Droga na Hoth Kai'owi się dłużyła w nieskończoności. Może to dlatego, że krążownik MC80 jest taki powolny, a może to, że rozmyślał za dużo o stracie swoich bliskich. Siedział na łóżku, a w dwóch dłoniach luźno spoczywała rękojeść jego....mistrza Windu miecza. Po chwili przyszła Mai ubrana w biały kombinezon, a na lewej stronie piersi miała znak Rebelii. Stanęła przed chłopakiem i zabrała mu miecz.
-Co ty robisz? - powiedział bezsilnie, patrząc na nią.
-Nie dam już tak rady...musisz przestać o tym myśleć i się zrelaksować...a ja ci w tym pomogę. - w tym momencie usiadła na nim w rozkroku i całowała. Oszołomiony tym odwzajemniał gest, jednak nie potrafił odpędzić myśli o stratach. A co jeśli kiedyś straci swą blond włosom piękność? To go dobiło bardziej, jednak nie chciał tego ukazać. Po kilkunastu minutach leżeli wspólnie nago w łóżku.
Mai miała radosny wyraz twarzy, Kai także się trochę uśmiechnął, jednak tylko trochę. Nadal go świadomość nękała. Matka, siostra, mistrz Windu i mistrzyni Secura oraz cała Świątynia, w tym Ahsoka. Potem Jumi,jednostka Rebelii i teraz Bed....Zbyt wiele przeżył. Westchnął cicho i uwolnił się z jej ''uścisku'', po czym ubrał na sobie spodnie pilota X-winga, luźną białą koszulę bez rękawów i wyszedł odetchnąć.
Szedł długim korytarzem, a po jego prawym boku znajdowały się szerokie okna, przedstawiające galaktykę. Gdzie nie gdzie latały asteroidy, wraki statków. Usiadł w końcu w małej stołówce, kiedy do jego boku przysiadł się Owen.
-I jak się czujesz? - powiedział przygnębiony wąsacz.
-A ty - Kai spojrzał na niego.
-No....no chujowo - młody cicho prychnął z małym uśmiechem.
-Ja podobnie...do tego wkurwienie i strach.
-Uważaj mi na to synu, bo jeszcze na złą stronę przejdziesz - Synu...to słowo....słowo które dodało Jedi otuchy do życia. Ma jeszcze ojca. Którego kocha i szanuję, który także go chroni. Widać, że się o niego martwi. Mimo to próbował grać twardego.
-Synu? A nie mistrzu, tak jak to powiedziałeś na Sullust?
-Mistrzem i może jesteś, ale nie zapominaj kto cię spłodził i wychował gówniarzu - oboje się zaśmiali. Owen go objął lekko ramieniem - Napijmy się czegoś na rozluźnienie, hm?
-Jasne, czemu by nie mój podwładny ojcze.
Mai wstała zdziwiona, nie widząc swojej miłości u swojego boku. Szybko ubrała na siebie kombinezon i ruszyła przed siebie. Po kilku minutach znalazła go w stołówce, siedzącego z ojcem i kilkoma innymi pilotami pijąc trunek...a właściwie rozlewając przed swoimi ustami, bo trafić nie umieją. Ta odchrząknęła, a wszyscy spojrzeli na panią kapitan.
-Kai! Co to ma być! Upijasz siebie oraz moich ludzi, a za chwilę mamy być na miejscu! - krzyknęła, stojąc od nich kilka metrów.
-Błąd. To teraz moi ludzie. Przecież jestem mistrzem - powiedział chwiejąc się na stołku. Widział ją podwójnie.
-Nie do końca twoi rozumiesz?! Odpowiadam za nich także!
-Ah zamknij się zdziro i nalej jeszcze - prychnął Kai, dopijając resztki. Wszyscy z jego grona na niego spojrzeli, w tym zapłakana Mai'a.
-Zdzira....jestem po prostu zdzirą...Która próbuje cię ratować, a na prawdę chce mnie tylko wykorzystać.
-To ty mi się pakujesz do łóżka.
-Bo cię kocham! Kocham cię! - po tych słowach wyszła rozpaczona.
-Przesadziłeś młody - powiedział starszawy pilot, patrząc wraz z innymi na niego gniewnie...
CZYTASZ
Jedi Rebelii - Nieznany
FanficWojna pomiędzy Rebelią a Imperium. Ciemna strona zwiększa swoją moc z każdą chwilą, a Jasna zanika. Każda planeta albo ogarnięta wojną albo jest neutralna. Na Tatooine swe rządy prowadzi okrutny Jabba. Każdemu kto mu się sprzeciwi odbiera wszystko...