Rozdział 25

275 19 4
                                    

Zadzwonił mój budzik wstałam i przebrałam się w czarne szorty krótkie i czarną luźną bluzkę. Zeszłam na palcach do kuchmie na końcówkacz ninek przyczepiłam woreczki z wolą zawiesiłam je wyzoko nad twarzami chłoaków nawet laya sory lay.
-no to pora na pobudke-powiedziałam i piściłam sznurki poczym wbiegłam do pokoju do szafy i dobrze że się schowałam bo usłyszałam krzyki.
-lili!!!!!!!-krzykneli zgodnie a ja trzymałam ręce przy twarzy próbując nie sprzedać własnej pozycji usłyszałam jak drzwi się otwierają więc przykryłam się kocem ktury był w szafie.
-lili gdzie jesteś-usłyszałam głos zdenerwowanego xiumina. Nagke ktoś otworzył szafę a ja przestałam oddychać.
-wiem że tu jesteś-powiedział bekon. Powoli wyszłam z pod koca.
-Hejo-powiedziałam uśmiechając się.
-hejo możemy wiedzieć czemu nas tak obudziłaś.-zapytał nagle suho pojawiając się z nikąd.
-no bo wczoraj jak wróciłam to lay mnie wystraszył i on mi powiedział że to wy mu kazaliście więc taka mała rekąpensata za mój wczorajszy prawie udany zawał-powiedziałam spokjnie. Oni stali i się nie odzywali ami zaczeło się robić gorąco więc zrzuciłam z siebie koc przecisnełam się przez nic i usiadłam po turecku na łóżku czekająn na jaką kolwiek oznakę życia.
-e ziemniory ile mam czekać co umarliście-zapytałam ale nie otrzymałam odpowiedzi.
-skoro tak nie idzie to zrobimy inaczej(w myślach)idę się zatrudnić do burdelu nara(nagłos)-powiedziałam i zaczełam iść w stronę drzwi gdy nagle wszyscy chórkiem się wydarli.
-no chyba po moim trupie-krzykneli.
-no nareszcie zareagowali-powiadziałam klaszcząc.
-ej ty jesteś chuda-krzyknoł kai a ja strzeliłam facepalmie.
-brawo czemu miała bym być gryba-zapytałam.
-no bo zawsze nosisz luźne cióch i tak to wygląda-dokończył sehun.
-w bieliźnie nie będe chodzić-powiedziałam a oni zrobili się czerwoni.
-zboczeńcy-powiedziałam i wyszłam z pokoju. Poszłam do kuchni zaczełam zimną kawę gdy nagle wleciałam banda wilków. Spojrzałam na nich pytająco.
-wyglądasz sekxownie-powiedzieli churkiem prócz krisa.
-a wy nie-powiedziałam.
-ej ranisz-powiedział kai.
-no widzisz prawda boli-odpowiedziałam. Z gotową kawą poszłam do salonu usiadłam na kanapę i włączyłam radio.
-ej lili my jedziemy na miasti jedziesz z nami pewnie wrócimy późno i będziesz się nudzić.-zapytał kris.
-niechce mi się-odpowiedziałam mu.
-jej idzemy na miasto-powiedział uradowany sehun.
-ty nie idziesz-powiedzieli churem a ja się cicho zaśmiałam. Sehun jeszcze się z nimi kłócił z 15 minut i nadal nie przestałam.
-ej hunnie choć tu szkoda twoich nerwów podziedzisz se ze mną przeciesz ja nie idę no chyba że niechcesz-powiedziałam. Nagle kołomnie pojawił się uradowany hunnie.
-młodzi my wychodzimy-krzyknoł xiu.
-okej-odpowiedzieliśmy równocześnie. Gdy chłopcy wyszli wstałam poszłam do kuchni i zaczełam przeszukiwać szafki.
-ej lili czego szukasz-zapytał sehun wchodząc do kuchni.
-wiesz co jakoś nie wieże w to że żaden z nich nie ma schowanego alkocholu-powiedziałam otworzyłam kolejną szafkę i jest wyjełam mocne wino.
-to co sehunnie chcesz bynajmnie ty się zabaw-powiedziałam i podałam mu butelkę.
-hmmm czemu nię-powiedział i wziąj ją ode mnie. Poszliśmy do salonu ja wybiłam jeden kieliszek a on już 6.
-nunaaaa-powiedział przeciągając słodko końcówkę.
-Oj spiłeś się-powiedziałam i wziełam butelkę i odłożyłam ją spowrotem na miejsce nagle poczułam jak ręce sehna oplatają mnie woguł tali.
-nuna-szepnoł mi do ucha prze co przez moje ciało przeszedł dziwny dreszcz.
-hunnie spiłeś się idź spać-powiedziałam.
-pójdę jak będziesz ze mną spała a jak nie pójdziesz z własnej woli to cię zaniosę-powiedział.
-ta i się ze mną na rękach ze schodów zjebiesz wolę nie ryzykować chodż spać.-powiedziałam i zaczełam go prowadzić ale on zamiast do swojego odrazy popędził do mojego jeszcze przedemną. Ja weszłam po chwili i zobaczyłam że już leży z zamkniętymi oczami więc chyba spał postanowiłam pójść spać na kanapę ale gdy chwyciłam klamkę coś a raczej ktoś mnie podniósł, podszedł do łóżka położył mnie na nim a sam się połżył kołomni poczym się do mnie przytulił.
-nuna...nuna...nunaaaa-zaczął gadać.
-co-zapytałam.
-spójrz na mnie-poprosił. Więc tak zrobiłam odwróciłam głowę w jego stronę gdy on naglę mnie pocałował w czoło.
-nuna dobranoc-powiedział.
-Nie jestem twoją nuną ale dobranoc-powiedziałam. Chłopak zasnął przytulony do mnie a ja jeszcze leżałam.
-ehhh mogłam ci nie dawać pić-powiedziałam i poszłam spać.

Tadam niespodzianka.

ChłopczycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz