PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM :)
Następnego dnia, gdzieś w okolicach 13:00 postanowił zadzwonić do niskiej brunetki i oświadczyć jej, że w niedzielę jest impreza. Fakt, był to trochę kiepski dzień jak na wielką domówkę no, ale, kto jak nie nastolatek temu nie podoła?
Za pierwszym razem nie odebrała wcale. Postanowił spróbować jeszcze raz, może nie słyszy telefonu? Był zmotywowany na sto procent, po rozmowie z Michaelem, który postawił go do pionu go dzisiaj rano.
Odebrała po trzecim sygnale, odzywając się słabym zachrypniętym głosem.
- Halo?
Luke przez chwilę myślał, że pomylił numery i dodzwonił się do jakieś staruszka.
- Luke jesteś tam? Odezwij się zanim umrę..
- Martha? – Parsknął śmiechem, – Co ci się stało?
- Już nigdy nie będę świętować z Zackiem w klubie dla gejów a potem u niego w domu.. to zawsze źle się kończy. Błagam nie pytaj.
Chwilowo zapominając, w jakiej sprawie zadzwonił, zaczął wypytywać dziewczynę jak bardzo w skali od 1 do 10 jest z nią źle lub utraciła kilka procentów godności.
I tak upłynęło im jakieś 30 minut. Luke nie mógł się powstrzymać od lekkiego dokuczania dziewczynie, która odpowiadała mu tylko ''mhym'', ''przestań'' lub '' zaraz się rozłączę'' to ostatnie było jej najdłuższą wypowiedzią jak dotychczas.
- Ok, już przestaję – zaśmiał się, kiedy brunetka zaczęła mu grozić – jutro nasz przyjaciel organizuje naprawdę świetną domówkę, weź swoją przyjaciółkę ze sobą i wpadajcie. Naprawdę będzie ekstra, będziemy tam występować – powiedział dumnie
- ja um.. nie wiem – zaczęła się jąkać – a nawet, jeśli ..
Luke czuł, że jej argumenty są słabe i szybko to wygra
- Po pierwsze moja droga, będziemy tam występować, po drugie chciałaś nas usłyszeć, a po trzecie Ashton nie da mi spokoju i jest jeszcze punkt czwarty reszta chłopaków chętnie was pozna.
Po chwili milczenia wreszcie się odezwała
- Nie mam aż czterech punktów przeciw. Wygrałeś, ALE ja nie będę siedziała do późna, mam jutro szkołę.
- Wyślę Ci adres w smsie, do zobaczenia!
Zwinnymi ruchami gitarzysty wysłał dziewczynie szybciej wspomniany adres i uśmiechnął się zwycięsko do swojego odbicia w lustrze. Ashton był jego dłużnikiem.
Po zapakowaniu sprzętu do auta Ashtona, usiedli w garażu na prowizorycznych siedzeniach i jeszcze raz obgadywali plan działania, ruchów (o zgrozo dla Luka) i setlisty. Każdy już znał ją na pamięć.
- Heartbreak Girl
- Out Of My Limit
- Disconnected
- What I Like About You – cover
- Just Saying – wcale bez podtekstu do pewnej dziewczyny
- Can't Remember jako wisienka na torcie dla tych pijaków.
Po tym Ashton wydarł się na całe gardło wołając Lauren, każdy oprócz niego ogłuchnął na kilka sekund. To, że siedział za bębnami i nie wiele śpiewał wcale nie oznaczało, że nie miał donośnego głosu.
- Jeszcze raz tak się wydrzesz, przysięgam obiecuję, że powiem mamie gdzie chowasz zapas ciężkiego alkoholu.
Może i Lauren z pozoru wydawała się uroczą, młodszą siostrą bezgranicznie zakochana w sekrecie w Calumie i Michaelu (wciąż się wahała, pomiędzy którym bardziej) miała na brata iście szatańskie haczyki. Reszta chłopaków wybuchła śmiechem, kiedy blondynowi zabrakło argumentów. Lau przybiła sobie piątkę z Luke'em, po czym wyciągnęła aparat i ustawiła go przed siebie czekając aż chłopaki ustawią się łaskawie do zdjęcia.
Wszyscy zaczęli wywracać oczami, kiedy Ashton nie mógł się zdecydować jak za pozować. Kiedy wreszcie zdjęcie się udało (ZAŁĄCZNIK)zaczęli powoli się zbierać.
- Wyglądasz idiotycznie w tych gwiazdeczkach – skwitowała młodsza siostra do brata
- Hej! Do końca tego wieczoru będę jedną gwiazdą dla pewnej laski – powiedział dumnie, na co siostra po raz kolejny wywróciła oczami denerwując tym Ashtona.
- Michael, jesteś świadomy, że jeszcze prześwitują Ci czerwone włosy? – zachichotała
- Taaa, ale udam, że taki efekt był zamierzony.
Luke pokazał jej kciuki do góry wołając, aby trzymała kciuki i kiedy każdy już wyszedł z garażu Calum podszedł do młodej dziewczyny, która dała mu saszetkę jego kochanej Mel (Melissy, wciąż nie chodzi tu o prawdziwą osobę lub narkotyki)
- Wciąż nie rozumiem, dlaczego chcesz pić herbatę na imprezie.
- Skarbie, to nie dla mnie! Zaparzę ją Margaret, kiedy zobaczy Luke'a z Marthą.
- Kobieto wybredna, no weźże załóż ten kombinezon ile można się prosić?!
Krzyczał Zack waląc w drzwi, kiedy Martha nie chciała wyjść mówiąc, że to nie jej styl i na pewno nie pójdzie tak na imprezę.
Vee w tym czasie ubierała szpilki patrząc na Zacka z zabójczym spojrzeniem. Obie kompletnie nie wiedziały jak on to zrobił, ale zupełnie je sobie dzisiaj podporządkował.
Zack Joyce był dzisiaj w bojowym nastawieniu. Mrugnął porozumiewawczo do Vee, że ten wieczór z pewnością należy do tej dwójki. Ta jednak nie zareagowała. Wciąż gniewała się na niego, po tym jak szantażował ją, że jeśli nie ubierze zestawu, który jej wybrał zabierze jej wszystkie nowe książki, które kupiła.
To było dla niej zbyt wiele.
Wreszcie Martha postanowiła wyjść z łazienki i pokazać się w kompletnym już stroju. Miała na sobie czarne koturny oraz długi kombinezon w tym samym kolorze, który kupiła z Zackiem niedawno. Do tego złotą biżuterię, makijaż oczu miała taki jak zwykle, kreski eyelinerem, tusz, lecz dzisiaj do tego dołożyła wiśniową szminkę na ustach. Kiedy przejrzała się w lustrze nie wiedziała czy to ona czy też jej idealna bliźniaczka, która nie istniała. Vee w przeciwieństwie do przyjaciółki założyła a raczej została jej siłą wmuszona biała sukienka, podkreślająca jej kształty oraz beżowe szpilki. Pomalowała usta czerwoną szminką a na oczy nałożyła naturalne cienie oraz tusz do rzęs. Jak szaleć to szaleć.
Zack był dumny ze swoich przyjaciółek i mógłby zostać dla nich hetero. Kiedy zabrały najpotrzebniejsze rzeczy do małych torebek wsiedli we trójkę do Joyce – mobila a ten podwiózł je na imprezę.
Kiedy wysiadły z auta ich oczom ukazał się wielki dom i dudniąca zeń muzyka ( ZAŁĄCZNIK NUMERO 2) Fakt faktem była dobra, przypadająca pod ich gust muzyczny. Popatrzyły na siebie i wzruszyły ramionami, bo przecież, co mogło tam się takiego stać?
Trzymając się pod rękę, aby nie przewrócić się na samym wejściu w tych szałowych butach poszły w kierunku wielkich drzwi.
Martha zapukała do drzwi kilka razy, lecz Vee spojrzała na nią krytycznym wzrokiem, i po prostu otworzyła drzwi patrząc na wciąż niewysoką przyjaciółkę. Obie wybuchły śmiechem i zamilkły widząc ile w środku było ludzi.
- Kiedy mówił, że to będzie impreza wcale nie kłamał – mruknęła do siebie Martha – chodźmy znaleźć Luke'a. Kompletnie nie znam tych ludzi – powiedziała do Vee
Ta tylko kiwnęła głową i poszły w głąb domu. Ich oczom ukazał się wielki, przestronny salon, z którego zapewne zostało usunięte większość mebli. Na podłodze pod przeciwległą ścianą był ustawiony podest pewnie tam mieli występować chłopcy. Vee pociągnęła Marthę do kuchni gdyż tam widziała stoisko alkoholowe. Martha zatrzymała się w pół kroku i pokręciła głową
- Na razie wciąż nie mogę patrzeć na alkohol, poczekam tu na Ciebie.
- Okej, nie ruszaj się, zaraz będę.
Brunetka zaczęła rozglądać się za kimś znajomym, ale na razie nikogo takiego nie widziała.
W pewnej chwili jej pole widzenia zostało kompletnie przysłonięte przez logo jakiejś koszulki. Uniosła wysoko wzroki i zobaczyła wyszczerzonego Ashtona, który podrywał Vee w centrum
- Malutkie rączki przyszłaś!! – uścisnął ją przyjaźnie nim zdążyła cokolwiek powiedzieć.
- Cześć Ash, co słychać? – próbowała przekrzyczeć muzykę.
- Super! Jestem mega podekscytowany dzisiejszym ''koncertem''. Luke i reszta już idą – zachichotał
OMG, O CO MU CHODZI, wcale nie pytała o Luke'a.
- Przyszłaś może z Vee? – spytał wreszcie
- Tak jest w kuchni.. – nie dokończyła gdyż Ashton jak na skrzydłach skierował się do wspomnianego pomieszczenia.
Po chwili zobaczyła przeciskających się jak się domyślała resztę chłopaków.
Bez zbędnych ceregieli wyszła Luke'owi naprzeciw i przywitała się z nim szczęśliwa, że wreszcie zobaczyła kogoś, kogo znała.
Gdyby tylko wiedziała, do czego Luke tak bardzo nie chciał doprowadzić tam na dole na pewno cholernie by się zawstydziła.
Jeszcze nigdy w życiu chłopak nie widział jej tak bardzo.. wow.
Objął ją ramionami, po czym jednym ruchem obrócił ją w stronę Michaela i Caluma i zaczął ją po kolei przedstawiać.
Zaraz złapała wspólny język z Calem, kiedy chwilę potem wykrzyczał uradowany, że ich outfity idealnie do siebie pasują.
Dzisiaj pił już drugiego energetyka, dlatego miał dużo energii, ze skrajności w skrajność. Michael nigdy nie przestanie się temu dziwić.
Luke zaprowadził wszystkich na kanapy gdzie dostrzegł wpatrzonego jak w obrazek Ashtona w Vee, która nie była aż tak tym zachwycona. Martha już zasłaniała twarz dłonią, aby tylko się nie roześmiać na tą sytuację.
Kiedy wszyscy ze wszystkimi się zapoznali po godzinie rozmawiali jak dobrzy znajomi. Przyjaciele Hemmo byli otwarci na nowe znajomości tak samo jak dziewczyny, więc rozmowa nie mogła się nie kleić. Alkohol również załatwił sprawę jednak tylko u Cala, Mike'a gdyż to oni nie musieli być dzisiaj trzeźwi.
Występ zbliżał się wielkimi krokami a Luke był coraz bardziej zestresowany. Musiał iść napić się wody gdyż momentalnie zaschło mu w gardle.
Martha widząc jego bladą twarz niezauważona poszła za nim do jak się okazało pustej kuchni.
Bez jakiegokolwiek ostrzeżenia wtuliła się w plecy chłopaka a ten przestraszony odwrócił się do niej przodem bojąc się, że Margaret go znalazła.
Widząc jego reakcję zachichotała i wyszczerzyła się do wysokiego chłopaka.
- Przestań się stresować! Będziecie świetni a ty na pewno nie będziesz kłodą Hemmings!
- Gdybyś nie dodała tekstu o kłodzie było by idealnie krasnalu.
Zmierzyła go wzrokiem na to przezwisko. Pomimo dzisiejszego obuwia miała +10 cm wzrostu nie wiele to się zdało do wysokiego blondyna.
Ten widząc jej reakcję zamknął ją w niedźwiedzim uścisku, aby już się nie denerwowała. Popatrzyła na niego z dołu z miną szczeniaczka i dźgnęła go w żebro a chłopak udał, że makabrycznie go to zabolało.
Podobał się jej dzisiaj.
To znaczy to jak wyglądał. Niby nie przyłożył się do tego, ale widziała, że układał włosy bardzo starannie, aby wyglądało to tak, że w ogóle się nad tym nie starał.
- Muszę już lecieć, zaraz wychodzimy.. – mruknął
- Leć i połam nogi! Nie stresuj się do cholery! – zaśmiała się razem z nim
Hemmings uśmiechnął się do niej zadziornie, nachylił się na wysokość jej twarzy i powiedział
- Więc pocałuj mnie... w policzek na szczęście.
BUM ciąg dalszy nastąpi :D
CO MYŚLICIE O ROZDZIALE?! GWIAZDKUJCIE, KOMENTUJCIE, UDOSTĘPNIAJCE ZNAJOMYM BARDZO PIĘKNIE PROSZĘ!
Mam nadzieję, że książka dalej się podoba :)
TERAZ MOJE PYTANIE DO WAS, NIECH KAŻDY ODPOWIE PROSZĘ!- chciałbyś aby następny rozdział pisany był z perspektywy Vee o spotkaniu Ashtona?! :)
PISZ W KOMENTARZU !Do następnego rozdziału. x
CZYTASZ
Breathe | l.h| ✔
FanfictionPo prostu oddychaj Hemmings, zapomnij o wszystkim i ciesz się chwilą. okładka: sheerenxx