Oparłam się plecami o ścianę i schowałam twarz w dłoniach. Co właściwie się przed chwilą wydarzyło?! To było normalnie jak akcja z filmowego melodramatu! Najpierw byłam wściekła jak cholera, potem po prostu zaczęłam płakać... Takie huśtawki nastroju jeszcze mi się nie zdarzały... To było dla mnie po prostu nowe, a na nowe rzeczy zawsze reagowałam inaczej niż powinnam. Niektórzy ludzie na tę sytuację zachowaliny spokój ; pogodziliby się z nią. A ja? Zwyzywałam gościa od najgorszych, prawie się przy nim rozpłakałam, a na końcu wyrzuciłam go za drzwi. Jestem tu dopiero parę godzin, a zdążyłam już tyle zdziałać... Matko...
Zrobiłam kilka uspokajających wdechów, odbiłam się plecami od ściany i otworzyłam jedną z moich czerwonych waliz. Wyciągnęłam z niej piżamę i kosmetyczkę i ruszyłam w stronę łazienki. Była w biało-czarne kafelki, z ręcznikami, mięciuśkimi dywanikami i kabiną prysznicową do której się skierowałam. Odkręciłam ciepłą wodę, zdjęłam z siebie ubrania i przyjrzałam się sobie w lustrze. Miałam długie czekoladowe włosy, ciemne oczy, mały nos i pełne usta. Byłam szczupła, ale nie aż tak - czekolada robi swoje. Nie byłam brzydka, ale za miss też się nie uważałam. Weszłam pod prysznic. Plusem moich nienormalnie długich pobytów pod prysznicem jest to, że się odprężam... Minusem - że wracają wspomnienia...Ja i Luke - od zawsze byliśmy bardzo specyficzni. Mieszkaliśmy koło siebie od kołyski, nasze mamy się przyjaźniły, on traktował mnie jak siostrę, której nie ma, ja jego jak drugiego brata. Kiedy Tommy Bucket w przedszkolu zabierał mi kredki, Luke zaraz rzucał się na niego z pięściami. Kiedy w trzeciej klasie Suzzy Rush spodobał się Luke i wysyłała mu miłosne liściki, obcięłam jej jednego z długich blond warkoczy. Gdy pewnego razu szkolny huligan - Hugh Lewis pobił Luke'a w gimnazjum, ja połamałam mu rękę i obiłam twarz. Tak już z nami było - ja i Hamsworth zawsze trzymaliśmy się razem. Nazywali nas parą - śmialiśmy się z nich. Wszyscy zdążyli już połapać, że gdzie Luke tam i ja. Nie miałam przyjaciółek - trzymałam się z kumplami Luke'a. Jeździłam z nimi na desce, grałam w kosza i słuchałam ich opowieści o zaliczeniu długonogich blodynek. Ale znosiłam to - dla Luke'a. Kiedy zdałam sobie sprawę , że go kocham? Sama nie wiem. Chyba kiedy zobaczyłam go obściskującego z Suzzy. Od tamtej pory byłam z nim jeszcze bardziej. Ale kochałam spędzać z nim czas. On też się nie skarżył. Byliśmy razem szesnaście długich lat. Aż pewnego dnia moi rodzice zginęli w wypadku. Byłam zrozpaczona, cały czas płakałam. Nie byłam już tą samą Hope co kiedyś.
Uważałam Luke'a za swojego przyjaciela. Myliłam się. Gdyby nim był trwałby przy mnie, pocieszał mnie. Zamiast tego on zaczął mnie unikać. Nie przychodził jak co dzień. Nie dzwonił. Nie rozmawiał . Zero. Po miesiącu samotnego cierpienia nawrzeszczałam na niego. Zapytałam dlaczego to robi.Spojrzał na mnie z odrazą i najchłodniejszym tonem jaki kiedykolwiek usłyszałam powiedział :
- Odwalilabyś się w końcu co? Zachowujesz się jak idiotka. Nie widzisz, że mamy cie dość?
Złapał tą cizię Suzzy w talii i odszedł, łamiąc mi serce. Tamtego dnia załamałam się kompletnie. Popadłam w depresję, zaczęłam mieć stany lękowe ; nie mogłam jeść, spać. Cały czas maślałam tylko o nim i o tym jak mnie zranił. Całe moje życie legło w gruzach. Mój brat, który przejął wtedy opieke nade mną postanowił, że musimy się przeprowadzić. Zamieszkaliśmy w Miami. Powoli, malutkimi kroczkami zaczęłam życie od nowa. Poznałam Sam, moją najukochańszą w świecie przyjaciółkę i Logana - mojego pierwszego chłopaka. Zapominałam powoli. Cieszyłam się w końcu życiem. Luke - był przeszłością. A teraz ta przeszłość wróciła.Zerwałam się do pozycji siedzącej głośno oddychając. Znowu śnił mi sie koszmar. Czasem tak mam - koszmary to jakby efekt uboczny mojej depresji. Wiadomo koszmary ma każdy, jednak moje były inne. Zawsze takie same. To była jedna i ta sama scena, którą pamiętałam tylko przez pierwszą sekundę po przebudzeniu, potem już odpływała w niepamięć. Za oknem lało jak z cebra. Deszcz z hukiem obijał się o dach. Zapaliłam lampkę przy łóżku i wyszłam z niego kierując się do okna. Zawsze tak robiłam po złym śnie - otwierałam okno i wdychałam cudowne powietrze nocy. Tak było i tym razem. Robiąc piąty z kolei wdech, zauważyłam coś dziwnego. W ciemności omijając snop światła latarni ulicznej, po drugiej stronie drogi stał chłopak. Zgarbiony i przemoczony do suchej nitki. Obok niego stała walizka. Zmarszczyłam brwi. Niee.. To nie.. Ale... Kurwa.
- Luke. - wyszeptałam.
Czym prędzej zamknęłam okno , porwała kurtkę z walizki i wybiegłam z akademika. Przebiegłam przez ulicę, już całkiem przemoczona. Podbiegłam do chłopaka. Uniusł głowę, gdy zobaczył, że ktoś się zbliża.
- Hope? - zapytał. Nie widziałam jego twarzy - widziałam oczy. Wpatrywały się we mnie pytajaco i jakby... Z ... Bólem? Zaczęło mną targać sumienie. To cholerne sumienie, które zmuszało mnie do debilnych rzeczy.Tak jak teraz.
- Wracasz ze mną. - mruknełam. - Bez dyskusji! - złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę uniwersytetu.

CZYTASZ
WSPÓŁLOKATOR
Teen FictionHope to dziewczyna pochodząca Miami. Ma starszego upierdliwego brata Michaela, który od wypadku jej rodziców stał się jej opiekunem. Dawniej Hope miała przyjaciela, którego kochała ponad życie - Luke'a. Od kiedy jednak on zostawił ją w najtrudniejsz...