Chapter 04

643 30 0
                                    

Luke's Point od viev


- Ej stary, gdzie idziesz? - spytał Ashton gdy miałem już chwytać z klamkę drzwi.

- No nie pamiętasz? Idę do Cassidy,spróbuje ją poderwać, co pewnie nie będzie zbyt trudnym zadaniem.- odpowiedziałem rozbawiony.

- Jasne, Luke Casanova Hemmings,powodzenia stary, w końcu jak najszybciej musimy się uporać z tym zadaniem. - stwierdził Ash, wyglądając zza lodówki.

- Dobra nie czekajcie na mnie,możliwe, że nie wrócę na noc! - krzyknąłem zamykając drzwi.

Chciałbym być skromny, ale po prostu nie mogę, laski przy każdej okazji dosłownie rzucają się na mnie. Widać, że ta cała Cassidy jest zdystansowana, ale do czasu...

Dokładnie o godzinie 19 stałem przed frontowymi drzwiami jej mieszkania, zadzwoniłem dzwonkiem, a po chwili zobaczyłem dziewczynę, trzymała w ręku notatki, czyżby nie chciała mnie nawet zaprosić do środka? O nie, kochanie, jeśli sama nie chcesz mnie wpuścić to będę musiał sam to zrobić, w końcu nie przyszedłem tutaj po te cholerne kartki zapisane nieinteresującym mnie gównem. Zapytałem po prostu czy mogę wejść,chyba zaskoczyłem ją tym pytaniem ale mimo to zgodziła się.Zaczęliśmy rozmawiać, nie była to mega interesująca rozmowa,widać, że dziewczyna walczyła ze zmęczeniem, w ogóle nie była mną zainteresowana, dopiero pytanie o rodzinie trochę ją rozbudziło ale i rozdrażniło, w sumie jak ja bym miał tak popierdolonego tatusia też bym udzielił wymijającej odpowiedzi, co też zrobiłem...

Nastała cisza, już miałem zacząć działać i zmniejszyć odległość między nami na kanapie gdy ta mnie wyprosiła, może nie dosłownie ale do tego zmierzała.Wkurzyłem się, nie przypuszczałem, że będzie taka sztywna,ucieszyłem się, że nie muszę już spędzać z nią ani minuty dłużej. Ze sztucznym uśmiechem pożegnałem ją i wyszedłem z mieszkania. Byłem wkurwiony bo nic tak naprawdę nie udało mi się zrobić, miałem ją zaprosić na kolację, ale jak skoro nawet rozmowa się nie kleiła? Mogła uznać mnie za nieśmiałego, a japo prostu byłem tak samo znudzony jak ona, przez takie dziewczyny nienawidzę czasem mojej pracy..

- Nie no nie mogę tego tak zostawić. - pomyślałem w duchu. Dobra, chuj z tym idę z powrotem ale tym razem nie dam jej dojść do słowa.

Po paru krokach ponownie znalazłem się pod jej drzwiami, zadzwoniłem dzwonkiem i w chwili gdyz obaczyłem dziewczynę dosłownie rzuciłem się na nią przyparłem do ściany, spojrzałem w oczy i złączyłem nasze usta w brutalnym pocałunku, oczekiwałem innej reakcji, czułem jej ręce na mojej klatce piersiowej, starała się mnie odepchnąć, niestety nic nie mogła poradzić, jestem o wiele silniejszy, ten pocałunek skończy się wtedy kiedy to ja o tym zadecyduje. Nie chciałem jej wystraszyć ale laski to lubią, brutalność, pokaz siły. Gdy tylko oderwałem się od niej poczułem pieczenie na prawym policzku. Zaczęła na mnie krzyczeć, postanowiłem okazać skruchę,a przynajmniej udawać,żeby tylko ta wariatka się uspokoiła. Niestety nie mogła się opanować, a na propozycję randki wypierdoliła mnie z mieszkania.

Kurwa mać! - krzyknąłem zezłości gdy już oddaliłem się od mieszkania Cassidy.Wiedziałem, że ta szmata nie należy do najłatwiejszych ale po takim pocałunku nie jedna błagałaby mnie o więcej..

Ale to dobrze, bo gdy ją zdobędę wygrana będzie smakowała jeszcze lepiej. Na razie sprawię, że poczuje się przez chwilę tak jak będzie się czuć gdy już trafi w nasze ręce, ale to tylko próba po której sama wskoczy mi do łóżka, mam doskonały pomysł, w którym pomogą mi chłopcy..

__________

Krótki rozdział bo sytuacja pokazana z perspektywy Luke'a. Napisane kursywą bo w pewnym sensie to już wspomnienie :)

Jutro normalny dłuuuugi rozdział, w końcu zacznie się prawdziwa akcja :D 

Uprowadzona | Luke Hemmings.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz