42. ''Więc jestem Kai, ta?''

53 6 1
                                    

- Rana na całą długość lewej skroni, kilka jednak większych ran na górnych partiach twarzy, złamany nos...uszkodzone oko. Nie wiedział zapewne nawet kiedy to się stało. - skończył mówić droid medyczny do Owena. Ow spoglądał mizernie na swojego syna, który leżał w dziwnej na twarzy masce tlenowej.

-Długo tak zostanie? - zapytał się droida.

-Cóż...trochę zostanie. Nie wiadomo jeszcze czy to wszystkie uszkodzenia zewnętrzne oraz wewnętrzne. Wiemy tylko, że pacjent Omi ma uszkodzony rdzeń mózgu. 

-Co to oznacza?!

-Zaniki pamięci, czyli amnezja. Zawroty i bóle głowy, a może w niedalekiej przyszłości nawet zgon. Choć mamy wysoko rozwiniętą medycynę, to jednak w tym przypadku nic nie zrobimy. Podamy mu jeszcze morfiny. A i jeszcze jedno panie Owen'ie.

-Tak? - spojrzał na niego z małą nadzieją.

-Proszę się nie zdziwić, jeśli go zostawimy w śpiączce farmakologicznej, by uratować jego życie - po tych słowach droid opuścił pomieszczenie, a załamany wąsacz usiadł przy łóżku Kai'a. Teraz to mu się w pewnym stopniu zawalił świat. Niczego nie będzie pamiętać jego syn...chociaż może to mu wyjść na dobre. Może zapomni o niektórych złych rzeczach...może zapomni o śmierci Bed'a. To także dobre rozwiązanie. Owen układał w głowie co powiedzieć w razie potrzeby, jeśli muszka faktycznie będzie mieć zaniki pamięci. Lekko ściskał jego rękę....

-Szybciej! Szybciej do cholery! - krzyczał koleriańczyk do Rebeliantów. Ci zaś zbierali i usuwali konstrukcje z prowizorycznego hangaru. Pracę ruszyły od razu po zabraniu Jedi Kai'a. Pomagał im Luke swoją mocą. Po chwili do kapitana przybiegła Mai'a.

-Sir, gdzie zabrano Kai'a Omi? - spytała się zdyszana, najwidoczniej biegła.

-A gówno mnie to obchodzi! - powiedział koreliańczyk, już czerwony zaistniałą sytuacją - Nie interesuje mnie jakiś tam kaleka Jedi, tylko to jak się tu dostali szturmowcy!

-Gdyby nie on, to pańscy ludzie by gryzli piach, a właściwie lód mroźnej planety Hoth! - ten zdenerwowany odwrócił się do niej.

-Słuchaj blondi, teraz to ja muszę zadbać o naszych, a nie jakąś przybłędę!....Eh zabrali go do medycznej. 

Ta tylko spojrzała na niego zimnym wzrokiem i poszła kilka kroków wolno, by po chwili przyśpieszyć do zadyszki. Droga przez zimne i wąskie korytarze bazy zajęła jej z około dziesięciu minut. Gdy dotarła na miejsce, spojrzała na Kai'a, który z pomocą Owena, próbował wstać. Na ustach miał białą maskę aż do policzek, a z nią łączyła się długa i przeźroczysta rurka, łącząca się z butlą tlenową. Na klatce piersiowej miał przyczepiony aparat oddechowy. Można śmiałoby powiedzieć, że to Vader bez kostiumu...no jednak Kai był przystojniejszy.

-Kai! - krzykła, podchodząc bliżej uradowana.

-Kai? Kto to? - spojrzał to na Owena, to na Mai'e oszołomiony...

Jedi Rebelii - NieznanyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz