Rozdział 2

298 18 4
                                    

-Wszystkiego Najlpszego pani Young- powiedziała Lizzie z ciepłym uśmiechem.
- Kochanie tyle razy ci powtarzałam, żebyś mówiła do mnie Janet. Bardzo dziękuje wam za prezenty. Wydaje mi sie Lizzie że gdzieś tu widziałam Charlotte Lucas. Idź jej poszukaj i baw sie dobrze!- odpowiedziała pani Young i odwróciła się, by powitać kolejnych gości. Charlotte była najlepszą przyjaciółką Lizzie. Znały się całe życie. Mówiły sobie o wszystkim i prawie nigdy się nie kłóciły. Ostatnim razem zdażyło się to, gdy miały po osiem lat, a przedmiotem sporu był dziewięcioletni zawodnik lokalnej drużyny unihokeja.
-Charlotte! Charlotte!- krzyknęła Lizzie i uściskała przyjaciółkę- Długo na mnie czekałaś?
- Niezbyt. Przyszłam jakieś dziesięć minut temu. Gdzie twoje siostry?- spytała Charlotte
- Jak znam życie Lydia już jest pijana w trupa, a Jane właśnie idzie w nasza stronę -powiedziała Lizzie i pomachała do siostry.
- Witaj Charlotte. Jak dobrze cie widzieć- powiedziała Jane z uśmiechem.
- Ciebie też miło widzieć. Spotkałyscie już naszych nowych sąsiadów? Moi rodzice już ich poznali. Właśnie z nimi rozmawiają.- Charlotte wskazała w kąt sali.
Stali tam państwo Lucas w towarzystwie dwoch mężczyzn i jednej kobiety. Jeden z mężczyzn był blondynem z przejrzystymi niebieskimi oczami i miłą twarzą. Kobieta rownież była niebieskooką blondynka. Musiała być jego siostrą. Drugi mężczyzna natomiast był wysokim, umięśnionym brunetem z brązowymi oczami. To musiał być Darcy.
Lizzie z siostrą i Charlotte podeszli do nich.
- Moi drodzy to moja córka Charlotte, jej przyjaciółka Lizzie i siostra Lizzie, Jane. Dziewczęta, to Caroline Bingley, jej brat Charles i jego przyjaciel William Darcy.
-Bardzo nam miło was poznać- powiedział Bingley i uśmiechną sie w stronę Jane.
- Nam też jest miło- odparła Jane i odwzajemniła uśmiech .
Podczas gdy Jane i Bingley pogrążyli się w rozmowie Lizzie nie wiedząc, co ze sobą zrobić zagadnęła Caroline i Darcy'ego
- Jak podobają wam się przedmieścia?
- Nie za bardzo. Nie ma tu zbyt wiele do roboty, jak w mieście - odpowiedział Darcy
- Mało tu rozrywek, to prawda, ale jest całkiem przyjemnie- dodała Caroline
-Myśle że jest tu całkiem dużo nie prymitywnych rozrywek- odparła Charlotte
- Mamy na przykład całkiem miły klub tenisowy, a w centrum jest kilka niezłych klubów z świetną muzyka na żywo- powiedziała Lizzie
- Może zapiszemy sie do klubu tenisowego, bo wszyscy lubimy grać, ale na imprezy będziecie chodzić beze mnie- odpowiedział Darcy
-Nie lubisz tańczyć?- spytała Lizzie?
-Nie specjalnie- odpowiedział Darcy
Na szczęście możliwość ciągnięcia dalej rozmowy uniemożliwiła Jane która podeszła do Lizzie i zapytała:
- Poradzicie sobie przez chwile beze mnie? Idę tańczyć- wskazała ruchem głowy na Charlesa
- Jasne. Idź damy radę- odpowiedziała Charlotte

Podczas gdy Jane świetnie sie bawiła z Bingleyem, a Charlotte rozmawiała z rodzicami, Lizzie stała pod ścianą i kończyła drinka. Podbiegła do niej pani Young już nieco podpita i powiedziała:
-Słonko dlaczego nie tańczysz? Jest tu tylu miłych młodych mężczyzn. Zaraz ci kogoś znajdziemy.
-Ależ nie trzeba. Dobrze mi tutaj.
-Oj nie bądź głupia moje dziecko. O! Pan Darcy nie tańczy. Panie Darcy niech pan tu podejdzie- krzyknęła pani Young.
- Słucham panią- odparł Darcy. Jego mina mogłaby przestraszyć Edwarda Nożycorękiego.
- Panie Darcy, jest sprawa. Moja droga Lizzie stoi tu samotnie pod ścianą. Proszę ją poprosić do tańca.
- Naprawdę dobrze mi tu, gdzie jestem- powiedziała Lizzie
- Ja też nie mam nastroju na zabawę- dodał Darcy
- Nie opowiadajcie głupot. Sa moje urodziny. Zróbcie mi prezent i zatańczcie ze sobą.
Obydwoje po niezręcznej ciszy, niechętnie sie zgodzili. Tak właśnie miał sie rozpocząć najdziwniejszy taniec tego wieczoru.

Pierwsze WrażeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz