Rozdział 9
Iris
Harry zaprowadził mnie do ratusza. Tam wręczył mi mały palnik.
- Po co mi to?- zapytałam.
- Na serio jesteś taka głupia? – uniósł brew- Do czego służy palnik?- pokręciłam głowę.
- O nie... Nie ma mowy, że ich zabije a w dodatku podpale kiedy będą smacznie spali!- rzuciłam palnik na ziemie. Oczy Harry'ego pociemniały.
- W tej chwili podniesiesz ten palnik, który przed chwilą rzuciłaś na ziemię, pójdziesz z Adam'em do lasu, podpalisz szopę w której śpią te śmieci i zaczniesz się w końcu słuchać- zrobiłam krok w jego stronę.
- Ani. Mi. Się. Śni- wysyczałam w jego twarz i uśmiechnęłam się. Pożałowałam tego od razu. Zostałam spoliczkowana. Nie bolało tak bardzo, ale sam fakt, że miał czelność mnie tknąć był...
- Podnieś ten palnik- warknął.
- Nie- powtórzył czynność.
- Podnieś ten cholerny palnik- ponownie pokręciłam głową.
- Nie ma mowy- tym razem Harry się tylko uśmiechnął. Następnie chwycił mnie za rękę i przyciągnął pod okno. Wskazał Malcolm'a, który gawędził sobie z Noah'em.
- Widzisz tych swoich koleżków? Albo zaczniesz się w końcu słuchać, albo oni ucierpią i to porządnie. A z tego co już udowodniłaś, dla tych na których ci zależy potrafisz być lojalna. To ja będzie? Kogo wybierasz? Ich- kiwnął w stronę chłopaków- Czy łowców? – wpatrywałam się pusto w chłopaków. To była trudna decyzja, ale znałam odpowiedź. Wyrwałam rękę Harry'emu i poszłam podnieść ten palnik. Uśmiechnął się z dumą- Grzeczna dziewczynka. Chodź, Adam czeka- wyszliśmy na zewnątrz gdzie czekał już na nas ten psychopata- Ma wrócić żywa- oznajmił twardo.
- A cała?- zapytał Adam. Harry przez chwilę mi się przyglądał.
- Żywa- powiedział i skierował się ponownie do ratusza. Kiedy znów popatrzyłam na Adam'a uśmiechał się rekinim uśmiechem.
Dean
Postanowiliśmy przenocować w chacie po wilkołakach. Mieli ją nieźle urządzoną jak na psy. Trzymałem w ręce nóż Iris. Obmyłem go dokładnie z czerwonej mazi. Marzyłem, żeby okazało się, że to nie do niej należała krew. Próbowałem nie wyobrażać sobie najgorszych scenariuszy.
Przede mną pojawiło się piwo ( w dodatku moje ulubione). Spojrzałem do góry i zobaczyłem Luke'a.
- Znalazłem w lodówce- powiedział i chciał odejść.
- Zaczekaj- zatrzymał się. – Miałeś mi opowiedzieć co cię tu sprowadziło. – chłopak wyraźnie się wahał. W końcu zdecydował się usiąść.
- Mówiłem ci, że już mi nic nie zostało.
- A może rozwiniesz swoją wypowiedź?- zasugerowałem.
- Straciłem dziewczynę, kumpli, szansę na studia, a jedyną rodziną, która mi pozostała jesteście wy. Zadowolony?- mruknął.
- Zaraz. To znaczy, że...
- Tak! Moja mama też nie żyje i jestem sierotą tak samo jak wy! – poczułem się trochę głupio. Nie wyobrażałem sobie nigdy życia bez Sam'a i Iris. Byłem przyzwyczajony do roli starszego brata. Po śmierci rodziców miałem tylko ich, a on nie miał nikogo.
- Przykro mi- powiedziałem. Prychnął.
- Przykro ci- mruknął.
- Daj spokój, okej? Pojawiłeś się w nieodpowiednim momencie. Gdybyś zjawił się kiedy Iris by tu była sytuacja pewnie była by zupełnie inna. Myślisz, że łatwo mi, kiedy jej tu nie ma?
CZYTASZ
Demon Children
FanfictionHistoria opowiada o nastoletniej Iris, jej braciach oraz postaciach, którzy mają do stoczenia najtrudniejszą walkę- z przeznaczeniem. Za złe decyzje mogą zapłacić wysoką cenę. Stawka toczy się nie tylko o ich losy, lecz o losy całego świata. Co zrob...