Rozdział 32

3.9K 334 36
                                    

Jamie POV

Przez kilka miesięcy szwendałem się bez celu po lasach i tunelach. Pomysł by szukać matki Mai był totalną porażką. Czemu w ogóle chciałem jej szukać ? Może to była tylko słaba wymówka by uciec od Dylan? Tylko dlaczego chciałem przed nią uciec skoro było mi z nią dobrze? Dbała o mnie, cały czas się o mnie martwiła, na każdym kroku powtarzała, że mnie kocha, a ja nie pozostawałem jej wtedy dłużny. Każdej nocy przed zaśnięciem o niej myślałem i zastanawiałem się jak się czuję, czy jest już zdrowa. Spaprałem to i nie wiedziałem jak mam naprawić to co było między nami.

Obudziłem się zawinięty w cienki koc na betonowej podłodze jednego z tuneli i westchnąłem ciężko. Po raz kolejny śniła mi się Dylan. Widziałem jak się uśmiecha i dyskretnie poprawia włosy. Jak mogłem być tak głupi i ją zostawić? Potem jeszcze ten liścik, w którym napisałem, że jest moją przyjaciółką. Zraniłem ją i dobrze o tym wiedziałem. Wczoraj były jej urodziny, pomyślałem. Powinienem przy niej być, złożyć życzenia i dać jej jakiś prezent, z którego udawałaby, że się cieszy. Moim jedynym pocieszeniem było to, że był z nią Cam. Był naszym przyjacielem i byłem pewny, że nie da jej skrzywdzić chociażby ze względu na mnie. 

Podniosłem się do pozycji siedzącej  i oparłem o zimną ścianę. Za każdym razem lądowałem w tym tunelu, bez względu na to jak daleko chciałem odejść. Znajdowałem się tylko dzień marszu od Dylan i to zawsze w jakiś sposób mnie uspokajało. Wiedziałem, że łatwo będzie mi wrócić do tego budynku i do naszego mieszkania. Nie wiedziałem tylko czy będzie równie łatwo wrócić do Dylan.

Zjadłem śniadanie składające się z resztek wczorajszego królika pieczonego na ogniu i zebrałem swoje rzeczy z ziemi. Nie mogłem tkwić do końca życia sam w tym tunelu. Musiałem gdzieś iść, czułem, że powinienem być gdzieś indziej. Ruszyłem przed siebie nie wiedząc nawet dokąd idę. Maszerowałem już kilka godzin kiedy zorientowałem się, że nogi niosą mnie w doskonale znanym kierunku.

Wracałem do dziewczyny, która tak bardzo zawróciła mi w głowie.


Dylan POV

Obudziłam się całkowicie naga, przykryta puchatą kołdrą po samą szyję i objęta w pasie ramieniem Cama. Nie żałowałam tego co się stało, ani nie miałam z tego powodu wyrzutów sumienia. Jamie mnie zostawił, pewnie ma kogoś innego, a to, że go kocham raczej nie miało już znaczenia. Przynajmniej tak to sobie tłumaczyłam kiedy natrętny głosik w mojej głowie raz po raz przypominał mi co robiłam w nocy z najlepszym przyjacielem jedynego chłopaka, którego kochałam. Odwróciłam lekko głowę, by zobaczyć, że Cam wciąż śpi, a na jego twarzy widnieje delikatny uśmiech. Uwolniłam się spod jego ramienia i podniosłam się powoli uważając, by kołdra nie zsunęłam się przedniej części mojego ciała. Przeszukałam wzrokiem pokój, ale nigdzie nie widziałam ubrań należących do mnie. Właściwie to nie widziałam żadnych ubrań. To możliwe, że do sypialni trafiliśmy już całkowicie nadzy?

- Dzień dobry. - Zachrypnięty głos Cama przywołał mnie do świata żywych i wywołał ból głowy. Odwróciłam się w jego stronę i odwzajemniłam uśmiech goszczący na jego twarzy.

- Dzień dobry - odpowiedziałam siląc się na miły ton. Nagle cała ta sytuacja wydała mi się dziwna. Przecież to nic dziwnego, że kilka miesięcy po tym jak zostawił mnie jedyny chłopak, którego kochałam przespałam się z jego przyjacielem, który o mnie dbał i był dla mnie wyjątkowo miły, prawda?

Ręka Cama pociągnęła mnie na łóżko, a jego usta musnęły moje odkryte ramię. Popatrzyłam na niego gotowa, by przedstawić mu jak sprawa wygląda, ale niespodziewanie to on odezwał się pierwszy.

- Nie musisz mnie uświadamiać. - Założył mi kosmyk włosów za ucho i pogłaskał mnie po policzku. - Jamie jest twoją jedyną miłością i kiedy tylko stanie w drzwiach zrobisz wszystko, by znowu z nim być, a mnie znów będziesz traktowała tylko jako przyjaciela. Zrozumiem nawet jeśli powiesz mi teraz, że żałujesz, że masz wyrzuty sumienia i to nigdy nie może się powtórzyć. Chcę tylko, żebyś wiedziała, że ja nie żałuję. Nie jestem w tobie zakochany czy coś, ale podobasz mi się i jesteś pierwszą kobietą od dwóch lat, z którą uprawiałem seks, więc rozumiesz...

- Ja też nie żałuję - przerwałam mu, bojąc się, że za bardzo się zapędzi. - Pierwszą od dwóch lat? - dodałam po chwili.

- Tak. - Popatrzył na mnie lekko zakłopotany, ale potem jego twarz zmieniła wyraz. - Naprawdę nie żałujesz?

- Nie. Potrzebowałam czyjejś bliskości. I nie owijajmy w bawełnę. Masz rację co do Jamiego. Jeśli wróci...

- Będziemy udawać, że do niczego nie doszło. Wiem o tym i w sumie mi to nie przeszkadza.

- Nie? - Ta rozmowa była bardzo dziwna. Myślałam, że zakończy się kłótnią ,a wychodzi na to, że doszliśmy do porozumienia.

- Nie. Możemy być takimi przyjaciółmi z korzyściami.

- Wy ludzie macie dziwne nawyki - mruknęłam i obróciłam się na plecy. Jego pomysł w ogóle mi się nie podobał. To miał być tylko jednorazowy wyskok, a Cam myślał o czymś innym.

- Nie żebym chciał być nachalny. - Podniósł się na łokciu i pochylił nade mną. - Chciałbym teraz mieć jakąś korzyść.

- Nie licz na powtórkę z wczoraj - mruknęłam i spojrzałam na jego twarz. Zaśmiał się głośno i musnął moje usta swoimi. - Mógłbyś mi podać może jakieś ubrania? - Odepchnęłam go od siebie lekko, by go nie urazić. 

Westchnął zrezygnowany, usiadł na brzegu łóżka, wciągnął na siebie czarne bokserki, które były chyba jedyną częścią garderoby, która tu z nami dotarła i przeszedł przez pokój. Na jego plecach zauważyłam czerwone ślady wyżłobione od ramion po gumkę bokserek. Zarumieniłam się na myśl, że ja mu to zrobiłam. Z Jamiem nigdy się tak nie zachowałam. Rzucił w moją stronę jedną z bluzek Jamiego, a ja szybko ją na siebie naciągnęłam i wyskoczyłam z łóżka jak oparzona. Na całe szczęście bluzka sięgała mi niemal do kolan, więc nie musiałam się obawiać chwilowym brakiem bielizny. Wyciągnęłam z komody swoje ubrania i czystą bieliznę i pobiegłam do łazienki. Po drodze widziałam ubrania i moją bieliznę walającą się po korytarzu i zauważyłam, że gdzieniegdzie tynk jest bardziej popękany niż wcześniej.

Pod strumieniem gorącej wody stałam około godziny, a kiedy ciepła woda się skończyła wyszłam z brodzika i postawiłam stopy na mokrej podłodze. Założyłam na siebie bieliznę, szare dresowe spodnie i bluzkę Jamiego i wyszłam z łazienki. Korytarz był posprzątany, a w kuchni na stole znalazłam wiadomość od Cama, w której informował mnie, że wychodzi na zwiady. Zwinęłam kartkę w kulkę i rzuciłam nią o ścianę. Odwróciłam się w stronę drzwi z zamiarem posprzątania w sypialni i zamurowało mnie.

- Dylan - wyszeptał i zrzucił plecak z ramienia.

- Jamie. - Wyglądał inaczej. Skóra na jego twarzy była mocno naciągnięta, miał dłuższe włosy, a brodę pokrywał zarost. Wyglądał doroślej i bardziej pociągająco. - To ty?

Podszedł do mnie bliżej i oparł swoje czoło o moje, a ja wbiłam wzrok w jego piękne brązowe oczy. Dotknął mojego policzka, ale po chwili cofnął rękę jakby nie był pewien czy może mnie dotykać.

- Wróciłem i obiecuję, że już nigdy cię nie zostawię. Obiecuję. - Stanęłam na palcach i połączyłam nasze usta. Poczułam się tak dobrze mogąc go całować, ale kiedy jego dłonie objęły mnie w pasie, a usta stały się bardziej zachłanne poczułam falę wyrzutów sumienia. - Już nigdy nie odejdę. Kocham cię Dylan.

- Ja ciebie też kocham - odpowiedziałam szeptem, bojąc się tego, że mój głos może się załamać.

Dopiero wtedy uświadomiłam sobie jak bardzo skrzywdziłam nas oboje. Ja go zdradziłam i to z jego najlepszym przyjacielem.





ZmiennokształtniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz