29. Na ratunek cz. 1

56 9 1
                                    

Minęła już godzina od ataku na obóz Rebeliantów. Został spalony doszczętnie, a Kai został uprowadzony. 36 Rebeliantów, w tym Owen, Kai oraz Bed skryło się w małej grocie.
-To co robimy? -zapytał przypadkowy żołnierz.
-Nie wiem-powiedziała blondwłosa.
-Jak to nie wiesz?! Ratujemy Kai'a! -krzyknął Owen.
-Niby jak? Zabrali go na jeden z krążowników... Nie wiemy na który. -spojrzała na ojca muszki swoimi błękitnymi oczami-Zresztą...za mało nas
-Musimy....on uratował nas przecież z gorszych opersji-odezwał się w końcu Bed, który nie powiedział ani słowa od ucieczki. Ci na niego zerknęli.
-Znajdziemy go...chyba nawet wiem jak-powiedział Ow (czyli Owen) do zebranych wokół niego. - On będzie tam, gdzie cały ten Admirał.
-Wow...tego by się nikt nie domyślił-prychnęła sarkastycznie, podwijając nogi-I co zapytamy się szturmowca każdego z osobna, na którym statku siedzi Devmariel?!
-Przebierzemy się-wszyscy spojrzeli na Bed'a-zabiliśmy nie jednego z Imperium. Może nie wszystkie ciała pozbierali z tej masakry.
-To...to może się nawet udać-poklepał Owen pomysłodawce po ramieniu.
-Wszystko ładnie pięknie,ale każda zbroja szturmowca ma dziurę po blastrze, a tego nie załatasz. - zamilkli wszyscy w rozmyślaniu. - Chyba, że jeśli szturmowcy robią czystke jeszcze w obozie... To tych dorwiemy w walce wręcz.
-To chodźmy-wstał Ow.
-Ale tak od razu?! bez niczego?
-Mamy blastery-z Owen'em ruszyło jeszcze sześciu innych + Mai'a. Reszta została.
Na miejscu byli po kilkunastu minutach. Nie mylili się. Szturmowcy nadal oczyszczali teren. Kłopotem był tylko AT-ST, który robił kółka po średnicy całego obozu.
-Uderzymy jak ta machina będzie tam dalej-powiedział szeptem jakiś brodacz.
-To pierwsza część planu.. Musimy jeszcze w odpowiednim momencie wyskoczyć, by ich zaskoczyć. -mówił Owen
-Potrzebujemy ośmiu a jest ich dziesięciu. Pilot AT-ST wcale się nie pokapuje, że kogoś brakuje. -znów pani kapitan prychnęła.
-Na mój znak biegniemy -powiedział znów Ow. Gdy tylko widziała że przynajmniej dwóch się oddaliło,ci wyskoczyło, złapali wrogów od tyłu i przetrącili im karki, wciągając w krzaki. Pozostali dwa zdziwieni si^ odwrócili i popatrzeli na puste stanowiska swoich sojuszników. Nagle wyszli z krzaków.
-Gdzie byliście-spytał jeden z dwóch.
-Sądziliśmy, że widzieliśmy Rebeliantów-powiedział przebrany Owen.
-Wracać do pracy! -Rebelianci poszli na wcześniejsze stanowiska i robili swoje z żalem. Musieli zbierać ciała swoich kolegów bądź rodzin. Jednak robili to dla kogoś, kto uratował ich życia. Po 30 minutach szli do krążownika...

Jedi Rebelii - NieznanyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz