1. Początek a zarazem koniec

431 24 8
                                    

Upał, gorąc. Słońce nie chciało nikomu odpuścić. Jedynym ratunkiem był rzadki teraz do znalezienia cień, woda albo klimatyzacja, działająca tylko w barach i Kantynie. Mimo to ludzie nadal handlowali na nieosłoniętych straganach. Po ich ciałach lały się ogromne krople potu. Przy jednym z takich straganów stała młoda dziewczyna o ciemnych włosach. Ze swojego bidonu wypijała łapczywie ostatnie krople jakieś cieczy. Handlowała owocami i to bardzo soczystymi. Gdyby tylko mogła zjadła by je, ale potrzebowała kredytów. Na przeciwko straganów na ziemi siedziała jakaś postać, okryta długim i ciemnym płaszczem. Na głowie miała kaptur, który zarywał całą twarz. Na kolanach spoczywały dłonie tajemniczej postaci. Lewa dłoń była brudna z piachu i miała leciuteńke rany na palcach. Druga ręka natomiast miała na sobie czarną jak płaszcz rękawice, która była obcisła. Tajemnicza postać spoglądał na piękną i zmęczoną dziewczynę, lecz jego wzrok nagle powędrował na dwie chłopaczyny pochodzące do straganu.
"Jeden przy pasie blaster... Własna robota. Drugi bez niczego" - powiedziała sobie w głowie postać, odczuwają niebezpieczeństwo. Nie mylił się. Muszka blaster poszła na dziewczynę. Drugi z chłopaków zaczął łapczywie zbierać owoce do rąk.
Postać wstała natychmiastowo i ciężkim krokiem podchodziła do straganu. Lewą dłonią złapała za kaptur swego płaszcza i pociągnął w bok. Jego dotychczasowy ubiór poleciał na piach. Ukazał się młody po 20-sce chłopak dość dobrze zbudowany. Na sobie miał białą koszulkę ze znakiem Rebelii, a w rękawicy pojawiła się rękojeść miecza, z której wyłoniła się fioletowa klinga. Miecz świetlny zatoczył koło, tnąc powietrze. Złodziejaszki z podziwem, a zarazem ze strachem spojrzała na broń Jedi. Zdenerwowany kadet zakręcił mieczem przed sobą, a drugą dłonią dzięki mocy uniósł chłopaka z blasterem i w sekundę zbliżył go do siebie. Po chwili sama głowa bandyta potoczyła się pod drzwi jakiegoś domu. Drugi chłopak przerażony krzyknął, ale jego dźwięk wydobywający się z gardła zamarł, przed upadkiem na piach ciała jego znajomego. Bezbronny chłopak padł na kolana z dziurą w sercu. Kobieta spoglądał na to cicho z przerażeniem.
-K... Kkk.... Kim jest..jesteś..-powiedziała cicho, cofając się od straganu.
-Kai...wystarczy?-spojrzał na nią brązowymi oczami. Niezręczną i krótką rozmowe przerwały krzyki i odgłosy biegnących szturmowców. O dziwo Kai tym razem zachował się spokojnie - klinga zniknęła, a rękojeść miecza zawisła przy pasie. Ręce dał za głowę. Szturmowy zatrzymali się kilka metrów przed nim i wyjęli karabin paraliżujący.
Jestem Ju...-zaczęła wypowiadać swoje imię dziewczyna. Kai nieusłyszał do końca jej imienia, ponieważ dostał promieniem paralizującym w tors. Po dłuższej chwili padł plecami na ziemię....

//Mam nadzieję że się spodoba. Jeśli oceny będą pozytywne z chęcią kontynuuje historię ^^

Jedi Rebelii - NieznanyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz