Przed sobą zobaczyłam wieli tort z napisem „ Wszystkiego Najlepszego Acacia!". Moja mina wyrażała wszystko. Harry podszedł do mnie i powiedział mi na ucho:
- Czas na wypowiedzenie twojego marzenia, prawda?
- Tak, tylko...
- Wiem urodziny masz za kilka dni, ale postanowiłem, że tort dam ci teraz a prezent w dniu urodzin.
- Jejku Harry, dziękuję ci i naprawdę przepraszam za to, że narobiłam ci kłopotu.
- Przestań. Wiem, że źle zrobiłem jak cię obraziłem, ale się szybko denerwuję.
- Okej, już wszystko okej a teraz pokrój ciasto, bo wygląda nieziemsko.
Harry poszedł po nóż a ja usiadłam na krześle i czekałam na niego. Tort był mega. Trzy grube warstwy koloru pudrowego różu z białymi perełkami. Na górze był ten napis a figurką było złote serduszko. Wyglądało to bardzo słodko. Brunet pokroił tort i położył nam po kawałku. Skosztowałam trochę i o jejku to było pyszne. Rozpływało się w ustach i to wszystko dzięki Harry'emu.
- Mmm, jesteś najlepszym kucharzem na świecie.
- Wiem to, od dziecka zawsze coś pichciłem.
- Masz tutaj kawałek ciasta.- pokazał Harry na kącik ust.
- Tutaj?- pokazałam na to samo miejsce tylko u mnie.
- Nie, przybliż się.
Zrobiłam to co mi Harry kazał a on dotknął kciukiem wyznaczone miejsce i je wyczyścił chusteczką. Byliśmy tak blisko siebie, że o mały włos a byśmy się zetknęliśmy ustami. Speszona oddaliłam szybko głowę i dokończyłam jeść ciasto. Reszta dnia minęła tak jakbyśmy się nie znali.