Czas leciał nieubłaganie. Tygodnie, dni, godziny...a może po prostu minuty i sekundy które się dłużyły?
Tak przynajmniej rozmyślał Kai siedząc w czterech ścianach. Znajdował się po środku pokoju i wisiał na rękach, gdzie dłonie były w kulach wiązek elektrycznych. Uniemożliwiały mu się uwolnienie oraz użycia mocy. Jego głowa zwisała z wycieńczenia, a z kącika ust leciała krew. Jego strój został zmieniony na prostą szarą koszule. Podobnie spodnie. Jego stopy były bose, a rękawica zniknęła. Nadal czekał na przesłuchanie przez jednego z oficerów.
-W końcu... -powiedział cicho Kai, patrząc na osobnika ubranego całego na czarno, a na piersi miał znak Imperium.
-Przymknij się. Zabiłeś niewinnych drogi Jedi. Ciesz się, że nie trafiłeś w tłuste łapska Jabby-jego imię powiedział z obrzydzeniem-Nim zostaniesz stracony, przedstaw nam swoje imię i nazwisko, twój poprzedni status, czemu zabiłeś tych niewinnych ludzi, jak tu trafiłeś, skąd jesteś i co wiesz o Rebeliantami. A i wiek prosz.
-Z kartki to brałeś?-Kai się zaśmiał, a po chwili przez jego ciało przeszedł ogromny strumień paraliżujący-Szlag...
-Odpowiadasz? -zaśmiał się chytro.
-Odpowiadam...Kai Omi, 24 lata, adept Jedi, pochodzenie Courstant. Te "niewinne" osoby zabiłem dlatego, że napadli na straganie niewinną dziewczynę.
-Od takich spraw jest patrol szturmo...
-To gdzie kurwa byli?! -kolejna wiązka przeszła przez jego ciało, a on syknął z bólu - jestem porządnym obywatelem i pomagam innym. Jestem tu, by ułożyć życie na nowo...
-Sądzisz że byłemu Jedi się uda?
-Nie wiem... Patrząc teraz, widzę że nie.
-A co wiesz o bazach i planach Rebelii? Co wiesz o Jedi?
Kai był w kropce. Szczerze nigdy nie miał żadnego kontaktu z Rebelii, a Jedi nie widział od masakry na Courstant.
Jeśli powie że nic nie wie, to go zaczną torturowć... Pozostało mu tylko kłamstwo.
-Na północ.... Stary tor wyścigowy-przypomniało mu się, jak to sam Skywalker puszczał im w Akademii powtórki z wyścigów ścigaczy.
-A co wiesz o Jedi?
-Nie słyszałem o nich od cholernego rozkazu 66...-oficer nie powiedział nic. Na rękawicy nacisnąć jakiś guzik, a do celi weszło dwóch szturmowców. Nagle kule znikły, a Kai wycieńczony padł na ziemię. Żołnierze za jego plecami założyli mu specjalne kajdanki i podnieśli.
-Cóż.... Nie wierzę Ci, a ty mi. Mimo to musimy mieć pewność i pojedziesz tam z nami na ten tor. Jak coś to zawsze cię zabijemy-Imperialista się zaśmiał, a kadeta wyprowadzono na zewnątrz. Blask słońca wręcz go oślepił i uderzyło w niego gorące powietrze. Spod przymkniętych powiek zauważył wahadłowiec, na który go prowadzili. Kai był w pułapce. By przeżyć, musiał skłamać, jednak by passę utrzymać, musiał mieć coś jeszcze w zanadrzu.
Był pomiędzy młotem, a kowadłem...
CZYTASZ
Jedi Rebelii - Nieznany
FanficWojna pomiędzy Rebelią a Imperium. Ciemna strona zwiększa swoją moc z każdą chwilą, a Jasna zanika. Każda planeta albo ogarnięta wojną albo jest neutralna. Na Tatooine swe rządy prowadzi okrutny Jabba. Każdemu kto mu się sprzeciwi odbiera wszystko...