Rozdział 25 / So, do you wanna run with us?

141 20 2
                                    

Wszystkich gdzieś wywiało, a ja nie miałem co robić w domu, więc uznałem, że pójdę na spacer. Jane pisała i dzwoniła ale ja nigdy nie odbierałem ani nie odpisywałem. Musi zrozumieć, że między nami koniec i to było tylko zauroczenie, które minęło równie szybko jak się pojawiło. Nigdy nie będę z dziewczyną, która będzie mnie ograniczać. Zamknąłem dom i zacząłem chodzić po mieście bez żadnego celu. Po pewnym czasie znalazłem się w miejscu gdzie nigdy nie byłem. Poczułem na rękach delikatne krople deszczu, które z każdą sekundą stawały się coraz większe. Nie myśląc za wiele wszedłem do pierwszego lepszego budynku.

- Dzień dobry, witamy w schronisku Lepsze Jutro. W czym mogę pomóc?

Podniosłem głowę i zobaczyłem dziewczynę w długich blond włosach i dużych zielonych oczach.

- Tak właściwie to zaczął padać deszcz i nie chciałem przemoknąć. - popatrzyłem na nią niepewnie.

- Wiem, ale muszę to zawsze mówić jak ktoś wchodzi. - uśmiechnęła się, ukazując białe zęby. - Może chcesz herbaty albo kawy?

- Nie chcę robić kłopotu. - uśmiechnąłem się.

- Żaden kłopot. - powiedziała i zniknęła za drzwiami.

Po chwili wyszła z kubkiem parującej herbaty i mi go podała.

- Dziękuję. Jestem Omar, tak przy okazji.

- Ana. - obdarzyła mnie promiennym uśmiechem i usiadła za ladą.

Rozmawialiśmy chwilę, a gdy przestało padać uznałem, że najwyższa pora się zbierać. Pożegnałem się z Aną i już miałem wychodzić, kiedy się od wróciłem i podszedłem do lady.

- Umów się ze mną. Nie obchodzi mnie, że znamy się pół godziny. Po prostu chodź ze mną na randkę.

- Jasne, czemu nie. - uśmiechnęła się i napisała mi na ręce swój numer.

Zapowiada się ciekawie.

****

Blask świecących lampionów był cudowny. Była ciemna noc, a na niebie malowało się pełno gwiazd. Kylie wyglądała ślicznie, ale najlepsze było to, że była tuż obok. Wokół było mnóstwo ludzi, ale ja byłem w stanie widzieć tylko ją jedną. Jej blond włosy opadające na ramiona i błękitne oczy w których się zatapiałem. Woda pod nami była spokojna i cicha, dokładnie jak sam pobyt w tym miejscu. Złapałem Kylie za rękę i przyciągnąłem do siebie. Siedzieliśmy w ciszy, pogłębieni w sobie i w naszym uczuciu. Było już późno jednak nie czułem zmęczenia. Pocałowałem ją czule, a Ky oddała pocałunek.

-Wracamy już? - zapytała psując chwilę - Jestem głodna

-A kiedy ty nie jesteś głodna? - zaśmiałem się biorąc ją za rękę

Wróciliśmy do auta i jechaliśmy główną drogą. Powieki Kylie powoli się zamykały, a głowę oparła o szybę. Do domu zostały jeszcze dwie godziny więc odetchnąłem i jechałem powoli. Była druga nad ranem i na drodze nie było dużego ruchu. Nad ranem byliśmy już w domu i ostrożnie wniosłem Kylie do pokoju. Wyszedłem na chwilę na dół mijając zaspaną Cassie i wziąłem butelkę wody. Byłem wyczerpany więc wróciłem na górę. Położyłem się obok Ky i zasnąłem w mgnieniu oka.

***

-Ciiii... bo go obudzisz - usłyszałem nieznajomy głos

Byłem jednak zbyt zaspany żeby otworzyć oczy. Wokół słyszałem różne szepty, ale uznałem, że to tylko mi się śni. Wtuliłem się w poduszkę szukając ręką Kylie. Jednak zamiast mojej dziewczyny, złapałem czyjąś rękę. Zerwałem się i usiadłem na łóżku. Wokół mnie siedziało pełno dziewczyn z koszulkami naszego zespołu. Wszystkie uśmiechały się do mnie ochoczo jednak mnie nie było do śmiechu. Odgłos lanej wody dobiegał z łazienki, a ja wciąż miałem nadzieję, że to tylko sen. Jak Kylie je zobaczy to dostanie szału, pomyślałem.

Zacznijmy od początku /TFC/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz