2 września.
Wstaje rano. Szykuje się do szkoły. Przy śniadaniu moja mama stwierdziła ze jeszcze trochę i eksploduje z tych nerwów. Uznała ze w życiu mnie takiej nie widziałam. Powiedziała mi żebym sie nie martwila. Łatwo powiedzieć..Szybko dokonczylam sniadanie i wyszłam do szkoły. Ciągle myślę o wczorajszej sytuacji. Nie wiem czy ten uśmiech miałam odebrać jako "wszystko ok" czy raczej "jaki z Ciebie gamoń". Chyba juz się nie dowiem.
Zdążyłam do szkoły na ostatnią chwilę, gdy przekroczyłam próg nagle zadzwonił dzwonek. Wchodzę do klasy. Zaczepila mnie koleżanki, chciały lepiej się poznać. Po 5 minutach rozmowy mogłam już stwierdzić ze są to naprawdę spoko dziewczyny. Gdy nauczyciel wszedł do klasy poszłam na swoje miejsce, Alan dzisiaj już się tak nie wystroił. Pisał coś na telefonie podczas lekcji. Ciekawość kazała mi spojrzeć co pisze, wiem że to nie wypada, ale coś mi po prostu kazało tam spojrzeć. Pisał z jakimś kolegą. Udało mi sie przeczytać tylko kawałek, Alan pisał o jakimś jak on to ujął "cwaniaku".Nie mam pojęcia o kogo chodziło, ale znając chłopaków to sie nie może dobrze skończyć. Chyba. W sumie nie wiem. Alan po chwili schował telefon. Obrócił głowę w moją stronę:
-Jaki jest dzisiejszy temat zajęć?
- Nauczyciel jeszcze nie podał. -rzeklam lekko się uśmiechając.
Alan uśmiechnął się szeroko.
-Wybacz haha.
- Przecież nic się nie stało. -odpowiedziałam.
Alan uśmiechnął się jeszcze raz.
- W ogóle Alan jestem, miło mi.
- Jessica, mi również. -odpowiedziałam.
- Skądś Cię kojarzę. - rzekł przyglądając się mojej twarzy.
- Chodziliśmy razem do gimnazjum, nie pamiętasz?
- Aaa. Faktycznie, masz rację.
Po chwili dodał.
- Nie gadaliśmy nigdy chyba?
- Do teraz nie. -odpowiedziałam z lekkiej uśmiechem.
- No czyli jakiś postęp. Haha.
Uśmiechnęła się tylko i chciałam zmienić temat.
- Skąd pomysł żeby iść na prawo?
- Wolę prawo niż lewo haha.
Parskłam śmiechem.
- A ty? -spytał.
- Chce zostać detektywem.
-Detektywem mowisz?
-Tak.
- Dobrze się składa.
- Hm?
- Co dzisiaj robisz?
- Nie mam planów. Możesz powiedzieć o co przedtem chodziło? - rzekłam lekko zdziwiona.
- Jeśli przyjdziesz dzisiaj o 18 do parku to się dowiesz. Ok?
Nagle rozległ się dzwonek. Koniec lekcji.
Alan wstajac z miejsca rzekł :
- Będę na Ciebie czekał.
Po czym poszedł. Ruszyłam z miejsca gdyż chciałam go dogonić, lecz on gdzieś zniknął.W drodze powrotnej do domu zastanawiałam się czy pójść na te spotkanie. W końcu doszłam do wniosku.
"- czemu nie? ". Zjadłam obiad, przebrałam się i wyszłam.