Szłem sobie zabłąkany uliczką, mijając szczęśliwe rodziny. Patrzyłem na nie zazdroszcząc tym, którzy mają takiego farta, że nie są pół człowiekiem -pół duchem. Z zazdrości robiłem się przezroczysty, czyli normalne jak na pół dziwaka. Zatrzymałem się obok starej pralni, gdzie był mój nowy dom. Czyli ecco villa (w pudełku po kanapie). Przykrywałem się odpadami ze śmietnika, które następnego dnia były moim jedzeniem. Gdy ułożyłem się wygodnie, patrzyłem się gwiazdy i myślałem o mojej byłej rodzinie. Bo jak wiecie zostałem wrzucony z rodziny, zabrali mi imię, nazwisko i nawet wrzucili mnie z domu. Wkońcu zasnąłem.