Było parę minut po dwudziestej. Jak zwykle wiele godzin spędziliśmy na nauce nowych układów. Miałem jakiś gorszy dzień, ponieważ nic mi dzisiaj nie wychodziło. Cały czas myliłem kroki, a podczas jednej z akrobacji niefortunnie upadłem i obtłukłem kość ogonową. Byłem wykończony, obolały, spragniony i głodny, a gdy 'mężczyzna' jest głodny to jest zły. Miałem ochotę wszystkich pozabijać, więc kiedy Jimin położył na moim ramieniu swoją dłoń i zaczął mnie łaskotać po szyi, bez zastanowienia odepchnąłem go, po czym odszedłem jak najdalej mogłem. Nie chciałem się na nim teraz wyżyć, dlatego uniknąłem jakiejkolwiek wymiany zdań. Widziałem po jego minie, że sprawiłem mu tym przykrość, ale nie chciałem pogarszać sytuacji. Wolałem teraz z nikim nie rozmawiać.
- Może chodźmy do Min's na kolację!- wykrzyknął Taehyung i patrzył błagalnie na lidera.
- Dobry pomysł. Umieram z głodu.- powiedział Jin.
- Ja też.- dodał, leżący na podłodze Suga.
- Już dzwonię do naszego kierowcy.- odparł Namjoon i od razu wyjął telefon z kieszeni.
~~~
Poszliśmy do szatni, wzięliśmy prysznic i przebraliśmy się w bardziej wyjściowe ciuchy. Nie zamieniwszy z nikim słowa, udało mi się wydostać na dwór, gdzie wspólnie wyczekiwaliśmy naszego kierowcy. Byłem wykończony dzisiejszym treningiem, więc postanowiłem zamknąć się w swoim świecie. Ubrałem słuchawki i odciąłem się od wszystkiego co mnie otaczało. Zacząłem chodzić wokół chłopaków, aby się rozgrzać. Był środek listopada, a w porze wieczornej na dworze było już naprawdę zimno. Czułem jak wiatr powoli zamraża moje policzki i uszy.Kiedy byłem mały tata często odbierał mnie ze szkoły; w tak zimnie dni zawsze zatrzymywaliśmy się w małej kawiarence i piliśmy gorącą czekoladę, aby się rozgrzać. Dawno nie widziałem się z rodziną i zacząłem za nią tęsknić. Znów chciałbym wypić z tatą czekoladę, zjeść pyszne, owocowe ciasto mojej mamy oraz pograć z moim bratem na konsoli. Niestety póki co ja i chłopaki nie mieliśmy czasu na odwiedzanie naszych rodziców, ponieważ cały czas zajmujemy się naszą karierą.
Poczułem jak ktoś klepie mnie po ramieniu. Wyjąłem jedną z słuchawek i odwróciłem się w stronę Hobi'ego, a za jego plecami zauważyłem naszego czarnego, nieco zapuszczonego vana.
- Kookie, jedziemy.- powiedział, wskazując na samochód.
Usiadłem z tyłu, obok Teahyung'a oraz Jimin'a i już chciałem z powrotem włożyć słuchawki do uszu, ale Jimin złapał mnie za rękę i nie pozwolił mi tego zrobić.
- Co się stało? Jesteś jakiś przybity. Powiedź mi o co chodzi.- rozkazał.
- Mam jakiś gorszy dzień. Nie mam ochoty rozmawiać.- odparłem i odwróciłem się w stronę okna.
Jimin poddał się i puścił moją rękę. Teraz na pewno się na mnie obrazi, ale cóż później będę się tym przejmował. Na razie myślałem tylko o moim żołądku i mojej obolałej kości ogonowej.
Droga trwała około piętnastu minut, ale ja czułem jakby minęła wieczność. Najgorsze było to, że tylko ja miałem jakiś problem; cała reszta bawiła się świetnie. Podczas jazdy śpiewali i robili wiele innych dziwnych rzeczy. To było naprawdę irytujące. Nie lubię widzieć jak inni się cieszą, kiedy ja w środku buzuję ze złości; wiem, że to egoistyczne, ale taki już jestem.
-Jedzonko!!!- krzyknęli chórem, gdy zatrzymaliśmy się przy wejściu do restauracji.
Wszyscy szczęśliwi popędzili do środka. Obserwowałem ich z tyłu i doszedłem do wniosku, że są oni troszkę jak małpki w zoo. Każdy z nich wykrzykiwał co zje i robił przy tym dziwne gesty, tańczył lub skakał jak goryl. Mimo, że byłem najmłodszy z tego towarzystwa to czasami czułem się jakbym był tym najstarszym. Wydaje mi się, że gdybyśmy nie stali się gwiazdami to marny byłby nasz żywot. Teraz wszystkie nasze dziwactwa są nam wybaczane, wręcz promujemy się na nich. To trochę nie sprawiedliwe, że jeśli jest się sławnym to jest się traktowanym dużo lepiej, niż jakby się było zwykłą osobą.
CZYTASZ
It's Our Secret (Bts) |yaoi|
Teen Fiction*One Shot* Polski tytuł: To Nasz Sekret Paring: Jikook Bohaterowie: Wszyscy członkowie BTS Słowa: 1500 >>Każdy pranie kochać i każdy chce być kochanym<<