Rozdział 7

168 12 5
                                    

- To naprawdę należy do Ciebie?- nie mogłam wyjść z podziwu- Nie zauważyłam u Ciebie żadnego tatuażu, czy jako tatuażysta nie powinieneś być cały ozdobiony tuszem?

-Słabo się przyglądałaś, mam jeden tatuaż i tak to naprawdę należy do mnie.- Na jego twarzy pojawił się cwany uśmieszek jednak nie skomentowałam tego.

Pomieszczenie, w którym teraz byliśmy było czymś w rodzaju recepcji z poczekalnią. Stał tu wysoki kontuar, na którym leżały foldery z wzorami, a pod ścianą ciągnęły się czarne kanapy obite skórą oraz stoliki w tym samym kolorze. Podłoga oraz ściany były czerwone, co stanowiło razem świetnie dobrane połączenie.

- W tym miejscu pracuje Blu- wskazał na kontuar. - Umawia wizyty, udziela informacji i takie tam - machnął ręką i pociągnął mnie dalej.

- Teraz pokażę Ci moje królestwo. Nikt poza mną i klientami nie ma tam wstępu. Nawet Blu woła mnie przez interkom jeżeli jest jakaś pilna sprawa.

- Od dawna masz to studio?

Olek zmarszczył brwi chyba niezadowolony z faktu, że przerywam mu w trakcie mówienia.

- Od prawie dwóch lat, czemu pytasz?

Nagle rozdzwonił się jego telefon. Olek odszedł kawałek, po czym wrócił jakby zamyślony.

- Przepraszam Cię, ale czekałem na ważne materiały. Mój kolega zaraz podrzuci mi je tutaj, nie masz nic przeciwko?

- Nie jasne, że nie. Właściwie to muszę się już zbierać. Bardzo ładne studio i wogóle dzięki, że zechciałeś mi je pokazać.

- Wiesz, że jesteś pierwszą osobą, którą tu przyprowadziłem?- spytał unosząc jedną brew jakby oczekiwał mojej reakcji.

Zatkało mnie. Czyli że jego dziewczyna nigdy tu nie była? Już chciałam o to zapytać, ale wtedy usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi. Nie mówiąc nic więcej wyszłam czym prędzej na ulicę. Do domu wróciłam autobusem, zjadłam szybką obiado-kolację, poszłam pod prysznic i resztę dnia spędziłam wkuwając matmę i historię. Zasnęłam z zeszytem w ręku.

Rano przyjechał po mnie Artur z Julką i pojechaliśmy do szkoły. Oczywiście moja przyjaciółka nie byłaby sobą, gdyby nie zaciągnęła mnie do toalety na przerwie, żądając informacji na temat wczorajszego spotkania z Olkiem.

Spokojnie wszystko jej streściłam. Nie była zadowolona, że ten koleś nam przeszkodził. Od razu stał się jej wrogiem i wysłuchałam niezłej wiązanki epitetów pod jego adresem. No ale cóż, taką mam przyjaciółkę. Nie przeprogramuję jej. W dalszym wyzywaniu i psioczeniu przeszkodził jej dzwonek na lekcję, co ja przyjęłam w sumie z ulgą.

Po szkole tak jak się umawialiśmy pojechaliśmy na kręgle.

- Dawno tyle się nie śmiałam!- rzuciłam do moich przyjaciół gdy już wychodziliśmy z kręgielni.

- No bo dawno z nami nie wychodziłaś- Julka szturchnęła mnie w bok.

- Co to za chłopak? Ej on tu idzie!- Julka zaczynała panikować.

- To Olek- odpowiedziałam, gdy rozpoznałam intruza.

- Nie mówiłaś, że jest taki przystojny.- więcej nie zdążyła powiedzieć bo brunet stanął przy nas, uśmiechając się uwodzicielsko.

- Cześć.

- Cześć co tu robisz?

- Blu męczy mnie od rana żebym Cię przyprowadził, a mówiłaś wczoraj że wybierasz się na kręgle, więc postanowiłem poczekać.

Miłość w rytmie rapu (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz