MAIA
- Możesz przestać pisać na tym telefonie, jesteśmy w gościach. Trochę kultury. - pouczył mnie ojczym, kiedy jego matka, a moja przyszywana babcia, poszła do kuchni spojrzeć na gotujące się potrawy.
Schowałam telefon do kieszeni spodni, ale już po kilku minutach zaczął wibrować. Starałam się to ignorować, ale nie było to proste. Wiedziałam kto pisze...
Powoli wstałam od stołu i ruszyłam do toalety. Włączyłam światło i przejrzałam się w idealnie czystym lustrze. Po chwili pospiesznie wyciągnęłam komórkę.Justin Bieber:
"Masz czas?"
"Chciałbym z tobą porozmawiać."
"Chcę ci coś wyznać, ale się boję."
"Maia? Nie ignoruj mnie proszę."
Początkowo chciałam go przeprosić, że nie mam czasu, ale ostatecznie postanowiłam go wysłuchać.
Maia Carter:
"Przepraszam, że nie odpisywałam. Oczywiście, pisz co ci leży na sercu."
Justin Bieber:
"Okej, ale obiecaj, że ty mi też coś więcej o sobie powiesz."
Maia Carter:
"No dobrze:)"
Usiadłam na zimnej podłodze i oparłam się o ścianę. Czekałam niecierpliwie na wiadomość od chłopaka, który bardzo długo pisał. Obawiałam się, że zaraz rodzina zacznie się pytać co się ze mną dzieje.
Justin Bieber:
"Właściwie nie muszę pisać ci tutaj mojej historii z życia, bo możesz ją znaleźć w internecie. Nazwisko moich rodziców jest znane chyba na całym świecie, bo są milionerami. Oni tak, ale ja nie. Ja nie chciałem takiego życia. Nie podobało mi się to, że wszystko zawsze miałem wyłożone na tacy. Zacząłem się buntować i odizolowałem się od nich, ale oni trzymają mnie na siłę przy sobie. Czemu nie mogę decydować o sobie samodzielnie, tylko oni muszą mi się wszędzie wpieprzyć? Mam już dość tego, ale nie wiem co mam zrobić. Jestem zagubiony. Zmieniłem się bardzo i zrobiłem zbyt wiele złych rzeczy, żeby udawać, że wszystko jest w porządku. Jak mam im do cholery powiedzieć, że nie chcę ich sztucznej miłości?"
Przeczytałam kilka razy co wysłał mi Justin i zdałam sobie sprawę, że po części go rozumiem. Nie byłam dzieckiem milionerów, ale też zmagałam się z natrętnym ojczymem, który sterował mną jak marionetką.
- Maia, wszystko w porządku? - zapytała matka ojczyma.
- Tak, tak! - odkrzyknęłam szybko.
- Jedzenie stygnie!
- Pieprzy mnie twoje jedzenie babciu. - burknęłam pod nosem zabierając się za odpisanie Justinowi.
Maia Carter:
"Myślę, że mamy podobny problem, bo ja na przykład nie mogę wyjść nigdzie bez zgody ojczyma, a co dopiero, gdy znajomi wychodzą na imprezę. Jestem więźniem w swoim własnym domu... Też chciałabym się stąd wyrwać, ale nie mogę. Nie potrafię decydować za siebie. Zawsze ktoś ma nade mną przewagę."
Justin Bieber:
"A co z twoim biologicznym ojcem? Nie masz z nim kontaktu?"
Trochę zrobiło mi się smutno, ale przecież on nie wiedział, że nie mam taty.
Maia Carter:
"Nie mam, bo nie żyje."
Justin przez chwilę nie odpisywał, pewnie dziwnie się poczuł i nie wiedział co ma w takiej sytuacji zrobić.
Maia Carter:
"W porządku, nic się nie stało."
Justin Bieber:
"Przykro mi, nie wiedziałem. Przepraszam."
- Maia! - krzyknęła tym razem moja mama.
Podniosłam się szybko z podłogi i wyszłam z łazienki. Usiadłam obok rodziców na swoim miejscu i zaczęłam jeść. Pojawiła się niezręczna cisza, ale nie miałam zamiaru tłumaczyć czemu zniknęłam na dobre 20 minut.
- Więc... Podobno dostałaś się na drugie studia? - zaczął rozmowę przyszywany dziadek.
- Tak, dostałam. - westchnęłam uśmiechając się wstydliwie.
- Josh mówił, że jesteś bardzo mądrą dziewczyną i bez problemu cię przyjęli.
Spojrzałam na ojczyma, który dumnie się wyprostował. Kiedy udało nam się wdać w jakąś ciekawszą dyskusję mój telefon ponownie o sobie przypomniał.
Justin Bieber:
"Powinniśmy przestać ze sobą pisać..."
Na mojej twarzy zawitało zdziwienie, a całe ciało oblał zimny pot. Myślałam, że zaczęłam się dogadywać z chłopakiem, a tu nagle taka decyzja? Co zrobiłam źle? Za rzadko z nim piszę? A może chciał tylko utrzymać ze mną kontakt, ponieważ było mu mnie szkoda po wypadku?
Maia Carter:
"Czemu?"
Justin Bieber:
"Podaj mi swój skype:)"
Maia Carter:
"???"
Justin Bieber:
"Zadzwonię do ciebie."
JUSTIN
Niesamowicie szczęśliwy szedłem do domu. Wewnętrznie szczęśliwy, bo na zewnątrz wyglądałem jakbym był posągiem. Wiecznie ta sama ponura mina... Kaptur na głowie mógłby oznaczać, że się ukrywam, ale w pewnym sensie tak było.
Idąc spotkałem znajomą twarz. Przyglądałem się ukradkiem chłopakowi stojącego na rogu ulicy.- Proszę, proszę. Kogo my tu mamy? Już się kumpli nie poznaje? - krzyknął John.
John był w ekipie, do której należałem przed trafieniem do więzienia.
Podszedłem do chłopaka podając mu szybko rękę.- Jak się żyło za kratami? - zaczął rozmowę wyciągając paczkę papierosów z kieszeni.
- Chujowo. - oparłem się o słup częstując się fajką. - A ty co tutaj robisz?
Wypuściłem szybko dym z ust, po chwili zaciągając się po raz kolejny.
- Czekam na klienta. - odsłonił kawałek kurtki pokazując kilka woreczków z narkotykami. - Nie myślisz nad powrotem do nas?
- Nie, nie chcę pieprzyć się z życiem. Chcę sobie wszystko ułożyć, ale nie wiem jak. Muszę trochę pomyśleć.
- Jak będziesz coś potrzebował to zawsze możesz się z nami kontaktować. Dobrze cię widzieć na wolności stary.
~~~
Jak podoba wam się nowa okładka fanfiction?:)
Czekam na wasze motywujące komentarze i gwiazdki. Nie mogę uwierzyć, że już po ośmiu rozdziałach udało mi się zebrać ponad 100 votes i 1K przeczytań. Jesteście wielcy, dziękuję wam za wszystko!
Pamiętajcie - nowe rozdziały w każdą środę i piątek!
CZYTASZ
Time's Up
Fanfic#992 w Fanfiction - 21.04.18r. "Ludzie widzą tylko to co chcą widzieć. Widzą we mnie wiecznie uśmiechniętą, spokojną i mądrą dziewczynę. Gdyby tylko spojrzeli głębiej w moje oczy tak naprawdę zobaczyliby, że moja dusza toczy walkę ze strachem, nien...