4.

16 2 0
                                    

Zaczęłam rozglądać się po parku zauważyłam Alana na ławce. Podchodzę.
- Jestem. -powiedziałam.
- Miło mi ze przyszłaś.-rzekł i uśmiechał się.
- Możesz się mi powiedzieć o co chodziło?
- Jeszcze nie ta pora.
- A kiedy będzie ta pora?
- Czas pokaże.
Poczułam się lekko nie zręcznie. Alan patrzył się ciągle na mnie. Po chwili milczenia powiedział ze pójdzie po cos do picia i prosił żebym poczekała.
Dobra, naprawdę nie mam pojęcia co on kombinuję, ale coś mnie ciągnie żeby się dowiedzieć. Hmm. To naprawdę ciekawe.
Nagle dostrzegłam Alana który wracał z dwoma lodami waniliowo-kamelowymi. Moje ulubione. No tego się nie spodziewałam.
- Lubisz te lody? -spytał.
- Kocham je.
- Ciesze się.
Alan ciągle patrzył się jak jem.
- więc, panno Jessico.. ?
- Parker.
- Więc, panno Jessico Parker. Czym się panna interesuję?
- Fotografią panie Alanie Burton. A Pan?
- Panią, panno Parker.
Cała się zaczerwieniłam.
Alan chwycił mnie za rękę.
- Już trochę późno, może panią odprowadzić, Panno Parker?
- dobrze. -odpowiedział lekko nieśmiałe.
Podczas drogi było mi tak zimno ze całą się czesłam z zimna. Alan bez słowa mnie objął i tak przez całą drogę. Gdy znaleźliśmy się  przed moim domem, przytulil mnie na porzegnanie.
Wchodząc do pokoju od razu rzuciłam się na łóżko i zaczęłam marzyć. Było cudownie.

na zawsze?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz