ZAWIESZONA My psycho love with killer, Jeff the killer

rozdział 4

Wstałam rano w domu nikogo nie było zdziwiłam sie, rodzice nie odbierali telefonu. Może coś sie stało? Hmm dziwne. Zjadłam, ubrałam sie umalowałam i czekałam cierpliwie aż telefon sie odezwie. Czekałam i czekałam wkońcu ktoś zapukał w okno. To Jeff. Otworzyłam mu po czym odrazu mnie spytał
-coś sie stało?- spytał zaniepokojony
- rodzice rano znikneli, nie odbierają telefonu... martwie sie
- nie martw sie napewno nic im nie jest, wszystko będzie dobrze, zobaczysz- uśmiechnął sie i mnie przytulił po czym zadzwonił mój telefon odrazu sie zerwałam i odebrałam
-halo?
- pani Lilith Watson?
- tak, o co chodzi?
- znaleziono pani rodziców.. w rowie dwa domu dalej od ich zamieszkania, najprawdopodobniej zostali potrąceni i sprawca uciekł a rodzice umarli na miejscu, przykro mi.
Nic nie odpowiedziałam tylko powiedziałam 'dowidzenia' i odrazu zaczęłam ryczeć w niebogłosy Jeff próbował mnie pocieszać, przytulać ale nic to nie dawało.

Nie mogłam sie uspokoić po jakiś 2 godzinach ryczenia razem z Jeffem zeszliśmy na dół on nam zrobił cherbaty a ja siadłam na sofie..nadal smutna i zapłakana..

Nagle ktoś zapukał. Po chwili zobaczyłam moich starych znajomych i przyjaciol z starego miasta. Oznajmili mi ze wiedza co sie stało i przeprowadzili sie tu na dwa tygodnie żeby mnie wspierać, zamieszkali w wynajętym domku.

Nie ktorzy z tej 'paczki' mnie strasznie wkurwiali i miałam ich ochote porozszarpywać ale sie powstrzymywałam..

Gdy poszli ja i Jeff położyliśmy sie na łóżku a ja znowu zaczęłam płakać..
-za co ja teraz przezyje? Kto ich potrącił? Dlaczego oni!?
Takie pytania zadawałam Jeffowi ale on nadal mnie uspokajał i powiedział że z MOPSU dostane coś i on mi bedzie np ciuchy kradł jak bede chciała, był kochany powiedziałam mu to. Usneliśmy przytuleni.

----------------------------------------
Heej, dzisiaj taki smutniejszy rozdział.
Dzieki że czytacie to i mam nadzieje że wam sie podoba
:))