BaekYeol

1.3K 86 11
                                    

Mimo że byłem już spóźniony, to nie spieszyłem się. Nie lubię tego robić. Biegać, jak oparzony, żeby tylko nie zepsuć sobie reputacji. Po co? Jak i tak, jeśli będą Cię mieli zgnojić to zrobią to. Bo jeśli ktoś od samego początku ma do Ciebie jakieś ale, zapewne będzie je miał do końca waszej znajomości. Dlatego ja nikogo nie trzymam przy sobie na siłę. A jeśli widzę, że ktoś łasi się tylko ze względu na mój portwel, to nie mam skrupułów. Nienawidzę, jeśli ktoś mnie okłamuje, choć sam często to robię. Trochę się ze sobą kłóci, prawda? Ale co mnie to interesuje.
Właśnie wróciłem z dwutygodniowych wakacji. Nie powiem, że mi się nie podobało. Słońce, alkohol, przystojni faceci. Niczego mi nie brakowało. No może trochę kumpli, ale przynajmniej odpocząłem. Choć o jednym nie mogę tego powiedzieć. Wręcz przeciwne, za tym jednym nawet chyba tęskniłem. Wydaje mi się, że towarzysące mi uczucie można tak nazwać. Mimo to, zdarzyła mi się wakacyjna przygoda. To nie moja wina, że w klubie robią tak mocne drinki, a chłopak wręcz podniecił mnie samym swoim wyglądem. Lubię flirt i dobrą zabawę. Jakoś tak się potoczyło. Od słowa do słowa, potem poszliśmy do hotelu. Wiem tylko, że miał na imię Samuel i pochodził z Europy. A, jakbym mógł zapomnieć; był świetny w łóżku. Nie ma się czym chwalić.
Kiedy byłem już na ulicy, gdzie znajdowała się nasza mała speluna, przystanąłem na chwilę nieopodal wejścia. Wypaliłem szybko papierosa i udałem się rozpadającymi schodkami do piwnicy. Stanąłem w progu, czekając na jakąś reakcję chłopaków.
-Nareszcie jesteś! Ile można czekać na głowę naszej rodzinki?- krzyknął Luhan, od razu rzucając mi się na szyję.
-Wiesz, że punktualność nie jest w moim stylu. Ktoś musi się kulturalnie spóźniać.-odpowiedziałem obejmując go.
Chłopak jest Chińczykiem, ale nie przeszkadza mi to. Nie jestem rasistą. Jest osobą mi najbliższą, jeśli chodzi o rozmowy na poważniejsze tematy. Wiem, że mogę mu powiedzieć o wszystkim, a on mnie wysłucha. Jeśli będzie taka potrzeba, to doradzi. A ja służę mu tym samym. W naszym gronie my dwaj wiemy o sobie praktycznie wszystko. Lu leci na Sehuna, który od razu po blondynie znalazł się w moich objęciach. Sehun to niezła dupa, z tęczowymi włosami. Później jeszcze przywitałem się z Kai'em, Taeminem i Suho. Jak zawsze Chanyeol czekał do samego końca. Nie wiem czemu. Może dlatego, że jako nikt inny nie czekał, mieliśmy nieograniczoną ilość czasu? Park jest trochę tajemniczy, jak i wylewny. Jedne rzeczy ukrywa, a innymi będzie się chwalił na prawo i lewo. Kiedy w końcu do mnie podszedł, po czym zamknął mnie w swoich ramionach, poczułem jak serce zaczyna mi szybciej bić, a ciało ogarnia nieznośne ciepło. To było dziwne. Nigdy nie reagowałem na czyjąś bliskość w taki sposób. Co się ze mną dzieje? Zaczęło mi coś nieprzyjemnego pulsować w skroniach. Kiedy usłyszałem męski szept koło swojego ucha przeszły mnie ciarki.
-W końcu się doczekałem Twojego powrotu.
-Hmm, ja też się cieszę.-mruknąłem cicho, tak, żeby nikt nie zwracał na nas uwagi. Co i tak minęło się z celem, bo Lu spoglądał na nas ukradkiem.
-Źle się czujesz, Byun Baek?- zapytał nagle, a ja kompletnie nie wiedziałem, o co mu chodzi. A zdrugiej strony uwielbiam, jak do mnie tak mówi i używa tego zdrobnienia.
-Nie, dlaczego?- spytałem, dalej będąc przytulonym do wielkoluda. Nie odpuszczał.
-Bo Twoje serce bije strasznie szybko i mocno...- czułem, jak jego usta muskają moje ucho, kiedy mówił. Były zdecydowanie za blisko. Moja twarz zaczęła płonąć. Eh! Co jest ze mną!
-Nie, wszystko w porządku, Chan.- odpowiedziałem, a chłopak w końcu się ode mnie oderwał. Patrzył na mnie swoimi, dużymi oczami. A mój wzrok zatrzymał się na ustach. Pełnych, idealnych do... Stop! Bo zaraz dojdę do jakiś pochopnych wniosków. Muszę się ogarnąć.
-Kto chce drinka?- spytałem wymijając bruneta z uśmiechem. Podszedłem do barku i zacząłem robić to, co każdy sobie zażyczył. Sehun, Kai i Tae grali w bilard. Luhan siedział na kanapie i podziwiał tyłek Oh. A pan Park rozmawiał z Suho. Wszyscy coś do siebie gadali, śmiali się. A ja stałem ze szklanką whisky w ręce i myślałem o sobie. To trochę u mnie rzadko spotykane, żebym był obiektem swoich rozmyślań, ale zdarza się.
Zacząłem analizować wszystko od początku. Kiedy Chan do nas dołączył, wszystko było w jak najlepszym porządku. Normalnie i na luzie. Myślałem nawet, że skoro jest tym nowym, to muszę być czujny. W moich oczach był nieskazitelny, bo ja też lubię wypić, zapalić zielsko czy się zabawić. W naszym gronie to na porządku dziennym. Dopiero po pewnym czasie złapałem się na nieczystych myślach wobec niego, ale to u mnie normalne, kiedy widzę przystojnego faceta. Później miałem sen erotyczny z nim w roli głównej i obudziłem się z niemałym problemem, ale to też zwaliłem na hormony czy chwilową abstynencję. I dziś te wszystkie objawy... Ale przepraszam bardzo, czy bad boy nie może najzwyczajniej w świecie się zakochać? Słyszałem, że każdy ma prawo do miłości, czyż nie?
-Baek, chodź ze mną na chwilkę. Chcę pogadać.- złapał mnie za rękę blondyn, a ja poszedłem za nim. Czekałem tylko, aż porwie mnie na ploty. Wyszliśmy na zewnątrz, gdzie panował już półmrok. Usiedliśmy na murku, niedaleko piwnicy. Luhan skręcił blanta, dając mi go do odpalenia. -Co tam Lu, jak z Panem Tęczą?- spytałem, zaciągając się dymem.
-Od jutra będzie tylko mój, zapraszam go do siebie na drinka.- uśmiechnął się szeroko, zeskakując z murku.-A co z Tobą, hm?
-Hm, Byun Baek się chyba zakochał. Wiesz, nie chcę oszukiwać samego siebie.- znów wciągnąłem dym.
-Brawo! Ludzie powinni brać z Ciebie przykład.-posłał mi radosny uśmiech, na co odwzajemniłem gest. Posiedzieliśmy jeszcze chwilkę i wróciliśmy do piwnicy. Kiedy zobaczyłem, że Park schyla się nad stołem bilardowym z kijem w ręce, postanowiłem mu trochę poprzeszkadzać. Wdrapałem się nie mebel i zrobiłem na samym jego środku mostek.
-Czy teraz też będziesz najlepszy, jak przeważnie się chwalisz?- spytałem patrząc na niego zaczepnie. W pomieszczeniu rozgległy się pochukiwania i doping dla Chana. A on tylko spojrzał gdzieś w bok, po czym zaśmiał się.
-Taka przeszkoda to, jak przyjemność.- w końcu się odezwał, po czym puścił mi zadziorne oczko. Nareszcie przyjął wyzwanie. Niestety po dwóch próbach mu się nie udało. Widocznie za bardzo go dezorientowałem.
Wieczór spędziliśmy naprawdę świetnie. Nikt nie wyszedł trzeźwy z naszej piwnicy. Mimo to ja z Chanem trzymaliśmy się najlepiej. A nawet HunHan, jak nazwałem Lu i tęcze wyszli za ręce. Co alkohol robi z ludźmi... Wszyscy się rozeszli, a Yeol czekał, aż zamknę miejsce spotkań. Kiedy mieliśmy się pożegnać, chłopak znów mnie mocno do siebie przytulił. Mimo że śmierdział wódą, fajkami i czym popadnie, to nie przeszkadzało mi to. Trwałem tak z nim dłuższą chwilę. Czułem się dobrze, nie wariowałem, jak za pierwszym razem, kiedy tutaj przyszedłem. Widocznie używki zrobiły swoje.
-Poczekam, aż znikniesz mi z pola widzenia.- mruknął, a ja uśmiechnąłem się tylko, delikatnie kiwając głową.
-Dobranoc, Park Chanyeol.-mówiąc to, układałem w głowie już swój chytry plan.
-Śpij dobrze, Byun Baek.- cmoknął mnie w czubek głowy, a obudziły się we mnie uczucia, o których istnieniu mi się nawet nie śniło. Ruszyłem w swoją stronę, a on czekał, tak, jak obiecał. A ja już śmiałem się sam do siebie. Kidy dotarłem na skrzyżowanie i zniknąłem za rogiem zacząłem swoje przedstawienie.
-Chanyeol! Ratunku, pomocy! Chanyeol!- krzyczałem starając się mieć, jak najbardziej rozpaczliwy głos. Ja nie wiem, jak można po alkoholu biegać tak szybko. No ale cóż się dziwić. To wielkolud, musi mieć długie nogi. Wpadł za róg, od razu biorąc mnie w ramiona i obcałowując moją całą twarz.
-Tak się wystraszyłem. Nie powinieneś wracać sam.-mówił pomiędzy całusami, a ja oddawałem się chwili. Lubię korzystać. Po chwili zatrzymał się przy moich ustach, patrząc na mnie dziwnym wzrokiem. Przyciągnąłem go za kark do siebie i wycisnąłem na jego ustach soczysty pocałunek. Chłopak uwolnił mnie z uścisku, a ja wyprostowałem się i poprawiłem swoje ubranie. Ten dalej patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami, a ja nie mogłem powstrzymać szerokiego uśmiechu.
-Hej, to był tylko żart, Chan. Wszystko ze mną okej.- pogłaskałem go po ramieniu, dalej się uśmiechając.
-Byun Baek, zrobiłeś ze mnie idiotę!- warknął, mimo to na jego twarzy malował się uśmiech.-W ciągu tych dwóch minut zdąrzyłem wytrzeźwieć.
-Ale sam powiesz, że było warto?- wspiąłem się na palce i szepnąłem mu do ucha.
-Tak, ale zdajesz sobie sprawę, że teraz Cię nie puszczę samego?- spytał, łapiąc moją dłoń i ruszył w stronę mojego mieszkania.
-No dobra, nianiu.- zaśmiałem się będąc z siebie zadowolonym. Jestem kilka kroków bliżej Parka z czego jestem bardzo dumny.
Całą drogę do mojego mieszkania Park trzymał mnie za rękę, powtarzając co chwilę, żebym nigdy więcej go tak nie straszył. Argumentował to, że w przeciwnym wypadku skończy się to jego zawałem serca czy po prostu się na mnie obrazi. Przekonał mnie tym. No, ale widzieć jego minę, kiedy przybył mi na ratanunek... Bezcenne. Albo czuć te usta na swojej twarzy- jeszcze lepsze.
Kiedy tylko przekroczyliśmy próg mojego gniazdka Chan rozwalił się na kanapie w salonie, ciągnąc mnie za sobą.
-Oj, nie. Dosyć picia na dziś.- pociągnąłem go, z powrotem ustawiając do pionu.
-Masz jakieś inne plany, Byun Baek?- spytał, szczerząc się jednoznacznie. Oj, nie jestem dziś w stanie na jakiekolwiek zabawy. Wolę być przy czymś takim trzeźwy.
-Tak.-mruknąłem, z uśmiechem rozpinając guziki jego koszuli.Jego mina była cudowna, taka rozkoszna, ale zachowałem zdrowy rozsądek.-Marsz pod prysznic, a później do spania!- rozkazałem, pchając go w stronę łazienki. Chłopak zatrzymał się w progu.
-Czemu mi to robisz?- spytał, prawie skamląc.
-Ale co?- tak lubię prowadzić z nim grę, sprawiało mi to niesamowitą przyjemność.
-Drażnisz się ze mną, jak z psem!- powiedział oskarżycielskim tonem, a zaraz po tym uśmiechnął się niczym anioł.-Wejdziesz ze mną?
Serce fiknęło mi koziołka. Moja dusza krzyczała: Tak, chcę iść tam z Tobą. Dotykać Twojego nagiego ciała, rozbudzać w Tobie zmysły i czekać na Twój dotyk, niczym grzesząc swoim zachowaniem! Zabierz mnie do krainy niekończącej się rozkoszy i zawładnij mną!
-Nie dziś Park Chanyeol, hm? Za to mogę dać Ci rekompensatę.- westchnąłem, stojąc przed nim, jak przed Bogiem. Tak, to będzie mój władca.
-Jaką?- uwielbiam ten uśmiech, jakim mnie obdarza. On jest cudowny. Wspiałem się na palce i chwyciłem jego twarz w dłonie, po czym przywarłem do tych pełnych ust. Chłopak momentalnie pogłębił pocałunek, a mnie zakręciło się w głowie. Nikt mnie tak jeszcze nie całował, jak on. To była cudowna odskocznia od rzeczywistości. Dłonie Yeola powędrowały na moje biodra, a ja objąłem go za szyję. Jego usta i język dosłownie paliły moją buzię. Nikomu nie przekazałem w jednym pocałunku tyle uczuć, jak dzisiaj Chanyeolowi. Po krótkiej, a zarazem błogiej chwili oderwaliśmy się od siebie, potrzebując powietrza. Park złaczył nas czołami, przymykając powieki.
-Oj, Baek... Co Ty ze mną robisz..-mruknął, na co uśmiechnąłem się tylko.
-Nic.-mruknąłem zadowolony.
-Nazywaj to, jak chcesz.-zaśmiał się delikatnie.- Na pewno nie chcesz...
-Na pewno. Przyniosę Ci ciuchy.-odpowiedziałem, posyłając mu uśmiech. Kiedy tylko drzwi łazienki się zamknęły, wesychnąłem głośno, przeczesując włosy palcami. Ojj, było blisko, a dałbym się pokusie. Ale już postanowiłem i zdania nie zmienię. Na mojej buzi cały czas gościł szeroki uśmiech. Nie mogłem uwierzyć, że to wszystko dzieje się już, teraz. Byłem szczęśliwy, bo w głębi duszy wiedziałem, że Park to jedyny taki chłopak. Cieszyłem się, że moje uczucie wybrało właśnie jego.
W międzyczasie zadzwonił jeszcze Luhan. Miał problem z Sehunem, który zaczął źle się czuć i wylądował z twarzą przy muszli klozetowej. Poleciłem mu, żeby poczekał, aż jego organizm się uspokoi i, żeby wsadził go pod chłodny prysznic. Od razu wykorzystałem moment i pochwaliłem się wszystkim, co miało miejsce. Lu miał niezły ubaw z udawanego ataku na mnie, ale cieszył się tym, że nam się powoli układa.
Do relacji z Chanyeolem podchodziłem nad wyraz uczuciowo. Nigdy tak ze mną nie było. Jak znam siebie to dlatego, że mogę mu zaufać. Tak, jak przy Luhanie. Tej dwójce zawsze pokazuję o wiele więcej uczuć niż innym. O ile w ogóle to robię.
Kiedy wygrzebałem chanyeolowe ciuchy, które zawsze u mnie zostawiał, poszedłem do łazienki. Słyszałem szum wody, więc nawet nie pukałem, tylko powoli wkradłem się do środka. Przez szyby w kabinie prysznicowej przebijał się kształt ciała i mogłem zauważyć kilka cech anatomicznych bruneta. Stał do mnie tyłem, a woda spływała po jego idealnej skórze. Miał umięśnione, szerokie barki, idealną talię i cudowne pośladki. Powietrze było gęste, a mnie coraz trudniej się oddychało. Musiałem wyjść ochłonąć. Co uczucia robią z człowiekiem...
Kiedy chłopak zakończył mycie i przyszedł do salonu, gdzie czekałem, wymieniliśmy się uśmiechami, po czym ja poszedłem się umyć. Park przechodząc obok mnie musnął palcem wierzch mojej dłoni, na co przeszedł mnie niekontrolowany dreszcz.
Woda oblewająca moje ciało dała mi ukojenie. Mimo wszystko to był męczący dzień. Ale nie siedziałem długo pod prysznicem, marzyłem, żeby się położyć. Kiedy wyszedłem z łazienki, zobaczyłem, że Chan ułożył się na kanapie i zasnął. Postanowiłem go obudzić, nie miałbym sumienia, gdybym pozwolił mu tutaj spać.
-Chanyeol, obudź się.- szarpnąłem delikatnie za jego umięśnione ramie.
-Co jest?- odezwał się półprzytomny.
-Chodź do sypialni, bo będą bolały Cię plecy.- wystawiłem dłoń w jego stronę, a on ją chwycił i ruszyliśmy do wyżej wymienionego pomieszczenia. Kiedy nareszcie znalazłem się w łóżku, poczułem ogromną ulgę. Ułożyłem się wygodnie na boku, zamykając ciężkie powieki.
-Dobranoc, Chan.-mruknąłem, a w tym momencie poczułem, jak chłopak przytula się do moich pleców.
-Dobranoc, Byun Baek.
Szybko zasnąłem z uśmiechem na ustach.

Bad BoysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz