Pięć

2.3K 132 16
                                    

Pukanie do drzwi rozbrzmiewa po domu. Podchodzę do drzwi i od razu je otwieram. Do mieszkania wpada radosny Miki i zaraz za nim Joe. Czuję od niego zapach wódki, ale ignoruję to.

-Mogę wejść? -upewnia się.

Kiwam głową, a on wchodzi do mieszkania i zamyka drzwi i spuszcza psa ze smyczy i zdejmuje kurtkę i buty.

-Chodź, zrobię herbaty. -mówię mu i idę do kuchni i on idzie zaraz za mną i czuję na sobie jego wzrok.

-Siadaj. -pokazuję na krzesełko przy stole. Siada.

Robię nam herbatę.

-Ile słodzisz?

-Dwie.

Wsypuję cukier do obydwu kubków, a później stawiam je na stole.

-Dzięki. -mówi.

-Trzęsiesz się. -zauważam głupkowato

-Zmarzłem. -mówi chlipiąc herbatę. - Ale nie dlatego się trzęsę. -mruczy cicho, jednak ja go słyszę, ale nie zwracam na to uwagi. 

-Aha. -mamroczę pod nosem. 

-Wszystkiego najlepszego tak w ogóle. Widziałem na fejsie, że dziś masz urodziny.

-Wolałabym się łudzić, że pamiętałeś, ale dzięki. -wzruszam ramionami. 

Zapada niewygodna cisza. Żadne z nas nie ma o czym rozmawiać z tym drugim i żadne nie umie zacząć tematu.

-Wiesz, ja będę się zbierał. -mówi niepewnie po chwili.

-Trzęsiesz się, kretynie. Ogrzej się, a później możesz iść w cholerę. -wbijam pusty wzrok w parujący kubek.

-Coś z tego będziesz miała, że jesteś dla mnie taka miła? -pyta podejrzliwie. 

-Tak, oczywiście. Koronę ze złota i diamentowy naszyjnik. -sarkam i pukam się kilka razy palcem wskazującym w czoło.  

-Taki naszyjnik to jest coś. -kiwa z uznaniem głową.

-Zdecydowanie c o ś. -odpowiadam zgodnie z prawdą.

-Lecisz na mnie, co?  -pyta bezczelnie i opiera się o krzesło.

Podłapuję żart.

-Jasne, lecę na takiego -lustruję go wzrokiem. -kretyna. -prycham.-Chociaż... Załatw mi diamentowy naszyjnik, a będę twoja. -prycham i upijam łyk herbaty.

-Chcesz mnie. - mówi bezczelnym głosem.

-Chcę, żebyś wyszedł. -komentuję ze zniesmaczoną miną.

Wstaje i podchodzi do mnie, jest zbyt blisko. Czuję jego oddech na swoim prawym uchu. Mam nadzieję, że to dalej tylko głupie żarty.

-Chcesz mnie pieprzyć tu i teraz, przyznaj to. - szepcze mi na ucho niskim głosem. Czuć od niego okropny zapach alkoholu.

-Skąd ta sugestia? - pytam zaciekawiona.

-Widzę jak na mnie patrzysz.

-Ze wstrętem? -prycham.

-Darcy czy-jak-jej-tam tak powiedziała. -odsuwa się.

-Dorothy? - pytam i przełykam głośno ślinę. To już nie są żarty. 

-Może i tak. Taka wysoka, ładna. -wzrusza ramionami.

Zatyka mnie.

-Kłamała, Joey. -mówię spokojnie.

Każdy kłamie, dziewczyno. ||n.h.||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz