-Wstawaj skunksie jesteśmy.
-Jak tu pięknie. Ślicznie, ślicznie, ślicznie. – Jej oczy( tak samo jak nożyczki, których nie wypuszczała z ręki) błyszczały w świetle księżyca.
-Chodź do środka.- Stoi. Nie rusza się. Umarła czy jak.?
Wyciągnęła ręce i się uśmiechnęła.
No nie mówcie mi, że mam ją wnieść.
-Nie przekrzywiaj głowy, jak mały piesek. To na mnie nie działa.
-Sei-chan Ploseeee
-NO dziecko, no!- Ostatecznie przystałem.-Wskakuj.- Wlazła na mnie. Zostałem haniebnie podeptany.- Skoro jesteś już na rękach to musisz spełnić każdą moją prośbę.- Poruszyłem znacząco brwiami.
-TO JA MOOOOŻE WEJDE SAMA.
-Żartuje. Nie gramol się tak.
Przeniosłem pannę młodą przez próg i posadziłem na czarno czerwonej sofie.
-Kocham cię Sei-chan.
-Hmmm.co?-Nie dosłyszałem, byłem zajęty przynoszeniem walizek.
-Nic, nic. Tak tylko plotę coś pod nosem. Ślicznie tu wiesz?
-Wiem.
-Mógłbyś okazać odrobiną uczuć.
-Mógłbym.
Podszedłem do niej przytuliłem od tyłu i pocałowałem ją w czółko.
-Co ty na to, żeby się wykąpać i po odpoczywać.
-Razem.
-Po odpoczywać- tak. Wykąpać- nie.
-Strasznie się źle nastawiasz wiesz? A może by ci się spodobało.
-Po tym co dziś pokazałeś to nie.
-Wiesz co ja ci mogę pokazać?!- Te podteksty. Trochę gimbazjalne, ale do niej tylko tak można dotrzeć.
Zamiotła tymi swoimi kudłami i wyszła z salonu.
Wraca się plecami do mnie z pochyloną głową.
-Akachian.
-Czego?
-Gdzie tak właściwie jest łazienka?
-Ehhh...zechce mi pani podać rękę.
-Tak.- Może już mi odpuściła.
-Proszę o to ona.
-Jezuuuuuu. Wypad! Nie będzie mnie przez godzinę.
Zatrzasnęła mi drzwi przed nosem. Kobieeety.
Jedna łazienka była w naszej sypialni, a druga na piętrze.
Zawsze jako dziecko wolałem tą w mojej sypialni, jednak z wiekiem łazienka to był najmniejszy problem.
-Czas coś zjeść!
Udałem się do kuchni i wyciągnąłem wszystkie potrzebne składniki. Często tu bywałem, kiedy w lato nie miałem nic do roboty. Z okazji, iż wiedziałem, że przyjadę tu z tą zrzędą poprosiłem lokaja, żeby wyposażył kuchnie w potrzebne składniki.
To dziwne, ale gotowanie mnie odprężało. Moje całe dobre emocje lądowały na talerzu. Złe natomiast zostawały we mnie.
W kuchni, podczas mojej gastronomi był ład i porządek. Wszystko miało swoje miejsce. Nigdy nie ubierałem fartucha. Uważałem, że nie jest godzien mych mięśni.
Po zakończonym gotowaniu. Wszystko poczyściłem. Z moich dobrych uczuć wyszły sajgonki i ciasteczka z wróżbą.
-Teraz czas się umyć!
***
Zamiast oglądać jakieś animce czy cuś siedzę i pisze dla moich nekośków. Wspaniałe uczucie. Podoba się? Spełniam oczekiwania?
CZYTASZ
WOJNA ABSOLUTÓW
FanficKażdy ma swoją słabą stronę. Nawet Akashi Sejiuro. Czy oko Imperatora może przegrać? "Czy też tak czasem macie, że robicie coś odruchowo a potem tego żałujecie?" Dla tych, którzy sięgną, żeby to przeczytać: Miłego czytania.