16. Napad

69 10 1
                                    

W końcu obrzeża Naboo. Statek B-wing wylądował na jakieś wolnej przestrzeni. Kai miał jeszcze 5 minut drogi pieszo, więc nie tracąc czasu pobiegł do kryjówki Neimoidianina. Zszedł do tzn. Slumsów schodami w dół. Wokół było pełno małych ale zadbanych chatek. w końcu, sklepik "U Bed'a". Kai wolno wszedł, odsuwając drzwi mocą. Wyglądało jak w burdelu. Meble poprzewracano, książki i towar na ziemi. Astro droidy na sprzedaż zniszczone, a klatki wyglądające jak na kanarki były pootwierane. Nagle doszedł do uszu muszki jakiś trzask. "Ktoś tu jest". Kai przetulrał się za ścianę i lekko wychylił głowę..
-Huttowie..-powiedział do siebie szeptem i się schował. Co robili Huttowie na Naboo?! To nie wyglądało jakby szukali łupów. Mieli strzelby plazmidowe, więc Kai musiał uważać. Złapał za rękojeść miecza i...strzał.
Strzelba się odezwała, robiąc dziurę w ścianie. Muszka sprintem uciekł w bok i wybiegł na jakiś korytarz. Tam znów było wejście do sali z wrogami. Kolejny strzał. Tym razem seria wolnych strzałów. Kai padł na ziemię, a głowę schował w dłonie. Dudnienie ustało. Odwrócił się na plecy, a Hutt złapał go za kark przyduszając i się śmiejąc. Złapał wygodniej miecz, a fioletową klinga rozciął rękę napastnika. Ten ryknął. Od połowy przedramienia kończyny brak. Hutt spojrzał na ranę i na Jedi, który ze zgięcia prostował ręke. Przeciwnik przez moc poleciał do tyłu, rozstrzaskując meblościankę. Ostatni zaczął uciekać, ale Kai przerwał pościg.
-Kai!
-Bed! -spojrzał na Neimoidianina schowanego we włazie w podłodze.
-Co tu do cholery szukasz młody.
-Rodziców... Błagam powiedz mi prawdę.
Bed otwierał już usta, kiedy za Jedi pojawili się nowi.
-Uważaj! -krzyknął przestraszony handlarz. Kai się odwrócił w mgnieniu oka ze zgiętymi rękami w łokciach. Pociski już na nich leciały...

-Dobra młody, pokaż co umiesz -krzyknęła Aayla wyciągając swój miecz. Kai także wyjął swój. Klingi się pojawiły, tak szybko jak atak muszki. Robił nieprzerwanie krótkie ciosy głównie w tors lub ręce. - Ale zostaw moje piersi-zaśmiała się mistrzyni. Kai zareagował podobnie. Trenowali ze sobą już dwa miesiące. Widać było dużą różnicę pomiędzy Securą a Windu. Z nią można było porozmawiać o wszystkim i niczym. Że spokojem wszystko mu tłumaczyła. Żartowali ze sobą. Nie mieli jednak "bliższego" kontaktu. Widział kiedy jak to sam mistrz Kit Fisto pocałował Aayle. Muszka tego by się nie spodziewał.
Secura użyła mocy, przez co Kai poleciał do tyłu, ale wylądował na równych nogach. Nagle skoczył i zrobił tzn. "bęczke" kręcąc się bokiem i tnąc mieczem. Tym sposobem wytrącił miecz Aayli, który przywołał mocą.
-No proszę! Młody się czegoś nauczył-uśmiechnęła się i odebrała swoją rękojeść.
-Dziękuje za wspólny trening mistrzyni Securo-powiedział spokojnie, kłaniając się w pasie.
-No się tak już nie podlizuj-zażartowała. Kai wyszedł z sali, kiedy za nim rozbrzmiał czyiś głos....

Kule Huttów zostały zatrzymane przez moc Kai'a. Po chwili zwrócił je do właścicieli, zabijając ich.
-Gdzie są moi rodzice!
-Walczą po stronie Rebelii! -krzyknął wystraszony Bed.
-Gdzie?! -był zmęczony i zdenerwowany, chciał znać najważniejsze informacje.
-Susususullust!
-Lecisz ze mną....
-A co ze sklepem?
-Odratujemy go później. Bierz najpotrzebniejsze rzeczy i spadamy...

Jedi Rebelii - NieznanyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz