- Dobra, wystarczy! - zaśmiałam się głośno, odpychając Fabiana od siebie.
Przewrócił mnie na plecy i łaskotał po bokach.
Z moich ust wydobył się niekontrolowany rechot.
Po chwili mój przyjaciel był cały mokry.- Nie musiałaś używać mocy - parsknał. Na jego twarzy wciąż widniał szeroki uśmiech
Otrzepał się niczym pies ochlapując wzystko dookoła w tym i mnie
- Nie mogłam się powstrzymać - zachichotałam
Usiedliśmy na rogu materaca. Spojrzał na mnie swoimi dużymi zielonymi oczami. Z jego ciemnobrązowych włosów spływały kropelki wody.
- Rusz się, idziemy na trening - szepnął
- Nie chce mi się.. - westchnęłam i opadłam na materac
- Zoe.. - westchnął
Wyciągnął do mnie rękę. Chwyciłam ją a on przyciągnął mnie do siebie i zarzucił na ramię jak worek ziemniaków śmiejąc się.
- Puść mnie! - rozkazałam
Zaczęłam się szarpać.
- Żeby mi znów zwiać? - zachichotał
Na nogach postawił mnie dopiero przed budynkiem.
Uderzyłam go lekko w ramię- Mogłam sama pójść - tupnęłam nogą niczym pięciolatka.
Zaśmiał się i złapał mnie za ramię prowadząc do wnętrza budynku.
Obok nas przeleciała strzała ognia.- Spokojniej, Lary! - krzyknął do chłopca mężczyzna z długą siwą brodą.
Podszedł do nas i zlustrował nas wzrokiem, opierając ręce o biodra.
- Później się nie dało? - zapytał surowo
Fabian wzruszył ramionami
- To tylko dziesięć minut - odrzekł i uśmiechnął się
- Zmykajcie na wasze stanowiska - rozkazał, ale pod bujną brodą widać było, że się uśmiecha.
Jacob lubił nas i zawsze wybaczał nam nasze spóźnienia i błędy.Podeszłam do terenu z jeziorem. Byłam posiadaczką zdolności hydrokinezy, czyli manipulowania wodą.
W skrócie nazywają nas nimfami.
Przy stanowisku ćwiczy jeszcze kilka dziewczynek, na oko w wieku około 10 lat.
Jedna z nich wyciąga rękę przed siebie i powoli unosi ją ku górze, powodując, że woda cieńką strużką podosi się z jeziora.
Dziewczynka czerwienieje z wysiłku.
Po chwili skupienie załamuje się i woda z pluskiem rozchlapuje się na głowę dziewczynki.
Próbuję stłumić chichot.
Takie sztuczki to tylko podstawy, od których uczą się nowicjuszki.
Nimfy, po trzynastym roku życia, które opanowały już swoje umiejętności, studiują obronę i atak.
Ja skończyłam już szesnaście lat, więc tylko doszkalam się w tej dziedzinie.Podnoszę rękę, tak jak dziewczynka i z łatwością unoszę falę wody, gwałtownie kierując ją obiema dłońmi na kukłę, wbitej na wysepce po środku jeziora.
Bez problemu trafiam i łamię ją w pół.
Teraz skaczę wysoko i rozpościeram pod sobą gładką taflę, na którą ląduję.
Przede de mną wyrasta bestia wodna.
Gestem dłoni przywołuję do siebie strużkę cieczy i formuję ją w pociski, które przeszywają ciało giganta.
Potwór ryknął i w małą chwilę zamienił się w krople, które spadły jako deszcz.
Ląduję na środku wysepki.
Chwytam kukłę w dłonie i naprawiam ją. Związuję pęknięcie wodorostami.
Staję na brzegu lądu.
Chwila, i pod moimi stopami wyrasta fala, która spokojnie zanosi mnie na drugi koniec jeziora.
Coś jednak zakłóca moje skupienie i fala zaczyna niebezpiecznie się szarpać.Zachowaj spokój, skup się na połączeniu.
Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech.
Woda pode mną stała się stabilna.
Otwieram oczy. Już tylko kilka metrów.
Zachwiałam się. Fala zniknęła, a ja z głośnym pluskiem wpadłam do jeziora.
Po chwili wynurzyłam się i podpłynęłam do brzegu.- Za dobrze ci szło! - zaśmiał się niski głos
Spojrzałam w górę i zobaczyłam nad sobą Chrisa, który stał ze złożonymi rękami na piersi.
Odgarnęłam swoje blond włosy z czoła.- Dalej, pokaż co potrafisz - zadrwiłam.
Nie musiałam długo czekać.
Chris uniósł się nad ziemią, noszony przez fale wody.
W powietrzu zrobił piruet.
Ciecz pod nim zniknęła a on zaczął spadać.
W ostatniej chwili drobne, błyszczące kropelki dźwignęły go ku górze.
Moment, i Chris z krzykiem wpadł do wody.
Wybuchłam śmiechem.- Pan idealny się popisał! - zarechotałam bijąc mu brawo
Dziewczynki także zaczęły chichotać.
Chris wynurzył się z wody i przysiadł na brzegu obok mnie.- Nie było źle! - pocieszyłam, klepiąc go po ramieniu.
Chłopak przewrócił oczami.
Przez resztę czasu ćwiczyłam blokowanie ciosów wraz z Chrisem.- Za pięć minut kończymy! - poinformował Jacob
Na stanowisko wbiegł chudy mężczyzna. Rozglądnął się nerwowo po sali, a gdy dostrzegł brodacza, podszedł do niego szybkim krokiem.
Tłumaczył mu coś, a Jacob słuchał i głęboko się nad czymś zastanawiał.
Mężczyzna był zdenerwowany, w dłoniach obracał kartkę papieru, którą potem podał trenerowi.
Ten przeczytał a jego twarz nagle spoważniała.
Teraz wyglądał na wystraszonego.
Szepnął kilka słów chudemu, po czym zniknął.- Koniec zajęć! - oznajmił Jacob i w pośpiechu wyszedł z budynku.
Jeszcze nigdy nie widziałam naszego mentora w takim stanie.
Stało się coś poważnego.