*Ash*
Obudziłem się na krześle w szpitalu. Przetarłem oczy, wstałem i popatrzyłem przez drzwi na Rose. Spała przyczepiona do setek urządzeń. Wyglądała tak niewinnie.
I się zaczęło...
Wszystko zaczęło pikać, ale nie tak jak wcześniej. O wiele głośniej. Harry i kilka pielęgniarek przybieli do niej. Zaczęli ją ratować.
Dopiero po paru minutach dotarło do mnie, że ona umiera.
Chciałem tak wejść, pomóc, ale pielęgniarka mnie zatrzymała.
Usiadłem znów na krześle i czekałem... 10 minut... 20... 30... Godzina... Płakałem... Tak, cholernie, chciałem się do niej przytulić. Poczuć jej zapach.
W końcu wyszedł Harry. Nie miał radosnej miny.
'I co? Co z moją Rose?' zapytałem zachrypłym już głosem.
'Niestety... Przykro mi' odszedł.
15 minut później zjawiła się reszta.
***
3 dni później odbył się jej pogrzeb.
Przyszli wszyscy, naprawdę. Pół Sydney tam było.
Była ubrana w czarną sukienkę, miała czarną trumnę, koło, której stała jej czarna gitara. Przy trumnie było jej zdjęcie, mojego wykonania.
Poproszono mnie, abym coś powiedział. Nie spodziewałem się tego... Nie chciałem... Miałem już dość...
'Dzień dobry... Jestem Ashton. Straciłem mojego anioła, który dawał mi siłę do życia. Miała takie plany na przyszłość... Rose chciała iść na studia muzyczne, chciała zostać nauczycielką muzyki. Chciała mieć trójkę dzieci, psa i mnie u swego boku.' rozpłakałem się i wyszedłem z kościoła.
Szedłem wzdłuż ulicy pełnej aut. Nie zwracałem uwagi na to gdzie idę... Ale jednak obrałem swój cel...
Dom Publiczny...
~*~
'This is the end' xD
'To już jest koniec...' :D
Za niedługo pojawi się Sequel :D
