Rozdział 10. "Światło"

346 29 5
                                    

Filip's POV.

Nie potrafiłem traktować jej poważnie. Czasami czułem, że brałem odpowiedzialność za dziecko, a nie prawie dorosłą kobietę. Dawno zdałem sobie sprawę co do niej czuję, moje emocje są określone. Tak bardzo boje się, że pewnego dnia ją skrzywdzę. Często nie panuję nad słowami, a nawet czynami. Patrząc na Melissę, jej idealne ciało, uroczy głos, wszystko związane z nią- wymiękam. Ona nie zauważyła we mnie wrednego skurwiela, widziała jakieś światło w mojej duszy. Właśnie je odnalazła.

Skręciliśmy w ostry zakręt, nie mogłem zapanować nad samochodem, kurwa! Koziołkowaliśmy przez jakieś parę metrów, aż w końcu zatrzymaliśmy się na pustej polanie. Wokół nie znajdowało się kompletnie nic, tylko świeżo ścięte żyto, trawa. Ponownie przeklnąłem w myślach. Dziewczyna siedziała wbita w fotel, ledwo dyszająca. Z całej siły wyłamałem drzwi z jej strony i wyciągnąłem Mel na rękach. Widziałem tą bezbronność w jej oczach. Jak mogłem pozwolić na ten wypadek? Łzy cisnęły mi się do oczu. Wyszarpałem spory namiot z bagażnika, cholera dobrze, że go wziąłem. Umiejętności harcerskie pozwoliły mi na jego złożenie.

-Filip..- powiedziała wystraszona układając swoje ciepłe ręce wokół mojej szyi. Nagle wybuchła śmiechem i poklepała mnie po głowie. Nie raz wspominała mi jakim to jestem beznadziejnym kierowcą, w końcu miała racje. Ona zawsze ma racje, powinienem ją słuchać. Kochałem jej uśmiech, cieszyłbym się gdybym był jego powodem. We wnętrzu namiotu panował spory harmider, ale Melissie to nie przeszkadzało. Tolerowała go niczym moje wszystkie twarze. Te ciemne i jasne. Kochała je wszystkie tak samo. Położyłem się obok ukochanej, zacząłem delikatnie gładzić jej włosy.

Melissa's POV.

Lekko rozpięłam pomięta koszule, w niewielkim stopniu ukazując piersi. Chłopak swój wzrok skierował właśnie na nie. Dlaczego nigdy nie przejęłam inicjatywy? To zawsze on był tym namiętnym, porywczym, uwodzącym. Złożyłam pocałunek na jego ustach, po czym zjechałam na jego szyję. Mocno zassałam jego skórę jednocześnie wspomagając się językiem. Podmuchałam zimnym powietrzem na świeżą ranę.

- Ty tak na mnie działasz, aż nie mogę przestać!- powiedział jeżdżąc dłońmi po moich pośladkach. Usłyszałam automatyczne rozsunięcie jego rozporka. Zachichotałam pod nosem. Specjalnie usiadłam na jego kroczu, stymulując jego wrzenie. Dzisiaj wyjątkowo się nie bałam. Źrenice chłopaka rozszerzyły się, oddech przyspieszył. Choć na dworze panował chłód, w namiot było naprawdę gorąco.
Filip przerzucił się na bok, podparł głowę o ramię, wyszukiwał czegoś w telefonie.

- Plaża jest obok.- uciął.

- Idziemy?

Ze zmęczenia otwarł swoje czoło, widać, że bardzo się dla mnie poświęcał. Żeby tylko mnie zadowolić. Chociaż nienawidziłam, kiedy patrzył na mnie takimi maślanymi, pełnymi wyrzutu oczami, dzisiaj mi to nie przeszkadzało. Puszczając w moją stronę oczko, zapiął zamek od rozporka, zabrał potrzebne do leżenia rzeczy i wyszedł z namiotu. Zapewne poszedł zapalić papierosa, nienawidziłam gdy to robił. Człowieku dbaj o swoje zdrowie! Poprawiłam makijaż, ubrałam buty i pobiegłam do chłopaka. Szliśmy za rękę, cholera wie ile, chyba dwie godziny! Moje stopy nie wytrzymały tak długiego spaceru, już widzę pełno pęcherzy. Filip rozłożył koc na piasku, a ja weszłam po kostki do wody. Nagle swoje ciepłe dłonie umiejscowił na mojej talii, mrucząc do ucha, lekko je przygryzając.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Kochani musze Was zmartwić! Rozdziały nie będą się pojawiały aż tak często. Powodem tego jest, że staram się ciągle poprawiać stylistykę, sensowność gramatyczną i przede wszystkim fabułę opowiadania. Ubarwiać pewne wątki, dodać więcej szczegółów. Mam nadzieję, że będzie się Wam miło czytało. Zostawicie jakiś komentarz albo vote chyba, że jesteście równie leniwi jak ja. W takim razie, nie zmuszam do niczego.

Buziaki misie! xoxo

Nieznany •terefere•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz