39. Kocham cię....

39 7 2
                                    

Droga na Hoth Kai'owi się dłużyła w nieskończoności. Może to dlatego, że krążownik MC80 jest taki powolny, a może to, że rozmyślał za dużo o stracie swoich bliskich. Siedział na łóżku, a w dwóch dłoniach luźno spoczywała rękojeść jego....mistrza Windu miecza. Po chwili przyszła Mai ubrana w biały kombinezon, a na lewej stronie piersi miała znak Rebelii. Stanęła przed chłopakiem i zabrała mu miecz.

-Co ty robisz? - powiedział bezsilnie, patrząc na nią.

-Nie dam już tak rady...musisz przestać o tym myśleć i się zrelaksować...a ja ci w tym pomogę. - w tym momencie usiadła na nim w rozkroku i całowała. Oszołomiony tym odwzajemniał gest, jednak nie potrafił odpędzić myśli o stratach. A co jeśli kiedyś straci swą blond włosom piękność? To go dobiło bardziej, jednak nie chciał tego ukazać. Po kilkunastu minutach leżeli wspólnie nago w łóżku. 

Mai miała radosny wyraz twarzy, Kai także się trochę uśmiechnął, jednak tylko trochę. Nadal go świadomość nękała. Matka, siostra, mistrz Windu i mistrzyni Secura oraz cała Świątynia, w tym Ahsoka. Potem Jumi,jednostka Rebelii i teraz Bed....Zbyt wiele przeżył. Westchnął cicho i uwolnił się z jej ''uścisku'', po czym ubrał na sobie spodnie pilota X-winga, luźną białą koszulę bez rękawów i wyszedł odetchnąć. 

Szedł długim korytarzem, a po jego prawym boku znajdowały się szerokie okna, przedstawiające galaktykę. Gdzie nie gdzie latały asteroidy, wraki statków. Usiadł w końcu w małej stołówce, kiedy do jego boku przysiadł się Owen.

-I jak się czujesz? - powiedział przygnębiony wąsacz.

-A ty - Kai spojrzał na niego.

-No....no chujowo - młody cicho prychnął z małym uśmiechem.

-Ja podobnie...do tego wkurwienie i strach.

-Uważaj mi na to synu, bo jeszcze na złą stronę przejdziesz - Synu...to słowo....słowo które dodało Jedi otuchy do życia. Ma jeszcze ojca. Którego kocha i szanuję, który także go chroni. Widać, że się o niego martwi. Mimo to próbował grać twardego.

-Synu? A nie mistrzu, tak jak to powiedziałeś na Sullust?

-Mistrzem i może jesteś, ale nie zapominaj kto cię spłodził i wychował gówniarzu - oboje się zaśmiali. Owen go objął lekko ramieniem - Napijmy się czegoś na rozluźnienie, hm?

-Jasne, czemu by nie mój podwładny ojcze.

Mai wstała zdziwiona, nie widząc swojej miłości u swojego boku. Szybko ubrała na siebie kombinezon i ruszyła przed siebie. Po kilku minutach znalazła go w stołówce, siedzącego z ojcem i kilkoma innymi pilotami pijąc trunek...a właściwie rozlewając przed swoimi ustami, bo trafić nie umieją. Ta odchrząknęła, a wszyscy spojrzeli na panią kapitan.

-Kai! Co to ma być! Upijasz siebie oraz moich ludzi, a za chwilę mamy być na miejscu! - krzyknęła, stojąc od nich kilka metrów.

-Błąd. To teraz moi ludzie. Przecież jestem mistrzem - powiedział chwiejąc się na stołku. Widział ją podwójnie.

-Nie do końca twoi rozumiesz?! Odpowiadam za nich także!

-Ah zamknij się zdziro i nalej jeszcze - prychnął Kai, dopijając resztki. Wszyscy z jego grona na niego spojrzeli, w tym zapłakana Mai'a.

-Zdzira....jestem po prostu zdzirą...Która próbuje cię ratować, a na prawdę chce mnie tylko wykorzystać.

-To ty mi się pakujesz do łóżka.

-Bo cię kocham! Kocham cię! - po tych słowach wyszła rozpaczona.

-Przesadziłeś młody - powiedział starszawy pilot, patrząc wraz z innymi na niego gniewnie...

Jedi Rebelii - NieznanyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz