Rozdział 41

4.8K 495 73
                                    

Jechaliśmy przez jakieś trzy godziny, rozmawiając ze sobą od czasu do czasu. Nie miałam pojęcia, gdzie zmierzamy, a Ashton'owi nie śpieszyło się, aby mi powiedzieć. Nie zadawałam niepotrzebnych pytań, tylko pozwoliłam mu skupić się na drodze. Dodatkowo uznałam, że potrzebuje chwili dla siebie po ostrej kłótni z Emily. Nie byłam do końca pewna, ale miałam wrażenie, że ze sobą zerwali... Wprawdzie ani Emily, ani Ashton nie powiedzieli tego wprost, jednak ja właśnie tak odebrałam ich ostatnie słowa. Było mi przykro z tego powodu, a wyrzuty sumienia zaczynały powoli wykańczać mnie od środka. Wiedziałam, że to wszystko moja wina, a Emily przeze mnie kłóciła się z Irwin'em. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, Ashton chrząknął znacząco i w ten sposób wyrwał mnie z zamyślenia. Spojrzałam na zadowolonego przyjaciela, a następnie na duży znak, ustawiony przed naszym samochodem, na którym widniał napis: Hyams Beach*. Uśmiechnęłam się pod nosem, ponieważ zawsze chciałam zobaczyć to miejsce. Wysiedliśmy z samochodu, a następnie powoli weszliśmy na piękną plażę, rozciągającą się tuż przed nami.

- Przyjeżdżałem tu, kiedy byłem mały - powiedział Irwin, szeroko się uśmiechając. Rozejrzał się po plaży, która swoją drogą była niesamowita. Śnieżnobiały piasek idealnie współgrał z błękitną wodą i nadawał temu miejscu wspaniały klimat. Wiele słyszałam o Hyams Beach od swoich rodziców, którzy interesowali się, ba, mieli wręcz obsesję na punkcie Australijskiej infrastruktury oraz przyrody, ale niestety nigdy nie miałam okazji zobaczyć jej na własne oczy. Widok wręcz zapierał dech w piersiach. - Mam pewien sentyment do tego miejsca... - dodał chłopak. Powolnym krokiem ruszył w stronę zatoki Jervis, a następnie nie zważając na zimny piasek usiadł na ziemi i zaczął wpatrywać się w wodę.

Podeszłam do niego i niepewnie położyłam dłoń na jego ramieniu. Blondyn natychmiast odwrócił się w moją stronę, posyłając mi pełen entuzjazmu uśmiech. Zupełnie jakby nigdy nie doszło do jego kłótni z Emily. Chcąc, nie chcąc, odwzajemniłam go i usiadłam obok. Odczuwałam nieprzyjemny chłód, ale zignorowałam go, szczelnie opatulając się bluzą, którą narzuciłam na siebie przed samym wyjściem.

- Ashton? - zapytałam cicho, na co chłopak tylko skinął głową, dając mi w ten sposób znak, że słucha uważnie. Nerwowo bawiąc się swoimi palcami, przygryzłam wargę i spuściłam wzrok. Nie byłam do końca przekonana, czy to odpowiedni moment, aby pytać go teraz o Emily, ale zdecydowałam, że to zrobię. W końcu i tak sam by zaczął ten nie za fajny temat... - Czy... ty i Emily nadal będziecie razem?

- Nie - mruknął, a uśmiech momentalnie zniknął z jego twarzy. Miałam ochotę walnąć się w twarz, aby chociaż tak ukarać swoją głupotę, jednak powstrzymałam się, widząc jak Ash mi się przygląda. - Adelaide, pamiętaj, że to nie twoja wina... Emily... Ona po prostu okazała się całkiem inna, niż myślałem.

- Przykro mi - wyszeptałam, przełykając głośno ślinę. Czułam się okropnie z myślą, że spieprzyłam kolejną sprawę... Mimo, iż Ashton uważał, że to stuprocentowa wina Emily, miałam wyrzuty sumienia. Nie dość, że rujnuję swój związek, to na dodatek robię to też z związkiem przyjaciela... Czy ja naprawdę muszę być aż taka do dupy?

- Przestań, nic się nie stało - zapewnił mnie, ale wiedziałam, że to nie prawda. Miałam świadomość, że w środku nie jest mu tak wesoło i łatwo. Na pewno cierpi.

Czułam się co raz gorzej z myślą, że znowu spieprzyłam coś ważnego...

***

- Wracam do domu - oznajmiłam, wstając z fotela, na którym siedziałam zaledwie od kilku minut. Ashton siedzący na przeciwko mnie posłał mi krzywy uśmiech i ze zdziwieniem zmarszczył czoło. Wzruszyłam tylko ramionami, nie chcąc niepotrzebnie się tłumaczyć. W głębi duszy miałam nadzieję, że przyjaciel zrozumie moją decyzję i nie będzie chciał mnie zatrzymywać... W końcu jeszcze dzisiejszego ranka twierdził, iż powinnam wstrzymać się na parę dni z tą decyzją. Byłam pewna, że tak będzie najlepiej, ale po wycieczce z Ashton'em przemyślałam sobie wszystko i zdecydowałam, że muszę wrócić do swojego mieszkania. Nie zniosę dłużej myśli, że Luke krzywdzi się przeze mnie... Czuję, że jestem gotowa, aby w pełni mu wybaczyć i zapomnieć o ostatnich nieprzyjemnościach, które nas spotkały. Popełnił błąd, ale ja znacznie większy, wstrzymując się przed wysłuchaniem go.

oppressor .:l.h:.Where stories live. Discover now