- James! - krzyknęłam, kiedy zaczął mnie gilgać. Rzucałam się po łóżku i nie mogłam go z siebie zrzucić. - Już wystarczy! Proszę przestań... - chichrałam się jak nastolatka.
- A zrobisz to o co cię prosiłem? - zapytał James, przerywając zabawę.
- Nie. - powiedziałam z uśmiechem i przekręciłam się tak, że teraz ja siedziałam na nim okrakiem. - Ale zrobię coś innego.
- Uuu... - westchnął, kiedy powoli wprowadziłam go w siebie. Zamknął oczy, a ja zaczęłam się poruszać. Najpierw powoli, a potem stopniowo zwiększałam tempo.
Nagle James otworzył szeroko oczy i spojrzał na mnie uważnie.
- A gumka? - zapytał.
- O ile mi wiadomo, to skończyły się. - powiedziałam i delikatnie drapałam go po klatce piersiowej. Cały czas poruszałam biodrami.
- Ale...
- Ale co? - przerwałam mu. Zwiększyłam tępo. - Nie martw się o nic. Zabezpieczam się dodatkowo.
Nic nie odpowiedział, ale przekręcił się i znowu byłam na dole. Jego ruchy stały się bardzo szybkie i już po chwili obydwoje szczytowaliśmy. James opadł na mnie, a ja mocno go do siebie przytuliłam.
- Dlaczego wcześniej nie powiedziałaś? - zapytał po kilku minutach kładąc się na boku i przyciągając mnie do siebie.
- Wolałam być ostrożna. - powiedziałam cicho. Obrysowałam zarys jego szczęki palcem wskazującym i delikatnie gładziłam. - Nie do końca mam zaufanie do tabletek.
- Rozumiem. - powiedział i wstał z łóżka. Założył bokserki i pozbierał resztę swoich ubrań.
- Dokąd idziesz? - zapytałam przestraszona. Gwałtowne się podniosłam i nie zwracałam uwagi na to, że moje piersi są odkryte i dumnie sterczą. - Wychodzisz już?
- Ależ skąd. - oburzył się. Odłożył ubranie na krzesło przy toaletce i podszedł do mnie z uśmiechem. - Wyjdę tylko wtedy, gdy mnie wygonisz stąd. - cmoknął mnie w usta. - Przykryj się, bo nie zrobię nam śniadania, a ty nie wyjdziesz stąd do wieczora tym bardziej, że nie potrzebujemy gumek. - błysnął zębami w szerokim uśmiechu i patrzył jak z prędkością światła zakrywam się kołdrą pod samą szyję.
- Idź, bo głodna jestem. - ponagliłam go, a on wyszedł śmiejąc się wesoło.
Szybko wyskoczyłam z łóżka i założyłam na siebie jego koszulę. Potem wróciłam do łóżka i z uśmiechem wspominałam dzisiejszą noc. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak się czułam. Mimo kilku godzin snu czułam się wypoczęta i szczęśliwa.
Niestety wystarczy jeden telefon, aby wszystko zepsuć. Spojrzałam na wyświetlacz i zamknęłam oczy biorąc głęboki wdech. Odebrałam.
- No hej. - przywitałam się z narzeczonym.
- Dzień dobry. - przywitał mnie wesoło. - Jak się spało mojej pięknej przyszłej żonie?
- Wyjątkowo dobrze. - odparłam, choć w głębi duszy zrobiło mi się niedobrze na jego słowa. - A tobie jak minął lot?
- Bez problemu. - powiedział podekscytowanym głosem. - W przyszłym tygodniu będziemy podpisywać umowę. A dzisiaj idziemy załatwiać sprawy.
- Jakie sprawy? - zapytałam nie rozumiejąc.
- Sprawy ślubu. Zapomniałaś już? Trzeba zacząć załatwiać termin, salę i całą masę rzeczy.
- A no tak. - uderzyłam się dłonią w czoło. - Przepraszam, ale dopiero wstałam i chyba jeszcze się nie obudziłam. O której będziesz?
CZYTASZ
Nie Mogę Cię Zapomnieć
RomanceDruga część "Jesteś wszystkim...". Mark prowadził mnie między stolikami, aż pod ścianę. Po drodze witał się ze znajomymi i przedstawiał im mnie. Ja stałam i grzecznie rozmawiałam na niezobowiązujące tematy. W końcu doszliśmy do jednego stolika i Ma...