Rzd. V

502 57 7
                                    

Wróciliśmy z zakupów i skierowaliśmy się do kuchni aby rozpakować zakupione rzeczy.                            - Tess, ja jadę odwiedzić moich rodziców i nie będzie mnie parę dni. Jakby coś się działo, a ja bym nie odbierała, to dzwoń do Alexa lub Maxa.                                                                                                                                - Nie martw się, wszystko będzie dobrze - powiedziałam pewnym głosem, choć w głębi duszy nie byłam tego taka pewna. Po chwili usłyszałam warkot odjeżdżającego samochodu. Byłam tak zmęczona, że gdy weszłam do pokoju, od razu położyłam się na łóżku. Na kolana wskoczył mi Tofik, więc zaczęłam go głaskać.                                                                                                                                                           - Miauu. Podrapiesz mnie po uchu? -powiedział jakiś głos.                                                                                           - Ty umiesz mówić? - zapytałam zaskoczona.                                                                                                                     - Jasne, w końcu jestem kotołakiem. Z otwartymi ustami wpatrywałam się w kota, z którym właśnie rozmawiałam.                                                                                                                                                                                   - Ale tylko Ty mnie słyszysz. Bo Ty masz dar. Bardzo rzadki dar.                                                                                 - Czym on się objawia?                                                                                                                                                                  - Jesteś tak zwaną zmiennokształtną. Możesz zamienić się we wszystkie zwierzęta jakie tylko chcesz. I możesz z nimi rozmawiać.                                                                                                                                                         - Ale ja ... - zaczęłam zdesperowana.                                                                                                                                       - Spokojnie, wszystkiego Cię nauczę. Przed tobą ciężki dzień, lepiej się wyśpij - powiedział Tofik, po czym zwinął się w kulkę i zasnął. Był on ostatnią rzeczą jaką zobaczyłam, po czym zapadłam w długi sen.

Ze snu wyrwała mnie moja ulubiona piosenka. Po chwili przypomniałam sobie, że przecież nastawiłam budzik. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu.
05:05. Po chwili przypomniałam sobie o wczorajszej rozmowie z Tofikiem. I o tym, że jestem zmiennokształtną.
- Ktoś tu się leni - zaśmiał się Tofik.
- Toficzek, jak zwykle przemiły - zrewanżowałam się z niewinnym uśmiechem.
- Możesz nie mówić do mnie Tofik. Bo to nie jest moje imię.
- To jak mam do Ciebie mówić?
- Edward.
- Ok - uśmiechnęłam się do kota, który odwzajemnił gest.
Po szybkim prysznicu podeszłam do szafy. Po namyśle wybrałam turkusowy t-shirt, krótkie szare spodenki i buty sportowe. Włosy uczesałam w kucyka, po czym poszłam do kuchni i zjadłam śniadanie. Wyszłam z domu razem z kotem i ruszyliśmy w kierunku lasu.

- Jak się pewnie domyślasz, rozpoczynamy trening - powiedział Edward, po czym nagle zniknął.
- Edward? Edward! - krzyknęłam, bo nie chciałam zostać sama.
- Jestem. Spokojnie - powiedział jakiś nieznany głos. Niepewnie się odwróciłam i zamarłam. Przede mną stał przystojny chłopak mniej więcej w moim wieku. Miał białe krótkie włosy i czerwone oczy.
- Kotołaki mają czerwone oczy - powiedział Edward, a ja kiwnęłam głową.
- A więc zaczynamy szkolenie. Najpierw pomyśl, kim chciałabyś być?
- Może wilkiem - powiedziałam niepewnie, po czym upadłam na ziemię. Miałam długi pysk i łapy zamiast rąk i nóg. Po chwili do mojego nosa doleciała woń zająca. Zaczęłam prędko biec przed siebie. Biegłam już kilkanaście minut, a wciąż ani śladu jakiejkolwiek zwierzyny. Po chwili coś poruszyło się za konarem. Zaczęłam powoli skradać się do zwierzęcia. Gdy mnie zauważył, ruszyłam do ataku. Po paru sekundach po zającu pozostały tylko wspomnienia. Odwróciłam się w celu powrotu na polanę, lecz w ogóle nie znałam terenu. Po chwili już wiedziałam, co się stało. Zgubiłam się. Zaczęłam gorączkowo rozglądać się dookoła szukając drogi do domu. Nagle poczułam boleśne ukłucie w bok, po czym osunęłam się na ziemię.

Przygody TessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz