Promienie słoneczne oślepiają mnie swoim blaskiem, gdy powoli wybudzam się ze snu. Przez moment pozostaję w bezruchu, by zbyt szybko nie poruszać się, po dość niekomfortowym śnie, spędzonym na przednim siedzeniu mojego Vana. Sam nie wiem czy to coś, kiedy zamykam oczy, wyciszam się, lecz słyszę każdy najmniejszy szmer, gotów ruszyć do walki, można nazwać snem. Prawdopodobnie jest to mój własny dobry sen. Jedyny jaki posiadam i doznam w swoim życiu.
Po każdej ukończonej misji doznaję chwilowej pauzy. Mój organizm z trybu ciągłej adrenaliny, zapada w stan odrętwienia. Miliony myśli, jak stado meteorytów uderzają we mnie. Tysiące pytań, na które nie chcę znać odpowiedzi.
Dlaczego to zrobiłem? Bo tak jest dobrze.
Czy było inne rozwiązanie? To nie moja sprawa.
Dlaczego tu jestem? Bo to moje życie.
Czy mam wybór i chcę inaczej? A gdzie może być mi lepiej.
Czy czuję skruchę? Nie czuję nic, oprócz satysfakcji.
Moja własna świadomość szkoli mnie na perfekcyjnego agenta. Zadaję masę pytań, a ja umiejętnie odpowiadam, jednocześnie nie udzielając jej. Tak ma być.
Opieram czoło o zimną kierownicę i wykonuję kilka głębszych wdechów. Czuję jak buzuje z bezczynności. Nienawidzę tej przerwy między misjami.
Czekać. Tylko Czekać.
Wysiadam gwałtownie z auta i naciągam kaptur na głowę. Włosy muskają moje policzki, podwiewane przez wiatr. Zaciągam się ostrym porannym powietrzem, tak że moje płuca kolą, ale jest to przyjemny ból. Znajduję się pośrodku niczego. Zero ruchu. Zero żywej duszy.
Najbliższa stacja benzynowa znajduję się pięć kilometrów dalej, przez moment rozważam fakt czy może nie wybrać się tam na piechotę, jednakże za bardzo zwracałbym na siebie uwagę, a tego nie chcę.
Dojeżdżam autem na stację benzynową i zakupuję tam batoniki oraz napoje energetyczne, aby dostarczyć sobie potrzebnej energii, po krótkiej nocy. Następnie znowu odjeżdżam na odludzie i oczekuje wskazówek.
Mija całe popołudnie, gdy otrzymuję telefon.
- Halo
- Synu
- Ojcze
- Myślę, że to czas żebyś otrzymał kolejną niespodziankę - Mówi radośnie, tak jakby miał wyskoczyć mi przed maską z balonami.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę - Naśladuję jego ton.
- Dostaniesz go pojutrze. Pamiętaj, że jestem z ciebie dumny, usłyszymy się niedługo.
- Pa tato
Niedługo potem na Facebooku Zacka otrzymuje zaproszenie, do wzięcia udziału w wydarzeniu, które kompletnie jest mi obojętnie, lecz interesuję mnie lokalizacja.
Londyn, Green 88/89 Street.
Oto nowe miejsce misji.
Usuwam wszelkie portale społecznościowe, mojej dotychczasowej postaci, potem podpalam kartę pamięci i wyrzucam do pobliskiego jeziora telefon. Wystukuje w nawigacji nową lokalizację i daję przepełnić się rosnącą adrenaliną.
Dwa dni później znajduję się pod określonym adresem. Jest to dzień otwarcia nowej księgarni w centrum Londynu. Ubrany w czarne dziurawe rurki, białą zwykła koszulkę, trampki i granatową beanie, przechadzam się między regałami, udając zadumanego poszukiwaniem książki. Czekam na dalsze wskazówki. Wchodzę na najmniej odwiedzany dział książek, a mianowicie starożytna filologia angielska. Staram się wytężać umysł i szukać dalszej drogi, którą powinienem się kierować, po kalkulacjach związanych z moim poprzednim wcieleniem, stwierdziłem, że warto się tu rozejrzeć. Długo nie musiałem czekać, gdyż po otworzeniu trzeciej książki znalazłem wygrubioną stronę, widocznie sklejoną i ukrywającą coś w środku.
CZYTASZ
Boy Nobody (Larry ff)
FanfictionJest kimś jednocześnie, nie będąc żadną konkretną osobą. Nie ma marzeń. Nie ma planów. Nie ma uczuć. W zasadzie go nie ma. To znaczy jest, jest najgroźniejszą bronią Zjednoczonego Królestwa. Jego życie wypełnia srogie szkolenie, misje, zabójstwa i...