- I uważa, że powinnam się z nim spotkać... - podsumowałam, cicho wzdychając. Siedziałam skulona na łóżku Ashton'a i opierając głowę o ramię chłopaka, opowiadałam mu wszystko o Luke'u. W ciągu kilku godzin zdążyłam się w miarę uspokoić, a przede wszystkim przestałam się obwiniać. Wyrzuty sumienia ciągle mnie męczą i przypominają w najmniej odpowiednich momentach, że to moja wina, a chłopak, którego kocham się niszczy, jednak znoszę to znacznie lepiej niż wcześniej. - Nie jestem do końca przekonana, czy to na pewno pomoże...
- A ja nie myślałem, że będzie z nim aż tak źle... - mruknął Irwin, głośno wypuszczając powietrze z płuc. Spojrzałam na niego kątem oka. Przyjaciel cały czas smutno się uśmiechał, przez co wyraz jego twarzy nie był tak sympatyczny, jak zawsze.
- Nie wiem co mam już robić - bąknęłam. - Tak mi go szkoda, ale nie jestem chyba jeszcze gotowa, żeby o wszystkim z nim porozmawiać...
- Rozumiem - skinął minimalnie głową.
- A ja nie - prychnęła Emily, bez jakiejkolwiek zapowiedzi wchodząc do pokoju Ashton'a. Spojrzała to na mnie, to na swojego chłopaka, a następnie uśmiechnęła się krzywo. Nie wyglądała na zadowoloną, ponieważ delikatnie marszczyła brwi i stopniowo zaciskała pięści, wbijając sobie w dłoń długie paznokcie. - Wolisz patrzeć, jak twój chłopak się krzywdzi? - zapytała, kręcąc na boki głową. - W takim razie jesteś kompletną idiotką, Adelaide. - Spojrzałam na nią z oburzeniem, chociaż wiedziałam, że to co mówi jest prawdą. Przecież jeszcze kilka godzin temu sama wyzywałam się od najgorszych. - Zrób coś ze sobą, a nie tylko zabierasz mi chłopaka.
- Emily - powiedział Ashton z widocznym niedowierzaniem. Był zaskoczony, słysząc słowa dziewczyny. Wiedziałam, że w ten sposób może zacząć się ich kolejna sprzeczka, dlatego bez słowa chciałam wyjść z pokoju przyjaciela, dając im w ten sposób trochę prywatności. - Nie, zostań - blondyn zatrzymał mnie ruchem ręki. Jęknęłam cicho i ponownie skuliłam się na wygodnym łóżku. - Emily, Adelaide nikogo ci nie zabiera. Nie pomyślałaś, że może chcę trochę od ciebie odpocząć?
- Odpocząć? Czyli mam rozumieć, że masz mnie dość?
- Uspokój się, Em. Znowu coś sobie uroiłaś...
- Pójdę już, nie chcę wam przeszkadzać. Przecież problemy tej świruski są ważniejsze, niż ja, czy ktokolwiek inny - zmierzyła mnie wręcz morderczym spojrzeniem, na co tylko przełknęłam głośno ślinę.
- Tak będzie lepiej - wycedził przez zęby Irwin. Dziewczyna tylko parsknęła śmiechem, poprawiła swoje krótkie włosy i ruszając na boki biodrami, wyszła z pomieszczenia. Czułam się winna ich kolejnej kłótni... Nie dość, że kłócę się z Luke'em i Michael'em, to na dodatek jestem powodem kłótni z dziewczyną swojego przyjaciela. Cholera, gorzej być nie mogło?
Przygryzłam nerwowo dolną wargę i zerknęłam na Ashton'a. Chłopak cały czas był zaskoczony słowami swojej ukochanej, jednak nie wydawał się być szczególnie zły. Myślałam, że podniesie na nią głos, jak poprzednim razem... Przyjaciel zauważył, że mu się przyglądam, więc tylko obojętnie wzruszył ramionami. Nie miałam pojęcia, jak odpowiedzieć na ten gest, dlatego spuściłam wzrok i zaczęłam przyglądać się swoim skarpetkom, które nagle wydały mi się bardzo interesujące. W pewnym momencie usłyszałam chrząknięcie Irwin'a, starającego się ponownie zwrócić moją uwagę.
- Adelaide, wiem, że teraz pewnie myślisz o naszej kłótni... - zaczął, a ja natychmiast wiedziałam do czego zmierza. Jeszcze moment i zacznie mówić, że ich sprzeczka to nie moja wina, tylko jego, a relacje z Emily nie są najlepsze już od jakiegoś czasu... Ostatnim razem też tak mówił, ale nie wierzę mu. Emily po prostu mnie nie lubi i jak najbardziej ma prawo oskarżać mnie o zabieranie swojego chłopaka. Zabieram mu potrzebny czas, który mógłby spędzać z nią. - To wszystko nie tak. Jakiś czas temu Emily stała się wyjątkowo zaborcza i... to jej zachowanie jest głównym powodem naszych kłótni. Nie ty.
YOU ARE READING
oppressor .:l.h:.
FanficDruga część trylogii 'Stalker'. Po nieudanym spotkaniu z anonimem, Adelaide zebrała się na odwagę i wyznała uczucia najlepszemu przyjacielowi. Chłopak obdarzy ją tym samym, czy po raz kolejny odrzuci i zniszczy dotychczasową relację? Co stan...