Amy
Minął już tydzień od kiedy Jake wyszedł z mojego domu w "nagłej sprawie". Nie widziałam go od tego czasu ani razu,ale jakoś go nie szukałam a on też nie dawał znaku życia.
W sumie to można powiedzieć, że prawie zapomniałam, że go kiedykolwiek spotkałam. Prawie. W końcu spotkałam go raptem z 4 razy, częściej mijam moich znajomych na korytarzu na miłość boską!
Przyłapałam się na tym, że za każdym razem jak mija mnie jakiś motor, wyobrażam sobie, że to on. Że niby jakimś magicznym cudem wiedział gdzie jestem albo co bardziej prawdopodobne, że mnie śledził. Oczywiście za każdym razem ganiłam siebie za swoje durne fantazje.
Siedziałam właśnie na ostatniej lekcji w klasie i próbowałam nadążyć co pani Griffin dyktuje na temat wojny secesyjnej. Zanim jednak zdążyła dokończyć swój wykład, rozległ się dzwonek oznaczający koniec lekcji.
-Przeczytajcie proszę ten dział do końca w domu i przynieście mi na poniedziałek eseje na dwie strony na temat "Przyczyny i skutki wojny secesyjnej"! - pani Griffin próbowała przekrzyczeć szum w klasie, który powstał kiedy wszyscy zaczęli zbierać swoje rzeczy - Miłego weekendu!
-Pani również.- udało się usłyszeć jak parę osób odpowiada pomimo tego harmidru.
Wzięłam niespiesznie swoje rzeczy z ławki i schowałam je do torby. Większość osób już wyszła z klasy, więc wyszłam jako jedna z ostatnich.
Ledwo przekroczyłam próg drzwi, kiedy poczułam jak ktoś łapie mnie za ramiona od tyłu przez co o mało nie dostałam zawału.
-Ależ ty się wleczesz! Czekałam na ciebie chyba z wieczność!
-Cass! Rada na przyszłość: nie rób tego więcej. O mało ci tu na zawał nie zeszłam!
-Oj tam, oj tam.- zbyła moją uwagę przewróceniem oczu.
-Poza tym, nie wieczność. Najwyżej 2 minuty, może nawet mniej.
-Nie zgadzam się, o tej porze 2 minuty ciągną się jak godziny. Poza tym patrz, zostałyśmy prawie ostatnie w szkole.
Rozejrzałam się i faktycznie, prawie wszyscy opuścili już budynek. Pewnie udali się do domów, aby przygotować się na imprezy, randki czy inne rzeczy które w ogóle mnie nie dotyczą. Wokół nas została garstka ludzi z których część pewnie szła na zajęcia dodatkowe oraz reszta która także jak my - szła niespiesznie w kierunku drzwi frontowych.
-No i co z tego, przecież nigdzie się nam nie spieszy, prawda?
-Nieprawda.- powiedziała tylko i wzięła mnie pod rękę prowadząc do swojego samochodu.- Jeżeli mam cię jeszcze podrzucić do domu, to musimy się pospieszyć.
Na parkingu nie zostało już wiele samochodów, już prawie wszystkie miejsca były wolne. Dzięki temu udało mi się dostrzec coś co stało około 20 metrów dalej. Motor. O dziwo stał sam, nikogo przy nim nie było, ale wolałam nie sprawdzać czy należy do tej osoby o której myślałam.
-Wiesz co, masz całkowitą rację. Jeżeli liczyć korki to musimy ruszać. Już. - powiedziałam wsiadając do samochodu i od razu zapięłam pasy. Cass także była już gotowa i przekręcała już kluczyk w stacyjce.
Kiedy wyjeżdżałyśmy z parkingu dyskretnie jeszcze zerknęłam w lusterko, aby zobaczyć czy właściciel motoru się pokazał, ale pojazd dalej stał samotnie. Lepiej jednak będzie jeśli nie pojawię się od razu w domu.
-Cass, a gdzie ty się tak spieszysz w piątkowe popołudnie? Masz randkę?
-Nie.- jej mina nie wyrażała zachwytu.- Mam pracę.
CZYTASZ
Only You
Teen FictionOna: Szóstkowa uczennica, wzorowa córka, przewodnicząca samorządu szkolnego. Pochodzi z bogatego domu, ale nie chwali się tym. Kocha biegać i prawie nigdy nie kłamie. On: Wręcz przeciwnie, kłamie cały czas. Mieszka w małym domu, razem z mamą i pię...