Gdy przekroczyłam próg mojego domu odrazu rzuciłam się na kanapę żeby ochłonąć, poczułam dziwneciepło w okolicy klatki piersiowej, rozmyślałam o tym co prawiezdarzyło się w aucie, tym razem próbował zrobić to wdelikatniejszy sposób, a ja zaczęłam żałować, że mu w tymprzeszkodziłam. O nie, Cass on nie może Ci się podobać, chociażw sumie, czemu nie? Luke do końca tygodnia był moim''szoferem'' mimo, że nie prosiłam go o to byłam zadowolona, wkońcu zachował się jak dżentelmen, a może po prostu chciałspędzić ze mną więcej czasu? Nadal nie potrafiłam odczytać jegointencji, chociaż powoli przestaje go podejrzewać o cośnieprzyzwoitego jak na początku naszej znajomości. Piątek. Dzieńimprezy u Justina, muszę tam zabrać mojego ''partnera'', nie mogętego traktować jako randki, prawda? W końcu nie będziemy sami, aLuke idzie ze mną tylko dlatego, że to był mój jedyny pomysł jakwykręcić się z całowania.
Umówiłam się z chłopakiem, żeprzyjedzie po mnie o 20, dokonywałam ostatnich poprawek w moimmakijażu kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
Luke's point of view.
Wiedziałem, że pójście na teimprezę wiąże się z pewnym ryzykiem, w końcu ojciec Justina wiekim jestem, a jeśli i chłopak mnie rozpozna? Muszę być ostrożny.
O godzinie 20 zaparkowałem pod domemCassidy, zadzwoniłem dzwonkiem i po chwili zobaczyłem dziewczynę wdrzwiach. Muszę przyznać, że wyglądała obłędnie w małejczarnej i pasujących do sukienki szpilkach, w takich chwilachuwielbiam moją robotę.
- Wyglądasz obłędnie! - podszedłem do niej i ośmieliłem się dać jej buziaka w policzek.
- Ty też całkiem, całkiem. - odpowiedziała wyraźnie speszona. To co idziemy? - dodała pośpiesznie.
- Jasne, podaj adres i już tam jedziemy. - odparłem, chociaż doskonale wiedziałem gdzie on mieszka, byłem tam nie raz.
Po 20 minutach drogi zaparkowałemprzed willą Justina, z kilometra widać było, że ktoś urządziłtu imprezę, cały dom był dokładnie oświetlony, a głośna muzykadawała się we znaki sąsiadom.
Cassidy wysiadła z wozu wyraźniezszokowana, jedyny dźwięk jaki opuścił jej usta, to głośne –ŁAŁ!
- Dakota wspominała, że Jus jest dziany ale nie wiedziałam, że trafiliśmy do wilii gubernatora!
- Nie przesadzaj, nasz dom będzie o wiele większy! - próbowałem zgrywać uroczego gościa, chyba podziałało bo dziewczyna delikatnie się zarumieniła.
- Chodź. - wyciągnąłem rękę w jej stronę, nie byłem pewien czy zgodzi się iść ze mną w taki sposób, ulżyło mi gdy poczułem jej malutką ciepłą dłoń, która ścisnęła lekko moją. Gdy weszliśmy do pomieszczenia od razu uderzyło w nas duszne powietrze zmieszane z wonią alkoholu, dymem papierosowym i bóg wie czy jeszcze, podeszliśmy do barku i wziąłem nam bo czerwonym kubku wypełnionym piwem. Cassidy rozglądała się na wszystkie strony, jak się domyślałem pewnie szukała wzrokiem swojej przyjaciółki, gdy już to zrobiła, przeprosiła mnie na chwilę i do niej podeszła.
Cassidy's point of view.
Gdy tylko dostrzegłam w tłumieprzyjaciółkę postanowiłam na chwilę do niej dołączyćzostawiając Luke'a samego w nadziei, że spotka się z jakimśznajomym czy coś, nie chciałam zbyt długo pozostawać w jegoobecności. Gdy byłam już wystarczająco blisko dziewczyny rzuciłamsię na jej szyję, nawet nie zauważyłam, że obok niej stoinieziemsko przystojny chłopak, dopiero po chwili Dakota postanowiłanam sobie przedstawić.
- Um, Cass to jest gospodarz dzisiejszej imprezy Justin. - wskazała na przewyższającego mnie o głowę boga seksu, w tym momencie zaczęłam żałować, że przyprowadziłam z sobą innego chłopaka. Jego wyraźnie zarysowane kości policzkowe i czarne dłuższe włosy idealnie ze sobą współgrały, a zielone oczy dodawały mu łagodności, mogłabym patrzeć w nie godzinami. Po chwili, no dobra może dłuższej chwili mierzenia chłopaka wzrokiem, stało się to dosyć niezręczne, ogarnęłam się dopiero po wymownym chrząknięciu Dakoty.
CZYTASZ
Uprowadzona | Luke Hemmings.
FanfictionNigdy nie uciekniesz od przeszłości, ona w końcu wróci ze zdwojoną siłą...