Chapter 02

814 36 1
                                    

Cassidy's Point of view


Od incydentu pod moim domem minął tydzień, stwierdziłam, że nikomu o tym nie powiem, sytuacja była dość dziwna więc uznałam to za zwykłe ''przewidzenie'', a tylko niepotrzebnie stałabym się wariatką w oczach Dakoty.

Był poniedziałek, znienawidzony przeze mnie dzień nie tylko dlatego, że zapowiadał rozpoczynający się tydzień ale również dlatego, że miałam wtedy ''najcięższe'' wykłady w tym z logiki dla prawników, której po prostu nie znosiłam, a i sam wykładowca chyba wziął sobie za punkt honoru gnębić mnie przy całej grupie. Z łóżka zwlekłam się już po drugim sygnale budzika, który wskazywał godzinę 7:30, wzięłam szybki prysznic, zjadłam w biegu na śniadanie jogurt i popędziłam na uczelnię. Wjeżdżając na parking zauważyłam, że dotychczas''moje'' miejsce parkingowe jest zajęte, zamiast mojego samochodu stał tam teraz duży czarny samochód marki BMW, nigdy go tu nie widziałam, znajdowałam się na parkingu dla studentów, czyżby nowa osoba zaszczyciła progi tej uczelni po ponad miesiącu roku akademickiego? Nie mając innego wyboru zaparkowałam na ostatnim miejscu parkingowym, najdalej od uczelni.

No świetnie – mruknęłam pod nosem,wysiadłam z samochodu i szybkim krokiem ruszyłam w stronę wydziału prawa.

Mimo, że byłam troszeczkę spóźniona to miałam szczęście i wpadłam do sali zanim wykładowca zdążył się pojawić.Od razu zwróciłam uwagę na blondyna, który zajmował miejsce zaraz za moim, podejrzewałam, że to on stoi za dzisiejszym brakiem wolnego miejsca na parkingu bo nigdy go tu wcześniej nie widziałam, a moja grupa jest naprawdę mała i zdążyłam chociaż by z widzenia wszystkich ''poznać''. Zanim zajęłam swoje miejsce,idąc przez salę nie mogłam oderwać od niego wzroku, nie dlatego,że był nieziemsko przystojny, ale miałam wrażenie, że znajomość z nim nie wróżyłaby nic dobrego.. Może dlatego, że ubrany był cały na czarno, a z wargi po lewej stronie wystawał kolczyk. Wiem,że nie powinnam oceniać kogoś po wyglądzie, ale czy tak powinien wyglądać student prawa?

Gdy siadałam na miejscu czułam na sobie wzrok blondyna, było to dosyć uciążliwe ponieważ to uczucie towarzyszyło przez całe zajęcia, a chciałam cokolwiek z nich zapamiętać. Nagle usłyszałam dzwonek kończący wykład,odetchnęłam z ulgą, chciałam jak najszybciej wydostać się z pod widoku chłopaka, jednak gdy już wychodziłam usłyszałam, że ktoś mnie woła.

- Cassidy? - odwracam się i widzę nowego ''kolegę'' z zajęć.

- Um, tak, a Ty kto? I skąd znasz moje imię? - starałam się odpowiedzieć w jak najmilszy sposób,ukrywając moją irytację.

- Nazywam się Luke, a co do imienia to zgadywałem, widziałem tak podpisany zeszyt leżący na Twojej ławce. - wyrecytował jak na szkolnej akademii.

Uznałam to za bardzo dziwne, przecież nawet nie wyjęłam żadnego zeszytu na biurko bo pracowaliśmy z książką, od razu wzbudziło to moje podejrzenia, ale starałam się tego po sobie nie poznać.

- To w takim razie miło Cię poznać,masz do mnie jakiś interes? Nie ukrywam, że trochę mi się śpieszy– powiedziałam z wymuszonym uśmiechem.

- W zasadzie tak, z racji, że to mój pierwszy dzień na uczelni mam duże zaległości i chciałbym żebyś pożyczyła mi swoje notatki, hm? Oczywiście zwrócę Ci je w przeciągu kilku dni, tyle je przepiszę. - sprawiał wrażenie miłego, może zbyt pochopnie go osądziłam?

- Ee.. no dobrze, tylko, że nie mam ich wszystkich przy sobie, może podrzucę Ci je po zajęciach albo ewentualnie przyjdziesz po nie do mojego mieszkania? - postanowiłam być pomocna dla nowego kolegi.

- Nie chcę robić Ci dodatkowego kłopotu, wpadnę po nie około 19, pasuje Ci?

- Tak jak najbardziej – odpowiedziałam z uśmiechem. Chłopak już miał odchodzić lecz w ostatniej chwili wyglądał jakby się zapomniał.

- Zapomniałem, że przecież nie znam Twojego adresu – powiedział z zakłopotaniem. Był jakiś dziwny.. gdy podawałam mu adres nie wyglądał na zdziwionego, ani nie pytał dokładnie gdzie moja ulica się znajduje, może przesadzam ale coś mi w tym chłopaku nie pasuje i nie zamierzam wchodzić z nim w głębsze relacje.

- Całą moją rozmowę z nowym widziała Dakota, od razu gdy tylko blondyn zniknął za rogiem korytarza, podeszła do mnie i zapytała z kim rozmawiałam.

- To jakiś nowy student, chciał pożyczyć notatki – wyjaśniłam.

- Nie wiem dlaczego, ale coś mi się w nim nie podoba, tak jakby bije od niego mrok.. - stwierdzenie Dakoty dało mi do myślenia, widocznie nie tylko jak dostrzegam, że coś z tym chłopakiem jest nie tak.


Luke's Point of view


Jebany poniedziałek, pierwszy dzień na uczelni, pierwszy dzień mojego planu. Chłopaki strasznie się zdziwili, że postanowiłem wrócić do studiowania, jednak zaraz im wyjaśniłem, że to tylko na potrzeby złapania tej małej bogaczki.

- Ale serio ta mała jest warta tyle zachodu? Nie możemy tego załatwić od razu i porwać ją wieczorem chociażby z własnego domu? - zapytał Calum dowiedziawszy się o moich zamiarach.

- Zobaczysz, że jest, a poza tym ta nadziana paniusia pewnie ma milion zabezpieczeń i ochronę, która w każdym momencie może przyjechać. - odpysknąłem mu, wkurzyłem się, że koledzy ignorują mój świetny plan.

- Może byśmy o tym wiedzieli gdybyś nie zjebał rozpoznania ''terenu'' tydzień temu, co? - odpowiedział drwiąco Ashton.

- Dobra, jebcie się. Mój plan zadziała, a dzisiaj zabawa z małą Cassidy właśnie się zaczyna. - rzuciłem w drodze do drzwi.

Zapomniałem już jak bardzo wkurwiała mnie szkoła, gdy tylko wjechałem na parking wszystkie wspomnienia odżyły, jak dobrze, że w tak młodym wieku zdecydowałem się na''pracę'' zamiast naukę. Zajmuje wolne miejsce, które jest najbliżej uczelni, wysiadam z czarnego BMW.

-Czas zacząć tą szopkę – myślę w duchu.

Siedzę w sali wykładowej i rzygać mi się chce na widok tych wszystkich kujonów, przyszłych prawników,rozglądam się ale nie widzę jeszcze tej dziewczyny chociaż już dochodzi godzina 8, nagle do sali wpada niskiego wzrostu szatynka, z ulgą oddycha gdy widzi, że miejsce wykładowcy jest puste. Od razu przenosi na mnie swój wzrok.

- Nawet niezła, wygląda lepiej niż na zdjęciach. - myślę sobie. 

Potem przez całe nudne zajęcia patrze się na nią, w sumie nie mam nic lepszego do roboty. Gdy słyszę dzwonek kończący wykład, postanawiam działać. Odzywam się do niej, na dźwięk swojego imienia dziewczyna odwraca się i wpatruje się we mnie swoimi zielonymi oczami nieco zdziwiona, sprzedaję jej słaby tekst, że niby jej imię wyczytałem z jakiegoś tam zeszytu, tłumaczę się, że chce nadrobić zaległości i potrzebne mi notatki. Widzę, że dziewczyna jest bardzo samozachowawcza i ostrożna, widocznie nie ufa nowo poznanym ludziom, tym gorzej, więcej czasu zajmie mi przekonanie jej do siebie.Na szczęście dostaje jej adres, który już znam i o 19 dostaję drugą szansę by zobaczyć jej mieszkanie...

Uprowadzona | Luke Hemmings.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz