Rozdział 39

5.3K 507 48
                                    

Leżałam przez następne dwie godziny, bezczynnie patrząc na biały sufit oraz starając się jakoś wymazać z pamięci koszmar, który nawiedził mnie dzisiejszego ranka. Po krótkiej rozmowie z Luke'em poczułam ogromną ulgę i zrobiłam się znacznie spokojniejsza, jednak to nie zmienia faktu, że ciągle jestem przerażona tym, co się z nim dzieje... Nie wiem nawet, czy mogę nazwać naszą pogawędkę rozmową... Ja zapłakana prosiłam, aby nie robił głupot, a on w tym czasie jęczał coś niezrozumiałego, jakby w ogóle mnie nie słuchał. To było straszne, ale takie prawdziwe. Nie potrafiłam wysłuchać jego mamrotania bez ponownego popłakania się, dlatego przeprosiłam i rozłączyłam się. Wiedziałam, że Michael będzie na mnie jeszcze bardziej wściekły, ale mimo to nie potrafiłam postąpić inaczej.

Pokręciłam delikatnie głową, chcąc odpędzić od siebie widok pijanego Luke'a oraz złego, ba, wściekłego Mike'a. Wygramoliłam się z pod grubej warstwy, składającej się z kołdry i dwóch koców, pod którą próbowałam zasnąć. Potem nie przebierając się z ubrań, które tymczasowo służyły mi za piżamę, zeszłam na dół, gdzie natychmiast wpadłam na zabieganą panią Irwin. Przekroczyłam próg kuchni, kiedy właśnie kończyła robić drugie śniadanie dla siebie, Lauren i Harry'ego. Jest środek tygodnia, więc młodzi muszą iść do szkoły, w ten sposób zostawiając cały pusty dom dla Ashton'a i mnie. Przywitałam się z kobietą, a następnie zapytałam, czy nie potrzebuje mojej pomocy. Jak zawsze odmówiła, tłumacząc się, że jestem jej gościem i nie potrafi mnie wykorzystywać do brudnej roboty. Z jednej strony było mi głupio, ale z drugiej byłam usatysfakcjonowana z takiego obrotu spraw, bo nie wydaję mi się, żebym była teraz w najlepszym nastroju do sprzątania, czy gotowania. Zajęłam miejsce przy wyspie kuchennej, cały czas nie spuszczając wzroku z Anne.

- Och, Adelaide, powiedz mi, co zaszło między Emily a Ashton'em - poprosiła, patrząc na mnie błagalnym wzrokiem. Wiedziałam, że cieszy się z ich związku, bo Emily to jedna z poważniejszych dziewczyn Ashton'a od kilku lat. Mimo to nie chciałam mówić jej, że od jakiegoś czasu kłócą się z mojego powodu i drobnostek takich jak gry video. - Słyszałam, jak wczoraj się kłócili...

Już miałam odpowiadać, że wolę nie wtrącać się w ich sprawy, ale uprzedził mnie Ashton, wchodzący bez słowa do kuchni. Widząc zakłopotany wyraz twarzy swojej mamy, zaśmiał się cicho. To była bardzo dziwna reakcja, dlatego kobieta jeszcze bardziej się zaniepokoiła. Chłopak podszedł do swojej rodzicielki i bez żadnego ostrzeżenia objął ją mocno, aż wydała z siebie cichy jęk.

- Mamo, mamo, mamo - powiedział blondyn, przeczesując palcami swoje kręcone włosy. - Po pierwsze, niech mniej interesują cię sprawy, które dotyczą innych ludzi, proszę - uśmiechnął się szeroko, ukazując dwa rzędy swoich prostych, śnieżnobiałych zębów. - Po drugie, nie przejmuj się Emily, przejdzie jej.

- No nie wiem - mruknęła, kręcąc na boki głową. - Wydawała się być zła, kiedy wychodziła.

- Będzie dobrze - zbył mamę machnięciem ręki. Anne westchnęła, natomiast on zajął miejsce tuż obok mnie.

Nie rzucając nawet krótkiego "hej", przytulił mnie, przyciągając do swojego torsu. Mocne objęcie to coś, czego teraz bardzo potrzebowałam. Zupełnie jakby Ashton czytał mi w myślach i wiedział, że coś jest nie tak... Oderwaliśmy się od siebie dopiero po kilku minutach, kiedy pani Irwin zaczęła się głośno śmiać, nie odrywając od nas wzroku.

- Ashtonku - zaczęła kobieta, przesadnie słodkim głosem. Syn momentalnie się skrzywił i powiedział coś w rodzaju "cholera". - Odbierzesz dzisiaj Harry'ego i Lauren ze szkoły - oznajmiła po chwili. Chłopak miał już się sprzeciwiać słowom mamy, jednak ta uciszyła go ruchem ręki. - To jeszcze nie koniec - uśmiechnęła się, na co znacząco jęknął. - Odbierzesz ich, a potem zawieziesz. Harry ma piłkę, a Lauren musi zrobić z koleżanką projekt.

oppressor .:l.h:.Where stories live. Discover now