magiczny prolog

2.4K 193 182
                                    

Jak co dzień już od trzech godzin czesałam swoje piękne włosięta, kiedy usłyszałam wołanie z okna.

- Harrusiu! Harrusiu! Spuść mi włosy swoje! - krzyczał jakiś głos na koniu. Już ja wiedziałam co się święci. Najpierw spuść mi włosy sratatata a potem hopla i lądujemy w rowie a oni chcą uprawiać ze mną miłość. Nie tym razem, smrodku! Udawałam ze mnie nie ma ale slabo mi to wychodziło bo rano nażarłam się kebabów i teraz nie mogłam przestać bekać. Slychac mnie bylo chyba w calym krolestwie.

- Harrusiu wiem ze tam jestes a poza tym to fujka czemu bekasz???

- Bo jadlam kebaby!!! - odkrzyknelam glosowi i wystawilam glowe przez okno. Zapomniałam ze mialam sie przed nim chowac oemdżi no nie!! widział mie!! co teraz?? A moze nie widzial i mam jeszcze szanse sie ukryc? - Widziałeś mnie? - spytałam wystawiajac glowe z okna.

- Jasne ze tak pikna ksiezniczko! - usmiechnął sie przybysz na koniu

- Cholender jasny!!! Chuje muje dzikie węże jestem królewną a nie ksiezniczką ty niedouczony prosiaku!!! POZA TYM MIALES MNIE NIE WIDZIEC

- Sorki królewno. Spuścisz włoski? - spytal wykrzywiajac błagalnie swoją twarz w kształt liczby 80 co mnie trochę zdziwiło i aż spadł mi warkocz na ziemie. Na szczescie z jednej strony nadal trzymal sie mojej łepetyny więc było git.

Jestem jasnowidzem, wiec nie widzialam z daleka jego twarzy i dopiero jak zaczal sie wdrapywac po moich włoskach i byl coraz blizej to moglam mu sie dokladnie przyjrzec. Bosz jaki byl przystojny. Srsly. Byl chyba księciem bo na łbie mu świeciła mała korona a to sprawialo ze wydawal mi sie jeszcze przystojniejszy. "Chłopak z koroną byłby dla mnie żoną" jak to mawiają starożytni indianie. Zauwazylam ze jego cera wygladala jak lodówka. Idk czy mozna z niej bylo cos zjesc albo przyczepic do niej magnes ale obiecalam sobie ze kiedys sprobuje to zrobic. W kazdym razie nie miala pryszczy zupelnie jak lodowka. Byl juz w polowie drogi kiedy myslac o lodowce przypomnialam sobie ze rano wyskoczyl mi pryszczor wielkosci szafy na srodku czola. Mrugal jak rudolf czernononosy, a ja przeciez nie moglam sie tak pokazac ksieciu!

- Hej, przystojniaku! - zawolalam nonszalancko mrugajac raz jednym raz drugim okiem. Tak, mialam tiki nerwowe ale i tak bylam najpiekniejsza w calym krolestwie. Tak mowil moj tatus.

- Co, księż... królewno?? - dobrze ze sie poprawil bo juz mialam mlotek w pogotowiu zeby spuscic mu na ryj.

- Nie mozesz tutaj wejsc, musze cie zrzucic z moich wlosow!!!

- Dlaczego Harrusiu?? - zdziwił sie tajemniczy książę. - Chcialem cie uratowac!

- Po pierwsze to nie takie proste bo jak dojdziesz do tego okna dwa metry od ciebie to przyleci smok i odgryzie ci glowe, sorki ze nie powiedzialam wczesniej ale mi sie zapomnialo. A po drugie to mam ogromnego pryszcza na czole i nie chce cie wystraszyc!

- Oo to bardzo urocze i uprzejme z twojej strony Harrusiu ale twoj pryszcz mi nie przeszkadza. Potwór, nie potwór - ważne że ma otwór, cnie?

CZY ON WLASNIE NAZWAL MNIE POTWOREM? CÓŻ ZA ROMANTYK OEMGIE...

~~~~~~
Hejka nasi wierni fani! To juz nasze drugie dzieło, mam nadzieje ze przyjmiecie je rownie cieplo jak Bedboja ze sklepu wędkarskiego. (Jeśli nie znasz bedboja, to naprawdę polecam tę świetną lekturę)
Oto magiczny prolog, juz niedługo fantastyczny rozdział 1!
Buziaczki robaczki!
~ Marzi

Królewna Harrusia i siedmiu gangsterów | Lułi & HarrusiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz