I
James wierzył w miłość.
Nie w ten sposób, w który widziały to dziewczyny, z którymi się dotychczas spotykał. Nie dbał o serduszka, trzymanie się za ręce i spacery o zachodzie słońca. To wydawało mu się mocno naciągane.
Patrzył jednak na swoich rodziców i widział, że możliwe jest kochać kogoś na tyle mocno, aby chcieć z nim spędzić całe życie. Wystarczyło znaleźć odpowiednią osobę, a cały ten mechanizm wydał się równie prosty co latanie na miotle.
Teraz jednak zaczynał wątpić w samego siebie.
Ona w ogóle nie zwracała na niego uwagi, a wszelkie próby zmienienia tego stanu rzeczy kończyły się klęską. Coraz bardziej pogrążał się w jej oczach, co wielokrotnie od niej usłyszał. Mówiła to z wielką satysfakcją, jakby to znaczyło coś więcej niż powinno.
Oczywiście nie zakładał, że od razu ją kocha, ale wiedział już, że znaczy ona dla niego więcej niż inne dziewczyny. Dostrzegał, że bardziej dba o Lily, która go nienawidzi niż wszystkie dawno zapomniane piękności, z którymi jeszcze do niedawna chętnie spędzał czas, chętnie zgłębiając sekrety ludzkiej anatomii.
- Rogaczu, koniec tego! - Syriusz walnął go poduszką, ale nawet to nie skłoniło Jamesa do podniesienia się z łóżka.
- Znowu o niej myślisz? - W głosie Syriusza zaciekawienie mieszało się z irytacją, co wywołało uśmiech na twarzy Jamesa. Było niewiele rzeczy, których nie rozumiał jego najlepszy przyjaciel. Zwykle dogadywali się idealnie od pierwszego dnia, kiedy spotkali się w pociągu jadącym do Hogwartu. Jednak teraz, podczas ich piątego roku pojawiło się coś, na co mieli diametralnie różne poglądy. Lily. Syriusz nie widział w niej nic specjalnego. Dla niego z każdym dniem znaczyła coraz więcej.
- Stary, wiesz, że cię wspieram, ale... - Syriusz zawahał się, co było o tyle nietypowe, że zwykle przemawiał z niegasnącą pewnością siebie. - nie sądzę, aby coś z tego było. Możesz się upierać, ile chcesz, ale naprawdę cię nie lubi.
James westchnął, udając, że nie boli. Ale słowa Syriusza zabolały, pewniej nawet mocniej niż powinny, skoro to nawet nie była miłość.
- Może mnie nie lubić i zapierać się, że mnie nienawidzi. Ale przyszłość jest zagadką, a ja mam całe życie, aby ją przekonać, że naprawdę mi na niej zależy. I nie, Łapo nie zaczynaj, żebym sobie poszukał innej - dodał szybko, widząc, że przyjaciel otwiera usta, aby coś powiedzieć. - Nie będzie żadnej innej. Nie teraz, gdy wiem, że zrobiłbym dla niej wszystko. Wszystko dla Lily.
II
Szlama.
Tylko tym dla niego była.
Popatrzyła w ogień, mocniej obejmując kolana ramionami. Siedziała otulona kocem, a i tak cała drżała z zimna. Trzęsącą się ręką odgarnęła z twarzy rude włosy. Otarła z twarzy łzy, na którymi nie mogła zapanować. Płynęły odkąd zostawiła Severusa z nieszczęśliwą miną i roztrzaskała samą siebie na milion kawałeczków.
Nie mogła jednak inaczej. Nie potrafiła. Są rzeczy, które bolą zbyt mocno, a nazwanie szlamą przez najlepszego przyjaciela jest jedną z nich. Odczuwała dziwny, niemal namacalny smutek, którego nic nie mogło ukoić. To on był jej najlepszym przyjacielem, niemal bratem, przewodnikiem, człowiekiem, który otworzył przed nią inny, magiczny świat. A teraz czuła jakby nagle ktoś odciął jej tlen. Kochała go jak dotąd nikogo – jak najbliższego przyjaciela. Nie, jak chłopaka, co często jej zarzucano, ale jak towarzysza, kogoś, komu można w pełni zaufać i podzielić się wszystkim od radości zaczynając, a na smutkach kończąc. Teraz wszystko, zupełnie wszystko skończyło się bezpowrotnie za sprawą jednego, głupiego słowa? Słowa, które niemal parzy i boli, jak otwarta rana, posypana solą.
CZYTASZ
Wszystko dla Lily. Historia Lily Evans i Jamesa Pottera
FanfictionŚmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie pokonany. James. Wcześniej dostrzegł tę miłość. Pokochał ją i wiedział, że żadnej innej nigdy nie będzie. Pragnął ją czcić, wielbić i chronić. Tego ostatniego nie udało mu się dopilnować. Lily. Opierał...