylko tu to tam to. A praca z wami jest jak praca w kopalni, jak się skupiacie, tu coś je*nie tam pier*olnie!!! A co tak wybucha?!? No!!! Zgaduj zgadula!!! - OMG odbiło jej...
- Zgaduje, że nasze mózgi? - oj Helen, po coś ty się dziewczyno odzywała...
- Brawo!!! Czekaj. A ty to kto?!? - haha i ona się nas czepia, że my nieuki XD
- Jestem Helen, proszę Pani. - opanowanie to jej mocna strona
- Też zaczęłaś po rozpoczęciu? - ta kobieta naprawdę mnie dobija...
- Nie, ale zaraz po nim zachorowałam i mnie nie było. - rzymaj się Helen!!!
- Mówisz?!? A to Ci niespodzianka! No cóż, to oczym ja przed chwilą mówiłam? - przejęcie level hard
- Chciała Pani rozpocząć lekcje, Pani Szałwio. - no, wreszcie ktoś dobrze powiedział.
- Aha. No okej! To dzisiejszym tematem będzie nie kto inny jak mał... - nigdy tak na prawdę nie przyjrzałem się tej sali, jeżeli można tak nazwać gigant szklarnie, w której odbywały się lekcje botaniki. Przyznam, że jest wręcz... Jak to się mówi... Urocza! Tak, urocza! (Nie patrząc na rozmiary, oczywiście.) Wszędzie przeróżna roślinność, oczywiście w różnych kolorach. Podoba mi się też to, iż na środku szklarni odbywają się zajęcia, gdyż w każdej chwili możesz się rozejrzeć i zdrzemnąć w zdrowym otoczeniu. Z tego co słyszałem pielęgniarki i pielęgniarze przychodzą tu po zioła, tak jak i alchemicy, oraz inni ludzie, którzy potrzebują jakieś ziółko. (Hehe ziółko ;) dop. aut.) Cała szklarnia utrzymana w bieli. Widać także, że jest otoczona świetną opieką przez Panią Szałwię, gdyż jej stan jest nienaruszony. Moje rozmyślenia przerwało uczucie, iż ktoś się na mnie intensywnie lampi, więc zechciało mi się odnaleźć wzrokiem tego nieszczęśnika, ale to trudne zadanie skończyło się porażką, gdyż ten ktoś zauważając, że taksuje wzrokiem po każdej twarzyczce musiał przerwać podziwianie mej cudowności. Niezadowolony rezultatem ukradkiem spojrzałem na swego prywatnego słodziaka (czyt. Leon), a mój humor od razu się poprawił. Znając życie pewnie teraz micha mi się cieszyła jak dziecku w chatce Baby Jagi, bo Leon niby "ukradkiem" zaczął ze mnie chichotać.
- I czego tak się cieszysz? - trochę już wzburzony spytałem na co oczywiście odpowiedzi nie dostałem, gdyż Pan Lew zaczął śmiać się na cały regulator...
- Tak Was śmieszy moja lekcja?!? - no teraz to jest trochę śmieszne, zwłaszcza kiedy Szałwia trzyma w ręce coś podobnego do anteny i twierdzi, że tym się kopie dołki na jakieś tam małloulou czy coś.
- N-Nie Przepani *chichot* chodzi o to, że to coś nie wyglada na *chichot* przepraszam, nie mogę*śmiech.głośny* - nikt już nie wytrzymał i (z niewiadomego powodu) zaczął śmiać się jakbyśmy byli na kabarecie Karpera Cucińskiego Musical Trailer Porno.***
Po lekcji nie obyło się bez kazania, ale w głębsze kłopoty nie wpadliśmy. Szczerze? Mieliśmy duuuuże szczęście, że nie dotarło to do Pana Grata, bądź Pana Pakusa. Oni to dopiero są powaleni. Grat od magii w teorii, a Pakus od magii w praktyce - najgorsze możliwości, bo albo mielibyśmy pisać jakiś test z teorii, albo walczyć ze sobą stojąc na tyczkach, wokół wody z kotorybami... Żadna opcja na szczęście nie gra roli, gdyż poszliśmy z Panią Szałwią na układ, że przez te dwa wolne dni będziemy sprzątać szklarnie. My, szklarnia, rośliny + Helen, której dostało się za praktycznie nic. Jedyne co wyszło z łajania nas to to, że spóźniliśmy się około 30 minut na alchemię i dopiero w tej chwili weszliśmy do klasy (jest 8:04, a lekcja kończy się o 8:20 (trwa 50 minut)).
- Dzień dobry!!! Bardzo przepraszamy za spóźnienie, byliśmy u Pani Szałwi!!! - odpowiedzieliśmy równo za jednym tchem
- Nie no spoko. Szczerze powiedziawszy też się spóźniłam, więc wybaczam. Jedyne co musicie zrobić to nauczyć się tego o czym mówiłam. Dam wam potem notatki, a teraz zajmijcie miejsca, napijcie się, zjedzcie coś, ale pamiętajcie, że jedyną zasadą jest, iż macie mnie słuchać! - Sezi jest fajną nauczycielką
- Tak jest! - już na początku powiedziała, żebyśmy mówili sobie na "ty" (co było wielkim zaskoczeniem) i jako jedna z niewielu nauczycieli zostawia drzwi otwarte (przyczyna? - czasem zdarza jej się spóźnić), oraz pozwala nie mieć zeszytów, zresztą podręczników też nie mamy... Myślę, że każdy lubi Sezi, ma tylko jedną zasadę, której oczywiście każdy się trzyma, gdyż nikt nie chce zobaczyć jak kobieta się wkurza. Mówią, że ona też ma tylko jedną zasadę w nauczaniu - jak ktoś był na lekcji przez miesiąc nie dostanie z niej notatek. Co miesiąc mamy takie małe sprawdziany. Trochę trudno, bo Sezi nie jest tylko nauczycielką alchemii, ale także używania mocy. Kiedy mamy sprawdzian idziemy na arenę (jest w podziemiach) i walczymy... A z alchemii test wygląda tak, że idziemy w parach do lasu i mamy godzinę na przygotowanie mikstur, oczywiście każda dwójka ma inną miksturkę...
- *szepce* Ej Dorian! Nie wyłączaj się! - kurczę! Ma rację, nie mogę się wyłączyć!!! Słuchaj, słuchaj, słuchaj!!!
- No dobrze, to teraz porozmawiamy o kamieniu filozoficznemu. Jest to substancja służąca do transmutacji nieszlachetnych metali w złoto. Umiejętność otrzymywania prawdziwego kamienia filozoficznego posiadali prawdziwi alchemicy. Proces ten miał przebiegać w jaju filozoficznym, czyli szklanym naczyniu w kształcie jaja, w którym znajdują się składniki i w którym przebiega proces. Reagentami było złoto, srebro i merkuriusz filozofów - światło astralne, lotny pierwiastek natury wody, któremu kształtująca siła może nadać określoną postać i doprowadzić go wraz z ciałem do najwyższej doskonałości. - i my nie mamy zeszytów... - O kamieniu filozoficznym pierwszy raz usłyszał świat od Zosimosa z Pampolis, egipskiego alchemika żyjącego w III wieku. Mieszkał w Aleksandrii, wiele podróżował. Najstarsze rozprawy na temat alchemii są jego dziełem, napisane w języku greckim, którego w tej szkole oczywiście się nie uczycie... No to mamy już 8:16, więc możemy uznać lekcję za skończoną. Pamiętajcie, że za tydzień mamy test. Leonie podejdź do mnie to dam ci notatki z lekcji, na których cię nie było.
- Dobrze. - lepiej poczekam na niego pod drzwiami.***
CZYTASZ
To niemożliwe
FantasyYaoi z elementami yuri Nie odrazu to wszystko się pojawi (yaoi, yuri), muszę najpierw to rozkręcić. Wiadooomooo trochę tu, trochę tam, a nie od razu romansik... Dorian x Leon Pierwszy raz cokolwiek piszę, więc przepraszam za błędy w... praktycznie w...