-Wszystkiego Najlpszego pani Young- powiedziała Lizzie z ciepłym uśmiechem.
- Kochanie tyle razy ci powtarzałam, żebyś mówiła do mnie Janet. Bardzo dziękuje wam za prezenty. Wydaje mi sie Lizzie że gdzieś tu widziałam Charlotte Lucas. Idź jej poszukaj i baw sie dobrze!- odpowiedziała pani Young i odwróciła się, by powitać kolejnych gości. Charlotte była najlepszą przyjaciółką Lizzie. Znały się całe życie. Mówiły sobie o wszystkim i prawie nigdy się nie kłóciły. Ostatnim razem zdażyło się to, gdy miały po osiem lat, a przedmiotem sporu był dziewięcioletni zawodnik lokalnej drużyny unihokeja.
-Charlotte! Charlotte!- krzyknęła Lizzie i uściskała przyjaciółkę- Długo na mnie czekałaś?
- Niezbyt. Przyszłam jakieś dziesięć minut temu. Gdzie twoje siostry?- spytała Charlotte
- Jak znam życie Lydia już jest pijana w trupa, a Jane właśnie idzie w nasza stronę -powiedziała Lizzie i pomachała do siostry.
- Witaj Charlotte. Jak dobrze cie widzieć- powiedziała Jane z uśmiechem.
- Ciebie też miło widzieć. Spotkałyscie już naszych nowych sąsiadów? Moi rodzice już ich poznali. Właśnie z nimi rozmawiają.- Charlotte wskazała w kąt sali.
Stali tam państwo Lucas w towarzystwie dwoch mężczyzn i jednej kobiety. Jeden z mężczyzn był blondynem z przejrzystymi niebieskimi oczami i miłą twarzą. Kobieta rownież była niebieskooką blondynka. Musiała być jego siostrą. Drugi mężczyzna natomiast był wysokim, umięśnionym brunetem z brązowymi oczami. To musiał być Darcy.
Lizzie z siostrą i Charlotte podeszli do nich.
- Moi drodzy to moja córka Charlotte, jej przyjaciółka Lizzie i siostra Lizzie, Jane. Dziewczęta, to Caroline Bingley, jej brat Charles i jego przyjaciel William Darcy.
-Bardzo nam miło was poznać- powiedział Bingley i uśmiechną sie w stronę Jane.
- Nam też jest miło- odparła Jane i odwzajemniła uśmiech .
Podczas gdy Jane i Bingley pogrążyli się w rozmowie Lizzie nie wiedząc, co ze sobą zrobić zagadnęła Caroline i Darcy'ego
- Jak podobają wam się przedmieścia?
- Nie za bardzo. Nie ma tu zbyt wiele do roboty, jak w mieście - odpowiedział Darcy
- Mało tu rozrywek, to prawda, ale jest całkiem przyjemnie- dodała Caroline
-Myśle że jest tu całkiem dużo nie prymitywnych rozrywek- odparła Charlotte
- Mamy na przykład całkiem miły klub tenisowy, a w centrum jest kilka niezłych klubów z świetną muzyka na żywo- powiedziała Lizzie
- Może zapiszemy sie do klubu tenisowego, bo wszyscy lubimy grać, ale na imprezy będziecie chodzić beze mnie- odpowiedział Darcy
-Nie lubisz tańczyć?- spytała Lizzie?
-Nie specjalnie- odpowiedział Darcy
Na szczęście możliwość ciągnięcia dalej rozmowy uniemożliwiła Jane która podeszła do Lizzie i zapytała:
- Poradzicie sobie przez chwile beze mnie? Idę tańczyć- wskazała ruchem głowy na Charlesa
- Jasne. Idź damy radę- odpowiedziała CharlottePodczas gdy Jane świetnie sie bawiła z Bingleyem, a Charlotte rozmawiała z rodzicami, Lizzie stała pod ścianą i kończyła drinka. Podbiegła do niej pani Young już nieco podpita i powiedziała:
-Słonko dlaczego nie tańczysz? Jest tu tylu miłych młodych mężczyzn. Zaraz ci kogoś znajdziemy.
-Ależ nie trzeba. Dobrze mi tutaj.
-Oj nie bądź głupia moje dziecko. O! Pan Darcy nie tańczy. Panie Darcy niech pan tu podejdzie- krzyknęła pani Young.
- Słucham panią- odparł Darcy. Jego mina mogłaby przestraszyć Edwarda Nożycorękiego.
- Panie Darcy, jest sprawa. Moja droga Lizzie stoi tu samotnie pod ścianą. Proszę ją poprosić do tańca.
- Naprawdę dobrze mi tu, gdzie jestem- powiedziała Lizzie
- Ja też nie mam nastroju na zabawę- dodał Darcy
- Nie opowiadajcie głupot. Sa moje urodziny. Zróbcie mi prezent i zatańczcie ze sobą.
Obydwoje po niezręcznej ciszy, niechętnie sie zgodzili. Tak właśnie miał sie rozpocząć najdziwniejszy taniec tego wieczoru.
CZYTASZ
Pierwsze Wrażenia
RomanceLizzie Benton ma dwadzieścia cztery lata, dwie siostry, najlepszą przyjaciółkę i perspektywę zostania redaktorką w wydawnictwie. Jej matka jednak uważa, że do pełnego szczęścia potrzeba jej jeszcze męża. Czy przyjazd w sąsiedztwo dwóch samotnych męż...