Schodząc po schodach do stołówki rozmyślałam, co Ben ma mi do powiedzenia. Raczej nie jest to nic poważnego i w sumie się z tego cieszę. Nie patrzyłam przed siebie. Starałam się nie łapać kontaktu wzrokowego z żadnym z uczniów. Wiedziałam, że na początku przerwy na lunch przychodzą "ci fajniejsi". Zsówają sobie trzy stoliki i siadają przy nich chłopcy typu Ben otoczeni grupą ładych, popularnych dziewczyn. Typowa amerykańska szkoła średnia. Na szczęście nie należę ani do grupy przed chwilą przeze mnie wymienionej, ani do gnębionych kujonów. Byłam w tej "przeciętnej" ? O boże, jak to głupio brzmi.
Otworzyłam drzwi od stołówki. W środku panował gwar. Szukałam wzrokiem Bena, albo jednego z jego kolegów. Wolałam nie myśleć o tym, jak głupio wyglądam stojąc na środku stołówki, rozglądając się na wszystkie strony.
- Czyżby sierotka się zgubiła? - usłyszałam dobrze mi znany, piskliwy głos i w tym momencie miałam ochotę się powiesić. Odwróciłam się i ujrzałam zgrabną blondynkę z włosami idealnie ułożonymi oraz perfekcyjnym makijażem.
- Oh, Britt od kiedy się tak o mnie troszczyć? - powiedziałam znudzonym głosem, nawet nie patrząc w jej stronę.
- Odpuść sobie. Myślisz, że to co zrobiłaś na biologii czyni cię fajniejszą? Zasmuce cię, ale raczej nie ma miejsca dla ciebie przy naszym stoliku. - specjalnie mocej zaakcentowała "naszym". Wyobraziłam sobie, jak ciągnę ją za te blond włosy i wkładam jej twarz w talerz z sałatką, który trzyma w ręce. To byłoby piękne.
- Nie mam zamiaru. Samo patrzenie na twoją twarz, przyprawiałoby mnie o mdłości. - kochałam patrzeć jak jej twarz robi się czerwona, a jej mózg zaczyna intesywnie pracować, szukając jakiejkolwiek,chamskiej odpowiedzi. Zacisnęła mocniej szczęki i odgarnęła włosy. Patrząc na kogoś lub coś za mną, powiedziała tylko krótko:
- Odpuść sobie Bianca. - i odeszła. Pokręciłam głową uśmiechając się do podłogi.
- Hej Bianca. - obróciłam się i ujrzałam jakiegoś kolegę Bena. Jacka? Johna? Nigdy nie pamiętam, dlatego postanowiłam powiedzieć mu tylko niepewne "cześć". Ze stolika przy oknie, skąd prawdopodobnie przyszedł chłopak, rozległy się głośne "uuuu" oraz znaczące gwizdanie. Siedział tam Ben i jacyś jego koledzy z drużyny, trzy dziewczyny, Britt i...Ashton. Złapałam z nim przez chwilę kontakt wzrokowy. Tylko Ben i Britt nie wydawali żadnych dzikich odgłosów. Spojrzałam wyczekująco na chłopaka stojącego przede mną. Wyglądał na zakłopotanego. Nie wiedziałam co zrobić, bo Ben siedział do mnie tyłem i kompletnie nie zwracał na mnie uwagi. Nie podejdę do tego cholernego stolika, ale co innego mam zrobić żeby Ben mnie zauważył?Wzięłam głęboki oddech i robiąc slalom między innymi stolikami, zostawiłam Jacko-Johna samego. Zacisnęłam ręce na oparciu Bena i stuknęłam go lekko w ramię. Czułam na sobie wzrok Britt i Ashtona, bo reszta grupy zajęta była rozmową z przybyłym właśnie Jacko-Johnem. Ben obrócił się, chowając telefon do przedniej kieszeni. Pewnie pisał z Alison.
- O,Hej Bian. - powiedział przyglądając mi się z uśmiechem. Miałam wielką ochotę zerknąć na Ashtona, ale wiem, że zrobiłabym się czerwona, jak pomidor, albo nawet gorzej. Tak więc próbowałam skupić wzrok na przystojnej twarzy Bena.
- Mieliśmy pogadać... - powiedziałam cicho.
- Aaa tak. Jest impreza u mnie w piątek, pomyślałem, że skoro nie ma Alison, to będziesz się strasznie nudzić...- zabrzmiało to jakbym nie miała przyjaciół oprócz Al, usłyszałam cichy chichot Britt. Zignorowałam ją, ale poczułam się niezręcznie. Ben zauważył to i szybko się poprawił.- Znaczy mogłabyś porozmawiać z Camillą albo Fra... - zająkł się. Jestem pewna, że zapomniał imienia Francesco. - ze swoim chłopakiem, ale zapewniam cię, że spędzenie czasu na tej imprezie będzie o wiele fajniejsze.-Chciałam zauważyć, że Francesco nie jest moim chłopakiem, ale może to i lepiej, że Ben właśnie uświadomił Britt i Ashtonowi, że nie jestem samotną Włoszką.
- Um, zobaczę. - już chciałam powiedzieć, że powinnam się uczyć,ale nie chcę znaleźć kolejnej rzeczy, którą Britt może wykorzystać przeciwko mnie. - Ale raczej możesz się mnie tam spodziewać. - wymusiłam uśmiech, a widząc minę Britt powstrzymałam wybuch śmiechu. Ashton upił łyk soku, nie odrywając ode mnie wzroku. Patrzyliśmy się na siebie przez sekundę. Britt zapewne oburzona naszymi spojrzeniami, zagadała do Ashtona zalotnym głosem.
- My idziemy razem. Prawda? - powiedziała przysuwając się do niego na tyle blisko, że jej usta przy najmniejszym ruchu muskały jego policzek.
- Masz jakiekolwiek wątpliwości? - odpowiedział zalotnie, po czym ich usta połączyły się. Britt przyglądała mi się z wyższością. Zawstydzona odwróciłam wzrok i wyszłam trzaskając drzwiami. Co ona mi kurwa próbuje udowodnić?! Pokazać, że może całować się z palantem? Żałosne.Wychodząc ze stołówki, zahaczyłam o toaletę, aby zobaczyć czy wyglądam aż tak bardzo źle, jak myślę. Myliłam się. Wyglądałam sto razy gorzej. Nie rozumiem mojego ciała. Dlaczego zawsze przy tej zgrai czubków robię się czerwona? I to szczególnie przy Ashtonie - osobie, której tak nienawidzę. Z tego co wiem to mój mózg tak sądzi, ale ciało reaguje jakbym stała naprzeciwko Brada Pitta, Obamy albo najgorętszego chłopaka na ziemi. Odkręciłam kran i lekko zmoczyłam sobie twarz chłodną wodą. Do łazienki weszły Clara i Maya. Są o rok starsze, ale bardzo sympatyczne.
- Hej Bian. - rzuciły w moją stronę. Uśmiechnęłam się.
- Wszystko okay? - stanęła obok mnie Maya i wpatrywała się w nasze odbicia.
- Nie czuje się dziś za dobrze. - skłamałam. Zauważyłam, że Clara się śmieje.
- Może to nie jest najlepszy moment, aby ci to mówić, ale twój przypał na biologii...- obie wybuchnęły śmiechem. - to było coś, Bianca.
- Naprawde wie już o tym cała szkoła? - powiedziałam zakręcając kran.
- To tylko dobrze! Teraz ludzie dowiedzą się, że ktoś taki zajebisty, jak Bianca Santos istnieje. - przytuliła mnie Maya. - Codziennie wchodząc do szkoły będziesz rozchwytywana przez chłopaków - Clara zaczęła udawać mnie, kiedy wchodzę do szkoły, a Maya uczniów patrzących na mnie z otwartą buzią. Wyglądało to tak komicznie, że wybuchłam szczerym śmiechem. - zapraszana na miliony imprez i kto wie, może dołączysz do paczki bogatych debili? - stałyśmy na środku i zwijałyśmy się ze śmiechu. Zaczęłyśmy udawać "gang czarnych torebek" . Maya idealnie pokazała postać Britt odrzucając włosy na wszystkie strony i chodząc jak koślawa modelka. Poczułam, że humor znacznie mi się poprawił.
- Idziesz na imprezę do Ashtona w piątek? - chciałam szybko odpowiedzieć "tak", ale zamiast imienia Bena usłyszałam zupełnie inne imię.
- Ashtona? Ben mówił, że to jego impreza. - powiedziałam pół oznajmiająco, pół pytająco.
- Bo po części jest. Organizuje ją Ashton, bo to on jest ten "fajniejszy", ale odbywa się na chacie u Bena. No wiesz, Ben ma większy dom. - wyjaśniła Clara. - Ben jest odpowiedzialny za zapraszanie ludzi.
- Wow Bian, nie spodziewałam się, że po tym zdarzeniu na biologii, Irwin cię zaprosi. - powiedziała unosząc jedną brew. - Musiałaś mu się spodobać.
- Ha ha ha. - spiorunowałam ją spojrzeniem. - Niestety jestem zmuszona rozwiać twoje bujne fantazje. Zaprosił mnie Ben.
- Głupia jesteś. Powiedziałam ci przed chwilą, że Irwin wyznacza, kto przychodzi na imprezę, a Ben tylko zaprasza - szturchnęła mnie Clara. Moja mina spoważniała. Wpatrywałam się z niedowierzaniem w Clarę. J a k t o? Czy Britt wie o tym, że Ashton mnie zaprosił? Raczej tak. To się robi na prawdę dziwne. A co jeśli chcą mi wykręcić jakiś ośmieszający numer, na owej imprezie?
- Bianca, twoja mina wygląda jakbyś właśnie zobaczyła Britt bez makijażu. - dziewczyny zaczęły chichotać. Ja wydałam z siebie odgłos, który chyba miał być śmiechem, ale przez nerwy i otaczające mnie myśli zabrzmiało to jak jęk.
- Dobra ja lecę. Do zobaczenia. - uśmiechnęłam się i wyszłam.
----------------------------------------------
Jak myślicie, Bianca pójdzie na impreze czy nie? i co sądzicie o następnym rozdziale z perspektywy Ashtona?
zapraszam na mojego twittera -> @sexysassylou
CZYTASZ
Chaos // Ashton ff
FanfictionBardzo często spotykamy się z wiadomościami o wybuchach wulkanów, trąbach powietrznych, epidemiach, wojnach oraz innych skutkujących na życiu innych zdarzeniach. Jednak nie zawsze w nich uczestniczymy. Bianca prowadziła spokojne życie w północnej cz...