Pukanie do drzwi rozbrzmiewa po domu. Podchodzę do drzwi i od razu je otwieram. Do mieszkania wpada radosny Miki i zaraz za nim Joe. Czuję od niego zapach wódki, ale ignoruję to.
-Mogę wejść? -upewnia się.
Kiwam głową, a on wchodzi do mieszkania i zamyka drzwi i spuszcza psa ze smyczy i zdejmuje kurtkę i buty.
-Chodź, zrobię herbaty. -mówię mu i idę do kuchni i on idzie zaraz za mną i czuję na sobie jego wzrok.
-Siadaj. -pokazuję na krzesełko przy stole. Siada.
Robię nam herbatę.
-Ile słodzisz?
-Dwie.
Wsypuję cukier do obydwu kubków, a później stawiam je na stole.
-Dzięki. -mówi.
-Trzęsiesz się. -zauważam głupkowato
-Zmarzłem. -mówi chlipiąc herbatę. - Ale nie dlatego się trzęsę. -mruczy cicho, jednak ja go słyszę, ale nie zwracam na to uwagi.
-Aha. -mamroczę pod nosem.
-Wszystkiego najlepszego tak w ogóle. Widziałem na fejsie, że dziś masz urodziny.
-Wolałabym się łudzić, że pamiętałeś, ale dzięki. -wzruszam ramionami.
Zapada niewygodna cisza. Żadne z nas nie ma o czym rozmawiać z tym drugim i żadne nie umie zacząć tematu.
-Wiesz, ja będę się zbierał. -mówi niepewnie po chwili.
-Trzęsiesz się, kretynie. Ogrzej się, a później możesz iść w cholerę. -wbijam pusty wzrok w parujący kubek.
-Coś z tego będziesz miała, że jesteś dla mnie taka miła? -pyta podejrzliwie.
-Tak, oczywiście. Koronę ze złota i diamentowy naszyjnik. -sarkam i pukam się kilka razy palcem wskazującym w czoło.
-Taki naszyjnik to jest coś. -kiwa z uznaniem głową.
-Zdecydowanie c o ś. -odpowiadam zgodnie z prawdą.
-Lecisz na mnie, co? -pyta bezczelnie i opiera się o krzesło.
Podłapuję żart.
-Jasne, lecę na takiego -lustruję go wzrokiem. -kretyna. -prycham.-Chociaż... Załatw mi diamentowy naszyjnik, a będę twoja. -prycham i upijam łyk herbaty.
-Chcesz mnie. - mówi bezczelnym głosem.
-Chcę, żebyś wyszedł. -komentuję ze zniesmaczoną miną.
Wstaje i podchodzi do mnie, jest zbyt blisko. Czuję jego oddech na swoim prawym uchu. Mam nadzieję, że to dalej tylko głupie żarty.
-Chcesz mnie pieprzyć tu i teraz, przyznaj to. - szepcze mi na ucho niskim głosem. Czuć od niego okropny zapach alkoholu.
-Skąd ta sugestia? - pytam zaciekawiona.
-Widzę jak na mnie patrzysz.
-Ze wstrętem? -prycham.
-Darcy czy-jak-jej-tam tak powiedziała. -odsuwa się.
-Dorothy? - pytam i przełykam głośno ślinę. To już nie są żarty.
-Może i tak. Taka wysoka, ładna. -wzrusza ramionami.
Zatyka mnie.
-Kłamała, Joey. -mówię spokojnie.
CZYTASZ
Każdy kłamie, dziewczyno. ||n.h.||
FanficMam na imię Felicia, ale w szkole jestem znana jako Julia. Lubię spędzać piątkowe wieczory, obserwując ludzi w jednym z miejskich klubów i pić przy tym wodę gazowaną. Lubię czytać i spacerować ze swoim psem. Odliczam dni do zakończenia roku szkolneg...